Od Jamesa wywodził się też drugi problem. Praktycznie od niego zaczęło się prawie wszystko. Było to jakiś czas po tym, gdy zacząłem oddawać mu moje teksty.
Zarabianie na mnie mu nie wystarczało. Chciał się przypodobać szefostwu, tym wyżej postawionym. Chciał pokazać, że dzięki niemu bardziej przyłożę się do tego, co robię. Tak więc, na początku kazał mi więcej ćwiczyć. Miałem wrażenie, że niektórzy mu pomagali. Jakby oni wszyscy byli razem w zmowie, jakby wspólnie chcieli mnie wykończyć. Od tamtej pory osoby odpowiadające za nasze treningi czy układy zaczęły zwracać mi więcej uwag. Wypominać błędy, kazali mi powtarzać jakiś moment więcej razy, lub nawet i całe układy.
Tego nie byliście w stanie nie zauważyć. Tego jak wiele razy kazali zostawać mi o parę godzin dłużej, jak nie pozwalali mi na przerwy, mimo, że wy je mieliście.
Wiedziałem, że to dostrzegliście. Wiele razy chcieliście zareagować, lecz prosiłem was, byście tego nie robili. Byłoby mi wtedy trudniej.
Często miałem już dość. To chyba wtedy zacząłem mieć pierwsze załamania podczas, których miałem dość takiego życia. Wtedy myślałem, że to było trudne. Potem doszło jeszcze coś.
James podczas jednej z naszych rozmów powiedział, że bardzo przytyłem i stałem się gruby.
Na początku nie rozumiałem o co mu chodzi, wyglądałem tak jak zawsze. Lecz sądziłem tak tylko na początku. Potem słyszałem te słowa również od innych. Jakaś z makijażystek wtoczyła to do rozmowy przed jednym z koncertów, ktoś odpowiedzialny za choreografię powiedział to trochę za głośno akurat w mojej obecności, ktoś ze staffu nawet powiedział mi to w twarz. Raz nawet powiedziała mi to jedna z fanek na fan meetingu. Podświadomie wiedziałem, że to jego sprawka, lecz mimo wszystko jakoś się to na mnie odbiło. Zaczęłam mniej jeść, lecz te słowa i tak gdzieś się pojawiały. Zawsze ktoś je wypowiadał.I chyba właśnie wtedy sam zacząłem tak siebie widzieć.
Zacząłem jeść jeszcze mniej, a gdy owe zdanie i tak pojawiało się w moim życiu codziennym, przestałem jeść prawie w ogóle.
Tak, zacząłem się głodzić.
Gdy pytaliście o to, czy coś jadłem, mówiłem, że jadłem na mieście. Gdy wiedziałem, że macie jakiś posiłek, najczęściej obiad - po prostu wychodziłem, lub mówiłem, że nie jestem głodny.
Nie raz, gdy zaczynaliście zauważać, że mniej jem i kazaliście mi jeść z wami, lądowałem w końcu w łazience wymiotując i płacząc.
Miałem tego dość. Miałem dość siebie. Nienawidziłam siebie bardziej niż kogokolwiek innego.
Pragnąłem być kimś idealnym. Idealnym jak reszta "idoli".
Idealnym jak wy.
Tak, dla mnie byliście idealni.
To mnie właśnie bolało najbardziej.
To, że nie umiałem być taki jak wy.
James zresztą też mi to mówił. Powtarzał jak wielką porażką przy was jestem. Że nie pasuje do tego zespołu, że tylko go niszczę.
Wierzyłem w to i pragnąłem wam dorównać.
Pragnąłem być kimś idealnym i chyba właśnie to mnie później zgubiło.Drugim powodem było wykańczanie mojego ciała na treningach i niszczenie mojej samoakceptacji. Powolne palenie jej, by wkrótce zniknęła bezpowrotnie. Tak, to chyba był drugi powód.
CZYTASZ
Everything is okay - Kim Namjoon, bts;
Fiksi PenggemarTo stało się nagle. Nikt się tego nie spodziewał, nikt nic nie zauważył. Zorientowali się dopiero, gdy było już za późno. Czyli "list pożegnalny" Kim Namjoona skierowany do członków zespołu. Miał być one-shot, ale wyszło paro rozdziałowe opowiada...