Rozdział 4.

156 15 15
                                    

Po dojechaniu na miejsce, wysiadłam z samochodu i powiedziałam ponuro do Richarda - „Dzięki za podwózkę", po czym szybko udałam się w stronę klatki, w której znajduje się moje mieszkanie. Wydawało mi się, że oczekiwanie na windę trwa wiecznie, ale nie uśmiechało mi się wchodzić na dziesiąte piętro schodami. Byłam zmęczona psychicznie kłótnią z osobą, która kiedyś była dla mnie ważna, w sumie to nadal jest. Marzyłam, żeby się położyć i może napić się czegoś mocniejszego, aby utopić smutki.
Po przekroczeniu progu mieszkania i zamknięciu drzwi, rzuciłam kurtkę na podłogę, a sama zsunęłam się po nich i zaczęłam płakać. Po głowie krążyła mi myśl, żeby skontaktować się z ojcem. Nie rozmawiałam z nim odkąd wyjechał, wysyłał mi tylko pieniądze na opłaty i własne zachcianki. Rozmyślanie przerwał mi dźwięk smsa. Początkowo nie chciałam go odczytać, ale po chwili wygrzebałam z kieszeni kurtki swój telefon:

Od: Richard

Mam nadzieję, że jakoś się trzymasz. Nie wiem o co chodziło z twoim ojcem, ale sądzę, że wszystko się ułoży. Zawsze możesz do mnie napisać lub zadzwonić. Nie martw się 😊

Po tej wiadomości łzy zaczęły mi płynąc jeszcze bardziej. Nie wytrzymałam i rzuciłam telefonem o ścianę. W końcu wzięłam się w garść i podniosłam spod drzwi. Poszłam do salonu i wyciągnęłam z szafki wódkę. Byłam w rozsypce, potrzebowałam alkoholu, żeby nie myśleć o tym wszystkim.

Kilka godzin później

Ze snu wyrwał mnie dobiegający z korytarza dzwonek do drzwi. Chyba przesadziłam, bo nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Z każdą minutą dźwięk był coraz bardziej irytujący. Leniwie podniosłam się z kanapy, czując okropny ból głowy, powędrowałam w stronę dobiegającego hałasu:

- Tak? - zapytałam, otwierając drzwi. - Czego tu chcesz?! - krzyknęłam zdenerwowana, gdy moim oczom ukazała się sylwetka Richarda.

- Martwiłem się o ciebie. Nie odpisujesz, ani nie odbierasz telefonu. - opowiedział smutnym głosem.

- Jak możesz się martwić o kogoś kogo nawet nie znasz? W ogóle skąd wiesz pod jakim numerem mieszkam? - skrzyżowałam ręce na piersiach i czekałam na odpowiedź.

- Nie było trudno, na klatkach są tablice z nazwiskami lokatorów. - uśmiechnął się nie pewnie.

- Jak już przyszedłeś to może wejdziesz? - zaproponowałam.

- Tak, dziękuje.

  Zdenerwowało mnie to, że pojawił się u mnie w mieszkaniu, ale po chwili cała złość mi przeszła. W sumie cieszyłam się, że po stracie przyjaciółki, ktoś mnie odwiedził i na dodatek się martwił.

Perspektywa Richarda

Stałem przed jej drzwiami bardzo zestresowany, ponieważ nie wiedziałem jak zareaguje, gdy mnie zobaczy. Była strasznie nerwowa, ale w sumie to ją rozumiem jeśli było to spowodowane kłótnią z tamtą dziewczyną na ulicy. Gdy mi w końcu otworzyła, wyglądała jak siedem nieszczęść. Jej długie ciemno brązowe włosy były potargane, a oczy podkrążone i czerwone, zapewne od dużej ilości wylanych łez. Między nami utworzył się krótki dialog oparty na jej krzykach i pretensjach, po czym nareszcie wpuściła mnie do środka.
W mieszkaniu Miriam panował chaos i nieład. Stolik, który stał przy narożniku był obstawiony sokami, popielniczką, butelką wódki, w której było na dnie trunku oraz masą pustych opakowań po papierosach.

- Chyba ostro zabalowałaś? - spytałem przyglądając się uważnie bałaganowi.

- Daj mi spokój, nie mam ochoty na żarty. - posłała mi wrogie spojrzenie, które miało chyba znaczyć, że ma mnie dość.

- Czemu odkąd się poznaliśmy jesteś niemiła i opryskliwa?

- Nie jestem, przesadzasz. - ukryła twarz w dłoniach.

- Miriam uwierz, że jesteś i wcale sobie tego nie wymyśliłem.

Dziewczyna siedziała w ciszy, co jakiś czas na mnie spoglądając. Patrząc na nią i na to w jakiej jest rozsypce, myślałem jakby się do niej zbliżyć, żeby nie być jej wrogiem, a zostać przyjacielem, który pomoże jej wyjść z życiowego dołka.

~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•
Przepraszam za to, że dzisiejszy rozdział jest nudny i nijaki, ale mam nadzieje, że się spodoba chociaż trochę :)

the Secrets of LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz