00-00-01

524 47 2
                                    

Um

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Um.. Cześć?
Chyba tak to powinienem zacząć. Chociaż sam nie wiem. Nigdy nie czytałem żadnego listu pożegnalnego. Znaczy się, to nie jest list... Sam nie wiem czym to jest, jest to raczej mowa pożegnalna? W końcu nie piszę tego nigdzie, tylko nagrywam na dyktafon.
Na początku chciałem napisać list. Byłoby to bardziej klasyczne, lecz myślałem o tym bardzo długo i stwierdziłem, że zasługujecie żebym sam wytłumaczył wam dlaczego podjąłem taką decyzję. Znaczy się, jeśli mój nagrany na dyktafon głos, można uznać za "wytłumaczenie tego samemu". Ja... Na początku bardzo chciałbym was przeprosić. Wiem, że to dla was szok, i że jest wam przykro. To właśnie dzięki wam tak długo odkładałem tę opcję. Próbowałem rozwiązać moje problemy inaczej, starałem się sobie z nimi radzić, lecz w końcu chyba nie dałem rady. Dlatego właśnie się od was odizolowałem. Zrobiłem to tylko dlatego, by było mi łatwiej tego dokonać. I być może, by wam było łatwiej przyzwyczaić się do mojej nieobecności. Wierzę, że dacie sobie radę. Nie poddawajcie się i dalej brnijcie do swoich marzeń i celów.
Moim celem było właśnie to.

Samobójstwo.

Od paru tygodni nie widziałem innej opcji ucieczki. Było to jedynym słusznym dla mnie wyborem. To nie tak, że nie chciałem żyć. Ja bardzo chciałem. Lecz nie w taki sposób, jak dotychczas. Wy...
Nie widzieliście tego, co się działo. I dobrze. Nie chciałem żebyście widzieli.
Powody dla których to zrobiłem wydawać się mogą żałosne, lecz sobie z nimi nie radziłem. Można by powiedzieć, że... Że mi grożono? Mogę tak to ująć? Nie jestem pewien.
Zaczęło się od tego, że ktoś z wytwórni bardzo mnie nie lubił. Nienawidził wręcz. Nie wiem czym było to spowodowane, o powód pytałem się wiele razy, lecz ani razu nie uzyskałem odpowiedzi. Nie powiem wam kto to był. Mimo, że nienawidzę go z całego serca, przez to wszystko co mi zrobił i bardzo chciałbym, by poniósł za to karę, to nie mogę tego wam powiedzieć. Jeśli to zrobię, on straci pracę i będzie mieć kłopoty. Może trafić do więzienia i nie przejąłbym się tym, gdyby nie jego córki. Ma dwie córki, które zdążyłem poznać. Są naprawdę wspaniałe, lecz co z nimi będzie, gdy ich ojciec, rok po śmierci ich matki, trafi do więzienia? Mimo tego jaki był okropny dla mnie, był wspaniałym ojcem. Dziewczynki naprawdę go kochają, nie byłbym w stanie im go odebrać. Wiem, że i tak prawdopodobnie go znajdziecie, lecz nie mówiąc wam tego wprost mogę dać im chociaż trochę więcej czasu.
Tak więc, by nie zdradzać jego tożsamości w tym nagraniu nazwę go... James. Tak, James będzie dobry. No więc, pewnego dnia James poprosił mnie o rozmowę. Było to z jakieś 9 miesięcy temu. Chyba wtedy wszystko się zaczęło. Najpierw gdy zaczął mnie krytykować, niespecjalnie się tym przejąłem. W końcu, gdy miałem już wychodzić, kazał mi zostać. Powiedział coś, co na początku wyśmiałem.

Że mam mu oddać moje teksty.

Te, które napisałem. Od razu odmówiłem i wtedy już pewnie ruszyłem do wyjścia. Nagle on powiedział jedno zdanie, przez które nie wyszedłem.
Zapytał co bym zrobił, gdyby Kim Seokjin został wyrzucony z zespołu.
Nie wiedziałem o co mu chodzi. Zapytałem, a on odpowiedział, że jeśli nie zgodzę się na jego propozycje, niedługo będę mógł się z nim pożegnać. Powiedział, że ma wystarczające znajomości, by pozbyć się z zespołu kogokolwiek z nas, lub zrujnować naszą karierę. Nie wierzyłem mu. Wyszedłem, trzaskając drzwiami. Wtedy nie spałem prawie całą noc, zastanawiając się czy może to być prawdą. Dni mijały normalnie, przestałem o tym myśleć, uznałem to za kłamstwo. Aż w końcu 4 dni później po jednym z koncertów zostałem wezwany do naszego menadżera. Zaczął mi mówić o błędach jakie podobno popełniliście podczas koncertu i wywiadu, który był po nim. Prawdopodobnie jeszcze parę dni wcześniej nawet, by ich nie zauważył, lecz teraz uważał je za bardzo ważne, wymieniając mi ich kilkanaście, albo może i więcej. Gdy już rozmowa się skończyła i wyszedłem, na jednym z korytarzy spotkałem Jamesa. Spytał, jak bawiłem się podczas rozmowy i radził bym bardziej was pilnował. Już wtedy wiedziałem, że to jego sprawka. Poprosił mnie o ponowną rozmowę. Nie zgodziłem się. W następnych dniach zostałem wiele razy wezwany do naszego menadżera. Przyjmowałem nagany, słowa krytyki, skargi na Was, jak i na mnie. Przekazywałem wam je, w końcu musiałem to robić, lecz nie mówiłem wam o wszystkich. Nie chciałem was tym jeszcze bardziej dręczyć, mieliście wystarczająco zmartwień. Najwięcej skarg skierowanych było w stronę Jina. "To zrobił źle, tamto też, tu coś źle powiedział". Zawsze dało się to jakoś uspokoić. Lecz w końcu padły słowa, w które nie mogłem uwierzyć. Nasz menadżer powiedział, że być może Seokjin po prostu nie nadaje się do bycia w zespole i to w dodatku tak sławnym. Poczułem wtedy złość. Rozumiałem, że Jin popełniał błędy, ale popełniał je też każdy z nas. Było to normalną rzeczą. Mimo wszystko tak przestraszyłem się tego jednego zdania, że zgodziłem się na propozycje Jamesa. Oddałem mu pare z moich tekstów i jak się później dowiedziałem - on sprzedał je innej, mniej znanej wytwórni. Nawet nie wiecie jak trudno słuchało się później w radiu tekstów, które sam stworzyłem, lecz śpiewanych czy rapowanych przez inne zespoły, lub solistów. To jakie odnosili sukcesy, jak ludzie chwalili ich za wspaniale dobrane słowa. Niektóre z nich wy też chwaliliście, nie mając pojęcia, że należą one do osoby obok was. Nie chodziło mi o to, by się nimi chwalić, nie chciałem gratulacji, tego, by to mi ludzie mówili jakie są "piękne". Po prostu bolało mnie to, że ktoś odnosił sukcesy przez coś, czego sam nie stworzył, nawet się do tego nie przyznając.

Później gdy przez jakiś czas nie dawałem mu tekstów, skargi na nasz zespół znów się wznowiły. Znów pojawiło się zdanie "Może lepiej, jakby Jina wcale nie było w tym zespole". Wiedziałem, że nie mogłem z tego zrezygnować. Pisałem teksty dla niego i dla nas mimo, że zabierało mi to masę czasu i mnie męczyło.

Pierwszym powodem było właśnie to - odebranie mi mojej twórczości i dumy.

''''''

tak więc, jest pierwszy rozdział, mam nadzieję, że spodoba wam się taka forma "listu". kolejny powinien pojawić się normalnie w następny wtorek, ale nie mogę obiecać, że około 16.
zapraszam do komentowania, co sądzicie o takiej formie i rozdziale.

życzę miłego dnia, wieczora, nocy.

Everything is okay - Kim Namjoon, bts;Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz