Pierwszą rzeczą którą poczuł wcale nie było słońce świecące mu bezczelnie prosto w oczy, było nią kołysanie i ciężar leżący na całej lewej stronie jego ciała. Dlatego postanowił powoli podnieść głowę, modląc się żeby bujanie jakie czuł było zawrotami głowy. Ale cholera nie. Leżał na materacu, na środku basenu z gościem którego niedokładnie pamiętał z zeszłej nocy. I do tego gdzieś po drodze zgubił skarpetki i buty, bo wyraźnie widział swoje nagie palce. Z głośnym westchnięciem położył głowę z powrotem na materac. Pod szyją wyraźnie czuł kawałek ręki. Nie był barbarzyńcą, poczeka, aż chłopak obok niego się obudzi. Do mózgu zaczęły mu docierać urywki z nocy, a wśród nich było imię postaci leżącej na nim. W tym samym czasie zaczął wiosłować jedną wolną od ucisku jego towarzysza stopą, a może akurat im się uda dopłynąć do brzegu. Chociaż im bliżej brzegu był materac, tym wyraźniej widział fioletowe ślady stóp, na krawędzi basenu. Cholera, znowu mu nie wyszło.
Kilka minut i pół metra w lewo, później Taehyung otworzył oczy. Od razu wyczuł, że ma zdrętwiałą rękę, zresztą co tu się dziwić, skoro leżała na niej szyja jakiegoś chłopaka. Przystojnego chłopaka, jak zdążył zauważyć Tae.
-Dzień dobry – stwierdził, starając się rękę spod szyi przenieść pod głowę blondyna. Yoongi natomiast na dźwięk głosu obrócił głowę. I cholera jasna, w życiu nie widział tak zniewalających oczu. Znaczy widział, dokładnie wcześniej tej nocy i nawet to pamiętał, ale to całkiem co innego jak dookoła już nie gra muzyka, brakuje ostrych świateł i jest w miarę trzeźwy.
-Ta. Dzień dobry. Wygodnie było? - spytał podnosząc się. Zaczął rozmasowywać kark, spanie na rękach nieznajomych nie było jego ulubioną czynnością w końcu.
-Ano. Tylko twoje kolano mi się wbiło w łydkę. - tu Taehyung wskazał na niego palcem – Jak mogłeś mi to zrobić!
-Co? - spytał głucho blondyn.
-Wbić kolano w łydkę. - wyjaśnił cierpliwie
-To ty na mnie leżałeś, to twój problem. Poza tym, jestem Yoongi. - wystawił rękę.
-Taehyung, ale my się przecież już znamy! No naprawdę, nie spodziewałem się tego po tobie.
-Pierwsza zasada picia. Jak się z kimś budzisz, przedstaw się, bo nawet jak ty pamiętasz imię drugiego to niekoniecznie on pamięta twoje. A teraz jak już wszystko wiemy, sugeruję dopłynąć do brzegu. - stwierdził rozciągając ręce.
-Albo możemy jeszcze poleżeć. - zasugerował Taehyung.
-Albo możemy jeszcze poleżeć. - zgodził się, już na leżąco blondyn. Zaraz potem poczuł ciężar na całej lewej stronie ciała. Stwierdzając, że to całkiem miłe uczucie i zaczął przeczesywać brązowe włosy.
~~
Dopiero godzinę później, kiedy Jin już wstał i w miarę odzyskał świadomość zobaczył, że nigdzie w pokoju nie ma Yoongiego. A to zawszy był zły znak, na imprezach. Przedzierając się do wyjścia przez butelki, chyba kopnął kogoś w żebra. No cóż, mówi się trudno, on teraz musi znaleźć swoje dziecko, które prawdopodobnie zdążyło popełnić błąd swojego życia w czasie gdy on się upijał. No świetny przykład z niego, nie ma co. W biegu przeszukał kuchnię, łazienkę i pozostałe dwie sypialnie. W międzyczasie nadepnął na przynajmniej dwie dłonie, kopnął trzy osoby w żebra i zwymiotował w jakąś siatkę znalezioną na szybko. Jak tak dalej pójdzie pobije własny rekord. Starał się też nie patrzeć zbytnio na chaos i budowle powstałe z pustych butelek i opakowań pochodzenia nieznanego i takie w które Jin wolał się nie wgłębiać, wystarczał już mu ból głowy zafundowany kacem. Nie potrzebował dodatkowych zmartwień. Dopiero w ogrodzie, dokładniej w basenie znalazł swoją zgubę. I zgodnie z jego obawami, Yoongi nie leżał tam sam. Wyglądał jakby spał, a on jako odpowiedzialna matka znał odpowiednie sposoby na budzenie swoich dzieci. Znalazł więc pierwszą lepszą, nieprzytomną osobę i zdjął jej buta. Później się będzie martwić kosztami. Podszedł bliżej basenu trzymając w ręku swoją broń. Jeśli dobrze wyliczy but trafi Yoongiego prostu w twarz i go obudzi. Zamachnął się, rzucił i niestety nie trafił w twarz. Tylko obok, w wodę. Tyle dobrego, że przynajmniej wpadając, ochlapał obie postacie na materacu. Yoongi natychmiast się podniósł i obejrzał dookoła. I nawet ze swojego miejsca Jin był w stanie dojrzeć złość malującą się na jego twarzy. Usłyszał jeszcze głośne „cholera" do zestawu, a w następnej chwili blondyn zsunął się z materaca w wodę.
~~
Taehyung niezbyt jeszcze ogarniał co się dzieje. W jednej chwili wygodnie sobie spał, a w drugiej miał mokra twarz, a Yoongi wychodził z basenu. To naprawdę nie miało sensu. Przy brzegu stał już ten chłopak, który według domysłów Tae, ich obudził. W tym czasie, podpłynął na materacu do brzegu. Kiedy oni będą się kłócić, on przynajmniej znajdzie swoje buty, szczęście najwyraźniej mu dziś sprzyjało, bo znalazł jednego tuż po chwili. Kilka minut i dwa potknięcia później mijał go Yoongi od którego emanowała aura czystego zła. Nie zdążył go zaczepić, bo ten wbiegł do domu. I, och. Zostawiał fioletowe ślady. Taehyung uśmiechnął się do siebie, bo cóż. To tłumaczyło wszystko.
+
No to ogółem dzień dobry.
Mogłam zgubić parę przecinków. Znaczy na pewno je zgubiłam.
Generalnie mam nadzieję, że jest dobrze i się podoba.
Dobranoc <3
CZYTASZ
Purple {Taegi}
Fanfiction{Drugi tytuł: Trzy razy kiedy Yoongi jest idiotą i ten jeden raz kiedy ogarnia rzeczywistość} Yoongi lubił chodzić na imprezy, które na zmianę robili Jin, Jimin i Hoseok. Mógł tam zmieniać muzykę kiedy chciał, z reguły było dużo ludzi. Dużo fajnych...