Harry nie lubi określenia "walczący artysta" głównie dlatego, że sprawia, że brzmi jak głodujący nastolatek grający na gitarze w ciemnych zaułkach dostając na tyle wystarczająco pieniędzy, by przeżyć. I choć część tego opisu odnosi się do jego życia, lubi myśleć, że "artysta w przygotowaniu" pasuje lepiej.
Harry mocno wierzy w to, że kiedyś zostanie gwiazdą. Ma głos, ładne włosy i determinację. To tylko kwestia czasu, zanim obdarte ulice w których śpiewa staną się scenami z oślepiającymi reflektorami. Naprawdę, może już teraz zaprojektować swoją własną reklamę pasty do zębów. Ma zamiar to osiągnąć.
Ale teraz, kiedy jest jeszcze głodującym dwudziestolatkiem który właśnie skończył śpiewać w jego ostatniej z ciemnych alejek tego dnia i kieruje się w stronę domu bez wystarczającej ilości pieniędzy w kieszeni by wsiąść w autobus, zaczyna żałować niektórych swoich życiowych decyzji. Szczególnie tych, które zaprowadziły go w środek uliczki, by zostać pobitym.
To mówi o tym jak głośne były jego myśli, skoro nie słyszał okrzyków ludzi do momentu w którym nie znalazł się między nimi. Groźni, spoceni mężczyźni popychali go między sobą jakby był szmacianą lalką, sprawiając, że potykał się o własne stopy.
To cud, że się nie przewrócił i kiedy myślał, że w końcu się z tego wydostał zdał sobie sprawę że nie, ponieważ bójka trwa tuż przed nim i pierwsze uderzenie zbliża ku jego twarzy.
Harry nie czuje uderzenia tak bardzo, jak jego nóg splatających się ze sobą i czaszkę uderzającą o twardą, zimną ziemię. Nagle ogarnia go zaskakująca cisza, ale nie trwa długo przed rechotem tłumu i mocnym rumieńcem który rozprzestrzenia się od policzków do jego krwawiącego nosa.
Osoba która go uderzyła teraz kroczy wokół niego, nawet nie spoglądając w dół, zostawiając Harry'ego przyklejonego do ziemi. Trzy sekundy później okrzyki stają się bardziej dzikie, a jego twarz zdrętwiała. Liczy się zejście, myśli prawdopodobnie sekundy przed tym jak traci przytomność.
*
Podnosi się na zdartych łokciach, sycząc powoli z powodu ostrego bólu i widzi jak jakiś chłopak upada na ziemię, posyłając tłum w głośne okrzyki.
Ludzie zaczynają się rozchodzić niedługo po tym, jak pokonany chłopak zostaje zabrany, różne rozmiary butów stąpają po Harrym, aż ulica nie pustoszeje, a on zostaje na niej sam by umrzeć.
Jego mama dostanie ataku serca, kiedy przeczyta gazetę następnego ranka. W wyobraźni może już zobaczyć nagłówek, tragiczna śmierć, która miała być kolejną brytyjską sensacją. Jego oczy robią się mokre z myślą, że już na zawsze zostanie "walczącym artystą".
Przed jego twarzą pojawia się światło i mogłoby być ono zarówno księżycem, światłem latarni, jak i jego wstąpieniem do nieba. Z narastającym bólem w kończynach, skłonny jest uwierzyć w to drugie.
-Wszystko w porządku? - Słyszy melodyjny głos zanim twarz, którą przysięga, że widział w książce do mitologii, pojawia się tuż przed nim, zasłaniając całe światło. - Myślę, że ma wstrząs mózgu. Dobra robota, Lou.
-Nie ma wstrząsu mózgu. - Mówi inny głos i Harry nie ma wątpliwości, że jest w niebie, ponieważ odcień niebieskiego tych oczu łamie każde ziemskie prawo.
Harry'emu zostaje podana ręka i chwyta ją, chociaż całe jego ciało protestuje. Pamięta, że gdzieś czytał, że anioły nie mają w zwyczaju krwawić, ale jest pewien, że właśnie widzi wyschniętą krew na knykciach anioła.
-Mamrocze jakieś gówno o aniołach, stary.
-On nie ma wstrząsu.
W tej samej chwili Harry podnosi się i mdleje.
CZYTASZ
The Battle is Now (My Eyes Are Closed) //tłumaczenie Larry Stylinson
FanficHarry ma wielką wyobraźnię. Potrzebujesz jej, kiedy piszesz własne piosenki, a on tak jakby ma zamiar napisać cały album zadedykowany Louisowi; od sposobu, w jaki się porusza, do cienkiej warstwy potu, która pokrywa jego złotą skórę i determinację...