4. Myliłam się.

727 30 0
                                    

W dosyć dobrym humorze maszerowałam, dziarskim krokiem do szkoły. Słuchawki grały znajomą melodię do moich uszu, a to tylko poprawiało mój i tak dobry nastrój, z którym się dzisiaj obudziłam.

-Now I've found another crush. T he lush life's given me a rush-podśpiewywałam cicho pod nosem razem z Zarą Larson, dzięki której mój dzisiejszy poranek był pełen fałszów i zawodzenia podczas robienia makijażu.

Gdy stanęłam przed budynkiem szkoły poczułam znajome uczucie zdenerwowania. Żołądek jak zawsze zacisnął się w supeł, a dłonie spociły się ukazując na telefonie, który w nich trzymałam mokre plamy. Przełknęłam ślinę zdając sobie sprawę, że strach przed ludźmi i ich bliskością nie minął ani trochę. Myliłam się. Biedna, głupiutka Sophie myślała, że jeśli mniej więcej przezwyciężyła strach przed rodziną, to przed innymi ludźmi też.

Bzdura.

Kręcąc głową na swoją głupotę, skierowałam się do szkoły, czując coraz bardziej dokuczające przerażenie, które uniemożliwiało trzeźwe myślenie. Przekroczyłam próg szkoły, serce zabiło ze zdwojoną siłą, a mózg zaczął gorączkowo poszukiwać wyjścia z, jego zdaniem, sytuacji permanentnego zagrożenia.

Wytarłam mokre dłonie w spodnie i niewiele myśląc, udałam się do toalety, gdzie mogłam na chociaż parę dodatkowych chwil odciąć się od tłumu ludzi ewidentnie mających za nic moją potrzebę posiadania przestrzeni osobistej. Mój humor automatycznie spadł do minus stu, a przygnębienie opadło na moje ramiona, zmuszając je do zgarbienia się. Uczucie porażki i rozczarowania zaciążyło na duszy niczym worek kamieni. Na prawdę miałam nadzieję na koniec życia w ciągłym strachu.

Ale to by było zbyt proste. Tak piękne, że aż nierealne.

Oparłam się o umywalkę i spojrzałam na swoje odbicie, które w tym momencie wydawało mi sie, aż nadto żałosne. Westchnęłam, odkręcając wodę by umyć ręce. Wyciągnęłam z plecaka butelkę wody, by orzeźwić orgaznim od środka. Do dzwonka zostały mi trzy minuty, a z mojego zorientowania w planie wynika iż mam pierwszą lekcję na drugim piętrze. Znajdowałam się obecnie w toalecie na parterze, więc wywnioskowałam, że jeśli teraz nie wyjdę znów wyląduję w ławce środkowej otoczona przez "kolegów" z klasy. Zadrżałam na samą myśl i chowając picie spowtorem, szybko wyszłam z toalety, udając się na drugie piętro pod klasę.

Dotarłam tam ledwie dwie minuty później. Ku mojemu zadowoleniu i uldze sala okazała się otwarta, a co ważniejsze pusta, więc delikatnie spokojniejsza udałam się do ławki na samym końcu pod ścianą. Rozpakowałam się i tym razem od razu znalazłam nowy, metalowy długopis w kolorze pudrowego różu, zwinięty z biura mamy.

Po niedługiej chwili klasa zaczęła zapełniać się ludźmi, co wzbudziło we mnie niepokój. Znowu chciałam wykorzystać zasadę z dzieciństwa, czy chociaż zaklęcie z Harry'ego Pottera, żeby stać się niewidzialną lub chociaż mniej zwracającą na siebie uwagę. Gdy wszyscy zajęli miejsca, a pani Gilbertson rozpoczęła swój nudny wykład o historii sztuki, moje biedne, zestresowane serduszko zwolniło odrobinę swój szaleńczy bieg, pozwalając by w miejsce stresu pojawiła się koncentracja na temacie lekcji.

-Większość petroglifów jest doskonale zachowana. Dominują wśród nich naturalistyczne wizerunki zwierząt, głównie dzikiego bydła i turów. Są też wyobrażenia ptaków, hipopotamów, gazel i ryb-nauczucielka rozgadała się na dobre przechodząc płynnie z tematu na temat, aż w końcu mówiła o czymś zupełnie nie związanym z nagłówkiem, który skrupulatnie nabazgrałam na górze strony w zeszycie-Słucham, panie Wade?-

Zainteresowana podniosłam głowę znad zeszytu i skierowałam wzrok na rzeczonego osobnika, który szczerzył się bezczelnie, na co głosik w głowie mówił mi o jakimś głupim planie, urojonym pod blond czupryną Dustina.

Try Fix Me, BabyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz