Zapis

420 37 7
                                    

- Czego się napijesz? - rzuciłam do Sebastiana, który wygodnie rozsiadł się w salonie.

- Herbaty! - odkrzyknął swoje zamówienie.

- Woda wstawiona - powiedziałam, opierając się o framugę łuku, łączącego kuchnię z salonem.

- Dobra tam. - Machnął lekceważąco dłonią. - Siadaj i opowiadaj co chciał Steven. - Poklepał miejsce na sofie obok siebie. Przewróciłam oczami i usiadłam.

Sebastian jest moim partnerem tanecznym od trzynastu lat. Razem uczyliśmy się w Londynie, chociaż jest ode mnie o dwa lata starszy. Taniec to nasz wspólny konik. Razem ze mną prowadzi nasz zespół, jak ja uczy tańca w ESA, a nawet matematyki w klasach od pierwszej do piątej. Jest moim najlepszym przyjacielem, z którym przyjechałam do Stanów na stypendium. Jedyny wie wszystko na temat moich powiązań rodzinnych. Wie, jaki jest mój ojciec i jak ja odrzuciłam propozycję pracy. Wspiera mnie jak może, czasem kosztem swojej dziewczyny - Laury. Na szczęście ona wie, że między nami jest tylko przyjaźń, dlatego Sebastian nie ma scen zazdrości, jeśli jeden czy dwa wieczory poświęci mnie.

- Mój kochany tatuś zabrał mnie do swojego domu. Zaprosił do gabinetu i wręczył umowę. - Otworzyłam szufladę pod stolikiem kawowym i wyjęłam teczkę.

- Umowę? - Zdziwił się, przejmując teczkę. - Co jeszcze mówił? - Zaczął przeglądać dokument.

- Przeczytaj. - Naciskałam, by wczytał się w umowę.

- Co za! - Uniósł się, docierając do szokującego zapisu. - Tak nie może! - Oburzył się.

- Wiesz dobrze, że może. To jest zgodne z prawem. - Zespolone kartki przerzuciłam, poszukując innego zapisu. - To jest niezgodne z prawem. - Wskazałam zapis palcem.

- Zakaz romansowania z niżej wymienionymi osobami... Tatatata. Co za?! - Nie mógł uwierzyć, że mój ojciec jest aż tak zapatrzony w swój film. - Karę ci nawet za to narzucił! Musisz z nim i prawnikiem to obgadać. Nie zapłacisz za romans z kimś z planu miliona dolarów! - Bulwersował się dalej, no co ja reagowałam nazbyt spokojnie.

- Kara za odejście od tak wynosi pół miliona. - Dołożyłam kolejną bajeczna sumę. - A wiesz, że obie sumy mogą się nałożyć na siebie, jeśli mnie zaskarży. Nie wyjdę finansowo z tego. - Westchnęłam z bezsilności. Mój ojciec chce mnie pogrążyć, wszystkim, co może.

- Kwoty można obniżyć. Z prawnikiem się spotkasz i to ustalisz. - Zaczął mnie pocieszać. Szkoda, że nie zdawał sobie sprawy z planu jaki mam na mojego ojca.

- Zostawmy to. Nie będę robić wojny. - Zabrałam umowy, by schować je do szuflady.

- Podpiszesz to?! - Pomimo lat przyjaźni chyba jeszcze nie znał mnie tak dobrze.

- Oczywiście. Ale na moich warunkach. - Uśmiechnęłam się triumfalnie, a Sebastian odetchnął z ulgą. - Pójdę zalać ci tę herbatę - rzuciłam, ruszając się w stronę kuchni.

- Wiesz co? Obejdę się bez herbaty. Nalej czegoś mocniejszego! - krzyknął, gdy weszłam do drugiego pomieszczenia. - Skoro podpiszesz umowę to i ja też. Wiesz, że reszta grupy pójdzie za tobą. Ale to po wyjaśnieniach. - Dotarły do mnie skutki ulegnięcia ojcu. - Zdrowie, by zapędzić Stevena do grobu! - Uniósł szklankę z bursztynowym płynem.

- Taaa, zdrowie. - Stuknęłam się z nim, po czym wzięłam porządnego łyka, a Seba wypił wszystko za jednym zamachem. Znany płyn rozgrzał moje gardło, zostawiając niezbyt przyjemny posmak. Skutki picia whisky. - Zastanawiam się, jak ty wrócisz do Laury. - Sebastian wracał z miasta, więc był autem. Może mieszkał dwie ulice dalej, ale i tak był to kawałek.

My Own Evilder- Tom HiddlestonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz