03.

3.5K 328 118
                                    

Oparł się plecami o ścianę przy wejściu do budynku, tupiąc nerwowo nogą i spoglądając na zegarek na ręku. Był pięć minut przed czasem.

Nie chce mi się wierzyć, że naprawdę muszę z nim współpracować. Do tej pory mogłem swobodnie zbliżać go do śmierci, a teraz mogę zostać za to ukarany. Co za bagno...

– O czym tak myślisz? – znajomy, głęboki głos wybudził go z zamyślenia. Przed nim stanęła zgrabna sylwetka nowego partnera.

– O tym jaką karę dostanę za postrzelenie cię w nogę.

– Naprawdę? Ja zastanawiam się jak wbić ci nóż w plecy tak, by zbytnio nie uszkodzić twojego zapewne urokliwego wnętrza.

Jungkook zaśmiał się ironicznie na słowa starszego. Schlebiało mu to, jak doskonale się rozumieli.

– Znasz się na hazardzie? – zapytał, skupiając się już na misji.

– Jestem urodzonym hazardzistą.

– Musimy wyciągnąć jakieś informacje za wszelką cenę – oznajmił młodszy, na co Taehyung skinął potwierdzająco głową.

Weszli do środka budynku. Do ich uszu dobiegła muzyka i głośnie rozmowy, czasem krzyki ekscytacji. Znajdowali się w największym kasynie w Seulu. Mnóstwo stołów z planszami do gier hazardowych zajmowało większość przestrzeni. Nie można było zliczyć ilu ludzi aktualnie grało. Skąpo ubrane kobiety tańczyły na stolikach przy barze, a barmani popisywali się różnymi sztuczkami przy nalewaniu ludziom drinków.

– Co powiesz na rundkę w rozbieranego pokera? Wolałbym popatrzeć na twoje ciało, zamiast tych grzesznych niewiast – stwierdził Kim, spoglądając na tańczące piękności.

– Skończ – odpowiedział mu krótko podirytowany Jeon.

Często w ich konwersacjach wyczuć można było nutkę flirtu. Chwile słabości, które oboje średnio znosili ze względu na nieprzyjazne relacje.

– Jin mówił, że facet, którego mamy znaleźć przychodzi tu niemal codziennie, więc dzisiaj również musi tu być – oznajmił Jungkook.

– Ruletka czy poker? – zapytał Taehyung, rozglądając się uważnie.

– Poker.

Ruszyli przed siebie mijając skupiska ludzi, aż w końcu dotarli do jednego ze stołów, na którym właśnie trwała rozgrywka.

– Brązowa marynarka – szepnął Jungkook, a Tae natychmiastowo zlokalizował cel.

Postanowili, że nie będą ingerować w grę, tylko poczekają do jej końca.

Nie minęło dużo czasu kiedy to nastąpiło. Ludzie zaczęli się rozchodzić, a Kim i Jeon usiedli po dwóch stronach mężczyzny, który siedział na środku kanapy, paląc cygaro.

– Seoul's Snakes, mówi ci to coś? – szepnął do niego Jungkook.

– Nie udzielam informacji byle komu. – Mężczyzna ujął się dumą.

Taehyung przyłożył dyskretnie swój rewolwer do boku teraz nieco wystraszonego człowieka.

– A my nie mamy ochoty na zyskiwanie twojego uznania – oznajmił Kim.

– Potrzebujemy namiarów na jakiegokolwiek członka tego gangu. Wiemy, że masz z nimi stały kontakt, więc nie próbuj łgać jak pies – kontynuował Jungkook, spokojnie siedząc po drugiej stronie.

– Chłopaki... Nie mogę tak po prostu wam powiedzieć. Co powiecie na rundkę pokera? Jeśli wygracie, zdradzę wam co tylko chcecie. To dość uczciwa umowa, prawda? – Nagle zrobił się miły i potulny.

partners in crime ✧ taekook Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz