when you yelled at me

399 69 2
                                    

— Daj sobie spokój Jungkook.

— Słucham?

— Dobrze wiesz, że wymagam od ciebie tylko wsparcia. Staram się, żeby dostarczyć ci wszystko co chcesz, a nie potrafisz się nawet odwdzięczyć?

— Przecież cię wspieram i oddałbym wszystko za ciebie. Dlaczego nie potrafisz tego zauważyć? — Jungkook starał się nie wybuchnąć, mimo iż zamienił się w wir emocji.

— Muszę zostać sam, odejdź proszę.

— Co?

— Odejdź. Czego nie rozumiesz? — Krzyknął Tae. Dopiero kilka słów przeszło przez gardło, a można było już wyczuć ciepłe policzki młodszego od płaczu.

Później słyszeli tylko trzaskanie drzwiami i smętny szloch.

Prawdopodobnie osoby, które nie doświadczyły jeszcze żadnych głębokich uczuć do drugiej osoby, mogłyby zwątpić w dalszą, miłosną przygodę tej dwójki. Chociaż tym razem, wcale tak się nie wydarzyło.

— Jungkook? — Zapytał spokojnie, śpiącego męża, który wydobywał z siebie niepokojące dźwięki. — Jungkook? — Powtórzył.

Już po chwili się obudził. Jeden z wielu koszmarów, które występowały przez wieczorne wspominki z Taehyungiem.

— Wszystko w porządku.

Niewiele można wydukać, ledwo panując nad oddechem.

— Jesteś pewien?

Spodziewał się dość prostej i logicznej odpowiedzi. Tak nie było, bo sprowadziła go do kolejnych przemyśleń.

— Może? Nie wiem.

— Przynieść ci coś do picia? — Zaproponował Taehyung. Błagał, żeby Jungkook przez przypadek nie zemdlał.

— Sam sobie przyniosę, nie jestem ofermą.

— Chcę ci tylko pomóc. — A powodów do obaw, było jeszcze więcej.

— To przestań chcieć.

Dopiero gdy młodszy wyszedł z wanny, zauważył swoje trzęsące się nogi, poczym sam już stracił panowanie nad swoim ciałem.

Nawet nie poczuł, kiedy jego głowa, zetknęła się z zimnymi kafelkami.

Jungkook po raz kolejny odpłynął, tym razem już nie do swojej wyobraźni, a piekła, w którym zdarzało mu się przesiadywać.

Nie bijcie¡ życzę wam miłego dnia, wieczoru, nocy. Buzi

x

bath ; taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz