To stało się nagle.
Nikt się tego nie spodziewał, nikt nic nie zauważył.
Zorientowali się dopiero, gdy było już za późno.Taehyung wrócił tego dnia wcześniej do domu. Był zmęczony po całym dniu chodzenia. Mieli dzień wolny, więc postanowili spędzić go idąc na spacer i zwiedzając różne miejsca w Seulu, w których nadal nie byli. Trasa okazała się niezwykle długa i męcząca, więc potem, gdy chłopcy zaproponowali jeszcze wyjście na jedzenie do jednej z knajp, chłopak od razu zrezygnował mówiąc, że wróci szybciej do domu. Chciał już tylko wziąć ciepły prysznic i położyć się do łóżka. Zdjął buty i płaszcz w przedpokoju lekko zdziwiony panującą w domu ciszą. W końcu Namjoon nie poszedł z nimi, usprawiedliwiając się pracą i zmęczeniem, więc nie powinno być aż tak cicho. No chyba, że spał. Namjoon ostatnio nigdzie z nimi nie wychodził. Tak właściwie to prawie w ogóle nie spędzał z nimi czasu. Chyba każdy z zespołu to zauważył, lecz nikt tego głębiej nie komentował. Uważali, że chłopak taki po prostu był - czasami potrzebował samotności. Taehyung ruszył do kuchni. Rozejrzał się po niej uważnie. Nic się nie zmieniło. Namjoona prawdopodobnie w ogóle tu nie było. Inaczej pewnie gdzieś na podłodze leżałaby stłuczona szklanka, bądź talerz, a drzwi od szafki, które wypadały czasami z zawiasów pewnie znów stałyby oparte o ścianę, czekając, aż ktoś je naprawi. Chłopak nalał sobie coli do szklanki, którą znalazł na suszarce stojącej koło zlewu.
Wziął łyk napoju opierając się o jeden z blatów. Zaburczało mu w brzuchu i pożałował, że nie poszedł jednak z resztą na jedzenie, gdy zaglądając do lodówki zauważył jedynie końcówkę masła, kawałek pomidora i resztkę mleka. Cholera, a mieli zrobić zakupy - przeszło mu przez myśl. Już chciał dzwonić do chłopaków, by wzięli mu coś na wynos, gdy przypomniał sobie o Namjoonie i o tym, że on też może być głodny. Z tą myślą ruszył w stronę jego pokoju. Przechodząc koło salonu jeszcze na chwilę do niego zajrzał, tak na wszelki wypadek, gdyby jednak chłopak spał na kanapie. Lecz pomieszczenie było puste, więc młodszy Kim już chwilę później ruszył dalej. Gdy wszedł już na piętro, minął łazienkę i pokoje pozostałych, stając w końcu przed pokojem Namjoona. Zapukał cicho, lecz pewnie.
- Namjoon hyung, jesteś głodny? - spytał. Jeszcze jakiś czas wcześniej bez pukania wszedłby do jego pokoju, lecz zważając na ostatni humor chłopaka i to, że uciekał on od kontaktu z nimi, każdy z nich, gdy chciał coś od niego najpierw pukał do drzwi i czekał, aż Namjoon odpowie zezwalając na wejście, a potem dopiero to robił.
Lecz tym razem raper nie odpowiedział.
- Namjoon hyung? - spróbował znowu młodszy Kim, lecz i tym razem z równie marnym skutkiem. W końcu zrezygnował z niepotrzebnych grzeczności, łapiąc za klamkę.
- Namjoon hyung, pytałem czy jesteś... - zaczął z uśmiechem otwierając drzwi, lecz nagle przerwał, a uśmiech zniknął z jego twarzy. Poczuł nagłe przerażenie ograniające każdy milimetr jego ciała, zrobiło mu się strasznie duszno i niedobrze.
- Namjoon? - wyszeptał słabo, wtaczając się do pomieszczenia. Zaczęło kręcić mu się w głowie. Podszedł chwiejnym, lecz szybkim krokiem do chłopaka leżącego na łóżku. Odrzucił na bok zakrwawioną pościel, zrzucając ją z łóżka po czym lekko potrząsnął nieprzytomnym liderem znów powtarzając jego imię. Nic. Brak reakcji. Próbował sobie przypomnieć co powinien zrobić w takiej sytuacji. Pamiętał, że uczyli ich pierwszej pomocy w gimnazjum, lecz przez strach nie pamiętał dokładnie co miał zrobić. Był tak przerażony, że wszystko mieszało mu się w niespójną całość. Spojrzał na nadgarstki chłopaka leżącego przed nim. Miały na sobie głębokie rany i całe umazane były od krwi. Nagle go olśniło. Puls. Musiał sprawdzić puls. Niepewnie przyłożył dłoń do odpowiedniego miejsca na szyi chłopaka. Nie chciał tego robić. Za bardzo bał się tego co może się stać. Wolał żyć w nieświadomości. W pierwszej chwili nie czuł pulsu. Po jego policzkach popłynęły łzy. Nagle coś poczuł. Lekka, prawie nie wyczuwalna, lecz dalej istniejąca oznaka życia.
- O mój boże - wyszeptał szybko. Czym prędzej wyjął z kieszeni komórkę wybierając numer na pogotowie. Szybko przedstawił wszystkie podstawowe informacje, a jego głos drżał. Osoba znajdująca się po drugiej stronie telefonu, kazała mu zatamować czymś krwawienie na rękach i czekać na pomoc. Chłopak miał ochotę sobie przywalić za to, że nie pomyślał szybciej o tym by to zrobić.Urwał dwa kawałki materiału z koszulki, którą na sobie miał. Nie dbał o to, że była to jego ulubiona koszulka, za bardzo duże pieniądze. Chyba nikt by o to nie dbał w takiej chwili. Gdy już opatrzył rany starszego, przez chwilę jeszcze go lekko szarpał, jakby mając nadzieję, że chłopak otworzy oczy mówiąc, że to żart. Lecz nic takiego się nie stało, przez co młodszy Kim zaczął płakać jeszcze bardziej. Chłopak nie chciał zostawiać Namjoona samego, lecz osoba, z którą jeszcze chwilę temu rozmawiał przez telefon kazała mu wyjść przed mieszkanie by pokazać ratownikom medycznym gdzie znajduje się chłopak. Gdy pomoc już dotarła i dwaj sanitariusze kładli starszego Kima na nosze, Taehyung nie mógł opanować łez.
CZYTASZ
Everything is okay - Kim Namjoon, bts;
FanfictionTo stało się nagle. Nikt się tego nie spodziewał, nikt nic nie zauważył. Zorientowali się dopiero, gdy było już za późno. Czyli "list pożegnalny" Kim Namjoona skierowany do członków zespołu. Miał być one-shot, ale wyszło paro rozdziałowe opowiada...