#2

58 5 1
                                    

Początek mroźnej zimy, chyba moja najbardziej ulubiona pora roku. W tym czasie Jeziorko Szmaragdowe zmienia się w kryształową Tafle. Te jezioro nie zamarza, ale osadza się na tafli wody drobny śnieg oraz lód tworząc cudowny efekt. W koło wody znajduje się drobną piaszczysta plaża która staje się biała od szronu, trochę dalej są drzewa różnego rodzaju od brzóz do wierzb. Liście ich zamarzły i wyglądają jak ze szkła. Cała te scenerie ozdabia blask słońca co dodaje efektu. Siedziałem sobie nad tym pięknym jeziorem w ludzkiej formie. Moje włosy były w odcieniu ciemniejszej czekolady, rozwalone i nie poukładane w najmniejszym stopniu, schodząc w dół wzrokiem trafiało się od razu na moje fioletowe, niezwykle oczy. Następnie na prostu i mały nos oraz usta z pełną dolną wargą, a górną bardziej wąską. Uszy miałem delikatnie zaostrzone niczym u Elfickiej rasy.
Patrząc na tors i nogi można było dostać ciarek zwłaszcza o tej porze roku. Na sobie miałem jedynie koszulkę bez rękawów oraz krótkie spodenki. Lewą rękę miałem w bandażu, bo złamanie trochę się przecież zrasta, a nie chce bardziej cierpieć.

Wpatrywałem się w tafle zamarzniętego jeziora, które pokrywała niewielka warstwa śniegu. Kątem oka zauważyłem ciemno zieloną smugę. Kiedy odwróciłem tam wzrok stał młody przedstawiciel rasy leśnych smoków. Odwróciłem głowę patrząc za siebie, gdyż usłyszałem, jakby zająć uciekał. Z powrotem odwróciwszy głowę ujrzałem znaną mi osobę. Czlowiek o imieniu Victor Qwintil, bez warunkowo uśmiechnąłem się pod nosem. Wydawał sie miły. Dość często przychodził nad Szmaragdowe Jezioro zwłaszcza we wrześniu.

-Hej! Jak się nazywasz?-Chłopak o zielono-czarnych włosach obiegł jezioro i stanął obok mnie. Spojrzałem na niego w górę nadal siedząc na białym piasku. Byłem lekko zdziwiony jego zachowaniem, ale się nie odezwałem. Spojrzałem w jego intensywne, zielone oczy i stałem się jak zaczarowany. Chcąc coś wymówić nie mogłem, czułem jakby serce zaczęło się we mnie gotować. Po momencie jednak udało mi się cokolwiek wypowiedzieć składnie.

-Jestem Tim ... Czemu do mnie zagadałeś?- byłem zmieszany, ale również zaciekawiony zachowaniem wobec mnie Viktora...
-A czemu bym nie miał? Wydajesz się całkiem fajnym chłopakiem- uśmiechnął się szeroko i wesoło do mnie. Bardziej mnie to uradowało niż zmieszało w tym momencie. Chłopak podał mi rękę.

-wstawaj Tim, chodź przejdźmy się i poznajmy- spojrzałem na jego dłoń a następnie mu w oczy. Nie wiedziałem czy wstać i z nim pójść... czy lepiej zostać albo uciec. Wybrałem tak jak serce mi podpowiedziało. Złapałem go za rękę i szybko wstałem. Moje policzki okryły się rumieńcami od uszu aż po nos. Wraz z Victorem poszliśmy w las, puszczając swoje dłonie nawzajem. Rozmowa troche średnio się kleiła przez moja nieśmiałość, ale jakoś nam szło. Victor to miły chłopak nawet...

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 15, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Życie pomiotuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz