1

236 24 30
                                    

- Cz-cześć... Jestem Raivis. - powiedział nieśmiało blondyn.

- Umm... Znamy się? - Eduard podniósł wzrok znad zeszytu, w którym teraz pisał.

- Nie, jestem z innej klasy... Po prostu zauważyłem, że lubisz pisać...

Była to dosyć trafna uwaga. Eduard bardzo lubił pisać opowiadania, co często robił właśnie w szkole na przerwach lub lekcjach. Po części dlatego, że to była jego pasja, po części, bo nie miał znajomych, gdyż w klasie miał opinię nudziarza i kujona.

- No lubię, a ty?

- Ja też, tylko... Jakby to powiedzieć... Raczej moje prace nie przypadną ci do gustu.

- A o czym piszesz?

- Głównie romanse...

- Ja też! Do której klasy chodzisz? Ja do drugiej.

- Ja do pierwszej.

W tym momencie zadzwonił dzwonek oznajmiający początek lekcji. Obaj rozbiegli się do swoich klas.

****************

- Gilbert Beilshmidt. - wyczytała nauczycielka biologii.

- Jestem! - rozległ się głos z drugiej ławki.

- Eduard von Bock.

Tym słowom odpowiedziała jedynie cisza.

- Eduard von Bock. - powtórzyła już lekko zdenerwowana.

- J-jestem!

- Co ty wyprawiasz?

- Zamyśliłem się...

- Taka sytuacja ma się więcej nie powtórzyć.

- Dobrze, proszę pani... - odpowiedział zażenowany Eduard.

To nie była pierwsza taka sytuacja w jego życiu. Często zamyślał się w najmniej odpowiednim momencie; zwykle myślał na przykład o pisaniu, czasem wymyślał fabułę nowego dzieła albo nowego bohatera. Teraz jednak jego myśli zaprzątało coś innego, albo raczej ktoś inny, bo był to Raivis poznany kilka minut wcześniej. Podczas tej krótkiej rozmowy Eduard uznał nowego znajomego za bardzo ciekawą osobę. Zdawał się być bardzo cichy i spokojny, choć może zachowywał się tak dlatego, że był po prostu nieśmiały, a gdy już dobrze pozna Bocka nie będzie już taki.
Dalej lekcja potoczyła się już jak zwykle. Zadzwonił dzwonek na przerwę, więc uczniowie szybko spakowali książki i wyszli z klasy. Co zdziwiło innych, Eduard, zamiast jak to on miał w zwyczaju, wyjść ostatnim na korytarz, wybiegł z sali najszybciej, jak tylko potrafił, a zrobił to, bo spieszył się na spotkanie z Raivisem. A to dlatego, że kto wie, czy nie mieli lekcji w całkowicie innych miejscach i nie mogli porozmawiać. Na szczęście zauważył nowego znajomego dwie klasy dalej; szybko podbiegł do niego i przywitał się z nim.

- Cześć!

- Hej!

- Co teraz masz? Ja angielski.

- Ja matmę.

- To super!

- Wiem.

- Chodźmy już na dół.

- Jasne.

Gdy już zeszli na dół, gdzie mieszczą się klasy, w których mieli odbywać niedługo zajęcia. Usiedli na podłodze obok siebie; Raivis wyjął z plecaka jakiś zeszyt.

- Chcesz zobaczyć?

- Co to?

- Zeszyt. Piszę w nim różne rzeczy. Chociaż... Może jednak nie patrz... Nie spodoba ci się.

spotkanie【estlat】Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz