Yoongi przez następne parę dni był jeszcze większym aspołecznym dupkiem niż zazwyczaj i stanowczo protestował przyjściu na następną imprezę. Oświadczył to głośno przy śniadaniu w poniedziałek, na które wepchnął się Jin razem z jedzeniem. Z posiłkiem zamknął się w swoim pokoju, a Jina szperającego po szafkach zostawił w kuchni. Wystarczająco ciążyła mu karteczka, którą znalazł w sobotę rano, nie daj boże znów zrobi coś głupiego, tylko dlatego, że im zachciało się nachlać. Jakby nie robili tego co tydzień, totalne dno moralne i zaraza. Dlatego trzymał się tego, że w piątek nigdzie się nie rusza i koniec. Na pewno nie była to ostatnia szansa na spotkanie jego lepszej połówki, a on nie będzie się dodatkowo upokarzać na oczach Taehyunga.
~~
Taehyung w sumie dobrze się bawił. Była środa, a on razem z Jungkookiem lenił się w ich mieszkaniu. Niby nic, a cieszy. Co prawda ich spokój miał trwać tylko do trzynastej, bo później młodszy był umówiony ze swoim chłopakiem. Na zakupy. Taehyung nie wnikał jakie zakupy i czemu o takiej godzinie, ale nie wnikał w resztę szczegółów. Chyba wolał nie wiedzieć i pozostać w słodkiej niewiedzy. Właśnie planował sturlać się z kanapy, i przetoczyć pod telewizor, żeby wziąć na własność całą miskę z chrupkami. Zdążył się zsunąć z kanapy, a już uderzył głową w stolik. Nie poddając się, próbował toczyć się pod meblem, ku swojemu celowi. Nie uwzględnił tylko w swoim planie Jungkooka leżącego na samym środku pokoju. I tego, że zadzwoni jego telefon. Taehyung jako człowiek społeczny został wystawiony na próbę. Wstać i odebrać czy zgnieść kolegę w imię wyższego dobra.
-Tae ja rozumiem, że chcesz się przytulać, ale... – chłopak ukrócił przemowę Junkooka, krótkim trafieniem łokciem w brzuch i przeturlał się dalej.
~~
Środa zawsze była jego nieszczęśliwym dniem, i dziś dostał kolejne potwierdzenie swojej teorii. Pomijając już poranną przemowę Jina, na temat przemęczania się, deszczu na który trafił po drodze do pracy (a oczywiście nie miał ze sobą parasolki), i tego cholernego psa, jego cholernej sąsiadki który nie mógł spać w nocy więc szczekał. Dodatkowo słuchawki nie chciały mu się rozplątać (Yoongi był, nie chwaląc się oczywiście, mistrzem w rozplątywaniu wszelkiego rodzaju kabli), a jakiś idiota w biegu go popchnął i śmiał wytrącić mu telefon z ręki. Nie żeby dotąd nie było na nim rys, ale była środa. Każda rzecz była okropna jeśli stała się w środę. Chyba jedyną pozytywną rzeczą jaka wydarzyła się do południa był Hobi, który oświadczył, że na siłę go nigdzie w piątek nie wyciągnie. A później pomyliły mu się numery, choć dowiedział się o tym pół godziny później kiedy przyszła do niego wiadomość. I to nie od Jina do którego uparcie chciał się dodzwonić.
„Jestem teraz zajęty, zadzwoń wieczorem"
12:15, Taehyung.
~~
Złamał swoje postanowienie, i w piątek był u Jimina na kilka godzin przed rozpoczęciem całego przedsięwzięcia i pomógł przestawiać meble. Lub chować do garażu te cenniejsze rzeczy. W każdym razie robił wszystko co mógłby nie myśleć za dużo. Między innymi o tym czemu nie zadzwonił drugi raz. Zaraz po tym jak zrozumiał, że sen nie rozwiąże jednak tego problemu musiał coś z tym robić. Swoją aktywnością zadziwił i Jimina i Jina, bo w sumie żaden z nich nie podejrzewał, że Yoongi przyjdzie jeszcze przed imprezą i na dodatek nie po to żeby spać.
Hobi miał rację. Nie wyciągnął go na siłę, za to gdy tylko zobaczył go na kanapie zaczął przedzierać się przez rozbawiony tłum tylko po to aby go upić. Ewentualnie ograć z resztek godności w karty i zagłuszyć nowymi ploteczkami, które absolutnie nic nie obchodziły Yoongiego.
Dokładnie w tym samym pokoju, tyle że po drugiej stronie, Taehyung został porwany na prowizoryczny parkiet przez Jimina, który na zmianę to z nim tańczył i podsuwał alkohol. Mieli z Hoseokiem plan do wykonania, bo wbrew pozorom obaj byli ludźmi sprytnymi i inteligentnymi. Może nie tak jak ich jeden kolega, ale nadal byli inteligentni. Założenie było proste, korzystając z okazji, spić i Taehyunga i Yoongiego, dowiedzieć się o co chodzi i zamknąć ich w pokoju na noc. Pokoju z łazienką, bo nikomu nie będzie się chciało sprzątać po ewentualnym wypadku jednego z nich. Plan idealny, co może pójść, źle?
-Hoseok jest źle. - powiedział poddenerwowany Jimin, potrząsając ramieniem drugiego, który widocznie już odpływa – Wstawaj, nie ma czasu na spanie. Gdzie masz Yoongiego? Hobi cholera!
Tracąc już nadzieję na pobudkę przyjaciela, Jimin sam ruszył na poszukiwania. Trafił po drodze na żywo gestykulującego Jina, który próbował coś tłumaczyć, ale widać było, że jego rozmówcy wolą tańczyć niż go słuchać. Poszedł dalej, do głównego stolika z alkoholem w nadziei, że chociaż jedno z tych dzieci poszło po prostu po więcej alkoholu. Ale nie miał szczęścia, wziął więc sobie tylko następne piwo i poszedł w stronę kuchni.
Na blacie siedział Taehyung, ciasno oplatając nogami w pasie Yoongiego. Choć to, że to byli oni Jimin wywnioskował raczej po ciuchach niż po twarzach. Głowa młodszego była odwrócona tyłem do wejścia, a Jimin żałował, że nie ma lepszego widoku na to co dzieje się z drugiej strony. Uśmiechnął się dziko na ten widok, i zrobił parę zdjęć.
-On sobie tego nie wybaczy. - zachichotał jeszcze, rzucając okiem ostatni raz na parę i wyszedł dalej się bawić.
++
No. To już przedostatnia część, coś szybko nam poszło, huh. (to może zrobię do tego jakąś łatkę, ale idk)
W każdym razie mam nadzieję, że to da się czytać.
CZYTASZ
Purple {Taegi}
Fanfiction{Drugi tytuł: Trzy razy kiedy Yoongi jest idiotą i ten jeden raz kiedy ogarnia rzeczywistość} Yoongi lubił chodzić na imprezy, które na zmianę robili Jin, Jimin i Hoseok. Mógł tam zmieniać muzykę kiedy chciał, z reguły było dużo ludzi. Dużo fajnych...