Krótkie opowieści rodem z Hogwartu.
Przedstawiam Wam moi mili, naszych ulubionych bohaterów w zupełnie nowej odsłonie.
Okładka wykonana przez @ZafiraMorgan
Tę pracę dedykuję każdej osobie, która ma obniżoną samoocenę. Pamiętajcie, że wszyscy jesteśmy zajebiści!
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Millicenta Bulstrode od najmłodszych lat była szykanowana przez innych z powodu swej postury. Na każdym kroku spotykała się z niemiłymi epitetami na temat swojego wyglądu. Nie miała prawdziwych przyjaciół, czy chociażby zwykłych znajomych. Wszyscy albo jej unikali albo otwarcie z niej szydzili. Mimo to, starała się nie zwracać na to uwagi. Wszystko przecież dało się przeżyć.
Najgorsza jednak, a zarazem najbardziej dobijająca ze wszystkiego była świadomość, że jej własna matka ma o niej takie samo zdanie, jak inni, czego dowodem był list, który dostała na czwartym roku przed Balem Bożonarodzeniowym. Nie starając się układać tego w ładne słowa, wyśmiała ją. Wyśmiała własną córkę z powodu nadziei, które miała w sobie, że ktoś zaprosi ją na bal. To dobiło dziewczynę na tyle, by przeszła jej ochota na jakąkolwiek zabawę. Gdy inne dziewczyny z jej rocznika rozmyślały nad krojem i fasonem przyszłych sukien, ona sama zaszywała się w bibliotece i próbowała skupić się na nauce, która jak na złość nie chciała przyjść.
W dzień balu, wchodząc do swojego dormitorium po potrzebne do nauki książki, zauważyła na swoim łóżku paczkę. Nie spodziewała się niczego dostać, więc czym prędzej poczęła ją otwierać. To, co tam zobaczyła wprost ścięło ją z nóg. Na dnie pudła leżała śliczna sukienka w szmaragdowym kolorze oraz srebrne pantofelki. Nie mogąc się oprzeć, sięgnęła po materiał, by lepiej mu się przyjrzeć. Zdziwiło ją, jak delikatny był w dotyku, ale jeszcze bardziej zdziwiła ją metka, która wyraźnie wskazywała na to, iż sukienka jest dla niej, bowiem taki rozmiar ona jedyna nosiła wśród Ślizgonek. Apogeum zdziwienia osiągnęła jednak, gdy pod nią dostrzegła kartkę z krótką informacją:
'Przyjdź w tym na bal i nie przejmuj się resztą!'
Nie chcąc, by nadawcy zrobiło się przykro, postanowiła dostosować się do jego prośby i wykąpawszy się, zrobiła delikatny makijaż, po czym ubrała sukienkę wraz ze szpilkami, dobierając do tego srebrny medalik od ojca. Tak przygotowana, wyszła i stosując się do polecenia nadawcy, nie przejmowała się niczym - ani ukradkowymi spojrzeniami, ani cichymi szeptami. Po prostu szła przed siebie, nie mogąc się doczekać, aż pozna osobę, której zawdzięcza tyle radości z dzisiejszego wieczora.
Stojąc u stóp masywnych drzwi, za swoimi plecami usłyszała głos, którego w życiu by się nie spodziewała usłyszeć w tak czułej intonacji. Zszokowanie przyszło jednak, gdy rozumiała sens wypowiedzianych przez niego słów, a także, że zostały skierowane wprost do niej:
— Cieszę się, że jednak jesteś. — Po czym mierząc ją spojrzeniem szarych tęczówek, dodał — Ślicznie ci w tej sukni. Jak widać trafiłem bezbłędnie.
— To ty byłeś nadawcą tego liściku? Ta suknia jest od ciebie?
— Nie rozumiem twojego zdziwienia. Jak się mnie lepiej pozna, to nie jestem aż taki zły.
— Nie o to chodzi. Myślałam, że mnie nie lubisz, bo jestem gruba — rzekła, odwracając wzrok. Jego spojrzenie było zbyt intensywne, by je znieść.
— Nawet ja nie jestem na tyle chamski, by oceniać ludzi po wyglądzie. Po statusie krwi - owszem, ale nie po wyglądzie.
Nie mogła się powstrzymać przed parsknięciem. Co jak co, ale on nigdy się nie zmieni. Zresztą, co się dziwić? Millicenta sama była Ślizgonką i swoje za uszami miała.
— Więc, jak będzie? Dasz się zaprosić na bal? — Zapytał wyciągając rękę w jej stronę. Nie odpowiedziała. Wahając się, podała mu rękę i razem weszli na salę, przy akompaniamencie westchnień zdziwienia i płaczu Pansy Parkinson.
A Millicenta? W życiu nie bawiła się lepiej niż tego wieczoru. Można by rzec, że czuła się niczym księżniczka. I kto by pomyślał, że sprawcą jej szczęścia okaże się zimny i chamski Draco Malfoy?
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Co więc musicie zapamiętać z tej historii? A to, moi kochani, że nieważny jest wygląd, bo każdy z nas jest piękny na swój indywidualny sposób. I nie zapominajcie o tym! Zwłaszcza Panie, bo w głębi duszy, każda z nas jest księżniczką, do której na białym koniu pędzi rycerz w błyszczącej zbroi.