attachment

1.1K 111 59
                                    

"Obi-Wan wiedział, że na przywiązanie istnieje tylko jedna odpowiedź...
Pozwolić mu odejść."

Matthew Stover „Zemsta Sithów"

***

Obi-Wan pierwszy raz od dawna płacze.

Gorące powietrze owiewa jego twarz, gdy omiata wzrokiem krajobraz wrzącej lawy. W miejscu jej spotkania z lądem umiera jego przyjaciel. Patrzy jak staje się marnym cieniem samego siebie. Rozgrzana do czerwoności substancja znajdująca się wszędzie, pochłania jego ciało pośród rozdzierających serce krzyków mężczyzny. Jedną z nielicznych rzeczy, które oszczędza buchający zewsząd ogień są oczy Anakina — choć i te zmieniły swą barwę na złoty — zawsze przepełnione figlarnymi ognikami, teraz są zalane rozpaczą i strachem. To właśnie one patrzą błagalnie na Kenobiego, wołając o pomoc — nie tylko werbalnie. Kurczowo trzyma się metalową dłonią skały przed upadkiem do wrzącej lawy. Jego ciało zdaje się krzyczeć, że nie chce umierać.

Tyle zostaje z Anakina Skywalkera — mechaniczna ręka, która jest jedyną ocalałą kończyną łączącą się z jego tułowiem i twarz wykrzywiona w grymasie. Wszystko inne przepadło — reszta jego ciała, zasady, które wyznawał, a przede wszystkim dusza. Kenobi czuje emanującą od wnętrza planety wszechobecną ciemność, która zdaje się pochłaniać Anakina. Nie, mistrz Jedi nie może stwierdzić na czyją śmierć spogląda, ale to nie jest konanie jego byłego ucznia.

A pomimo tego, tępy ból rozchodzi się po ciele Obi-Wana, wypełniając je agonią aż po same koniuszki palców. Czuje, że nawet słabo wyczuwalna Moc, która wciąż mu towarzyszy pomimo okoliczności, nie pomoże mu w przyniesieniu ulgi. Potwierdza tylko jego obawy. Nauki Jedi, które chłonął przez ostatnie kilkanaście lat swojego życia, teraz zdają się na nic.

„Pozwolić przywiązaniu, by odeszło z jego życia, Jedi musi."

Głos Yody przenika do jego myśli, brzmiąc zbyt racjonalnie by go zignorować. Doskonale zna te niemal wyuczone na pamięć linijki tekstu, które od małego były mu wpajane. Jednak przerażenie, od dłuższego momentu czające się z tyłu jego głowy, zdaje się odsuwać zasady Jedi na bok.

Od niemowlaka był przygotowywany na właśnie taki moment — gdy serce i rozum znajdują się po przeciwnych stronach. Jego pierwszy nauczyciel — Yoda — zawsze na pierwszym miejscu stawiał odcięcie się od uczuć. I nawet teraz — daleko od Mustafar — mistrz Jedi jest dominującym głosem w jego głowie.

„Strach porzuć, wtedy strata zranić cię nie zdoła."

Czym jest rozpacz czy strach przed utratą w obliczu piekła, które rozgrywa się w duszy Kenobiego? Pytania mnożą się w jego głowie, atakując go ze wszystkich stron.

Czy jest gotów by zostawić na pastwę losu swojego przyjaciela, najbliższą mu osobę, bliższą niż kiedykolwiek był sam Qui-Gon? Człowieka, dla którego jest gotów poświęcić więcej niż własne życie? Przecież tego się po nim oczekuje. Aby postąpić zgodnie z kodeksem Jedi. Od najmłodszych lat wiedział, na co się pisze przystępując do treningu. Czy zawiódłby nauki swoich mistrzów, gdyby posłuchał serca, a nie głosu rozsądku?

Jedi nie znają sposobów na poradzenie sobie ze złamanym sercem, bo nigdy nie powinni go mieć. Od zawsze oczekiwał odpowiedzi na zadane pytania przez niego — czy to do innych czy od samej Mocy — teraz jej nie dostaje. I to najbardziej w tym momencie powoduje bezsilność, która jeszcze bardziej otępia Obi-Wana.

Dlatego nie potrafi zignorować wołania, coraz cichszego z każdą mijającą sekundą.

Obi-Wan?

attachment || obikinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz