Zatrzymałem się pod szkołą dziewczyny i skierowałem w jej stronę głowę.
Ona bez słowa wyszła z samochodu, zostawiając mnie w nim totalnie samego.
Westchnąłem ciężko i odjechałem stamtąd jadąc w stronę szpitala.***
Odłożyłem swoje rzeczy na biurko, a sam ulokowałem się w fotelu. Przysunąłem się z nim pod same okno i odsłoniłem widok na miasto.
Mimo wczesnej godziny, to miasto tętniło życiem.
Usłyszałem nagle pukanie do drzwi, rzuciłem krótkie proszę i po chwili do środka ktoś wszedł.-Panie Binenti?-nie znałem tego głosu, może to któryś z pacjentów?
Odwróciłem się w stronę osoby i natrafiłem na blondynkę ubraną w elegancką sukienkę, a na lewym ramieniu zawieszona była ciemna torebka idealnie pasująca do reszty.
-Chyba nie byliśmy umówieni prawda?-zapytałem wstając z fotela oraz podchodząc tym samym do kobiety.
Ewidentnie było widać, że jest jakoś przed 30.-Nie,ale...-sięgnęła do torebki i po chwili wyciągnęła z niego coś czego nie widziałem dobre kilka lat.
Wyciągnęła w moją stronę rękę z tą rzeczą, ale od razu pokiwałem głową na boki i odsunąłem się od niej.-Nie. Proszę z tym wyjść. Nie zgadzam się aby Pani padarowała z bronią po szpitalu-rzekłem i podeszłam do biurka z zamiarem zadzwonienia po ochronę.
Kobieta od razu podeszła do mnie i położyła rewolwer na blacie biurka.-Niech Pan to zatrzyma. Nigdy nie wiadomo kiedy może się przydać-odłożyłem telefon na poprzednie miejsce i poważnym wzrokiem spojrzałem na kobietę.
-Nawet nie wiem kim Pani jest-kobieta od razu cicho się zaśmiala i poprawiła swoje długie blond włosy.
-Jak możesz mnie nie pamiętać chico travieso-uśmiechnęła się zadziornie, a we mnie coś jakby pękło.
Od razu do niej podszedłem i przygwożdziłem do ściany tak, że czułem jej oddech na swojej skórze.-Rosita-wysapałem i objąłem jej twarz swoimi dłońmi.
Oparłem czoło o jej i patrzyłem w zielony kolor jej oczu.
Kobieta, z którą spędziłem kiedyś najwspanialsze dzieciństwo swojego życia, po kilku latach przychodzi do mojego szpitala i wręcza mi broń?-Kurwa-wyszeptałem i opuściłem głowę w dół-Nic się nie zmieniłaś-skierowałem wzrok z podłogi, w którą właśnie się patrzylem, na jej twarz.
-Ty też nie-położyła swoją dłoń na moim prawym policzku i muskała moją skórę kciukiem.
Uśmiechnęła się po chwili i ręka zjechała na moją klatkę piersiową.
-Pamiętasz jak w A Coruña było nam razem dobrze?-spytała uwodzicielskim głosem i objęła moją szyję swoimi rękoma.
Zaśmiałem się cicho i kręcąc głową, skierowałem wzrok wprost w jej oczy.
Ona mnie pragnęła, ale ja nie mogę byc jej.
Jestem już zajęty.-Świetnym byłem kochankiem prawda?-uśmiechnąłem się szerzej, a blondynka mruknęła w odpowiedzi.
-Kochankiem, złodziejem, zabójcą, dilerem, a przede wszystkim przemytnikiem i koneserem-zaśmiała się i zjechała rękoma na moje ramiona.
Zaraz potem przesunęła je na klatkę piersiową, gdzie po jednej stronie miałem ranę po strzale.
Syknąłem cicho, tak by nie zauważyła, ale i tak usłyszała.-Postrzelił Cię prawda?-pokiwałem lekko głową i odsunąłem się od niej, podchodząc tym samym do biurka-Musisz coś z tym zrobić, nie możesz za każdym razem dawać się postrzelać, a potem go wypuszczać.
CZYTASZ
I want you Seniorita
RomanceBogactwo to jedyna rzecz ,która mu towarzyszy. Mówi się ,że pieniądze to nie wszystko,ale czy na pewno? Chcę Cię,a Ty mnie,więc czemu nie możemy być razem? Nie przeszkadza mi Twój wiek,a tym bardziej,że jesteś córką mojej kochanki. Cholera, Chce C...