The Thirteenth December

751 102 82
                                    

Liczba słów: 1824

Louis znał Harry'ego w swój trzynasty grudzień.

Wiele się zmieniło w Louisie Tomlinsonie, gdy poznał Harry'ego Stylesa. Oczywiście, naturalna sarkastyczność i pesymistyczna postawa wciąż w nim żyły, ale to po prostu był aspekt jego osobowości.

Mimo wszystko, kochał wstawać, aby pójść i posłuchać śmiechu swojego najlepszego przyjaciela. Był życzliwy dla swojej rodziny i uśmiechał do nieznajomych. Nie budził się, zakładając, że ten dzień będzie okropny. Jego nastoletnie lata dopiero się zaczęły i ujrzał, że przyszłość będzie jasna.

- Jesteś pewien, że wszystko będzie w porządku? Mogę załatwić opiekunkę i też pojechać – jego matka martwiła się, szybko upychając kanapki do brązowej torby.

- Mamo, nie jestem już dzieckiem. W zeszłym roku narzekałaś, że wciąż siedzę w domu, a teraz nie chcesz, żebym wyjeżdżał? - rzekł Louis, z podekscytowaniem pakując swój bagaż do brudnej, drelichowej torby.

- Przepraszam, że jestem trochę sceptycznie nastawiona wobec mojego trzynastoletniego syna, który jedzie na wycieczkę kempingową z bandą innych dzieciaków na weekend. Gdybym nie wiedziała, jak jesteś odpowiedzialny dla małych dzieci, nie pozwoliłabym ci na to wszystko – powiedziała.

- Dokładnie, jeżeli mi się coś stanie, masz jeszcze szóstkę – odrzekł szatyn.

- To nie jest śmieszne, Louis. Zapakowałeś jakieś dodatkowe swetry? Ma być mroźno i ostatnią rzeczą, jaką chciałabym usłyszeć jest to, że mój syn trafił do szpitala z powodu odmrożeń – jęknęła.

- Oczywiście, że zapakowałem. Wiesz, że nienawidzę przeziębienia. Na moje szczęście, że dorastam w Anglii – Louis przewrócił oczami. Przez całe życie był bardzo mały i szczupły jak na swój wiek i unikanie dodatkowej osłony ciała powodowało przeziębienie przez większość dni.

- Dobrze, kochanie. Baw się dobrze i zaopiekuj sobą. Kocham cię – powiedziała, upewniając się, czy Louis ma cały bagaż nienaruszony i trzyma go. Ostatnią rzeczą, jakiej potrzebowali było zapomnienie przez niego czegoś absolutnie ważnego.

- Też cię kocham – odpowiedział, przegrywając w próbie uniknięcia całusa w policzek. W sumie w pobliżu nie było nikogo, kto mógłby to zauważyć.

Louis nigdy nie był bardziej podekscytowany, by otworzyć drzwi swojego małego domu i przebrnąć przez śnieg do domu obok. Był u Harry'ego tyle razy, że nie potrzebował już pukać.

- Cóż, popatrzmy, kto przyszedł pierwszy! Żadnej niespodzianki – powiedział przyrodni brat Harry'ego, Nick.

- To byłoby odrobinę zastanawiające, gdyby była to niespodzianka, zważywszy na to, że mieszkam trzydzieści sekund stąd – odrzekł szatyn.

- Nie wymądrzaj się – powiedział Nick, zapalając papierosa i przechodząc tuż obok Louisa. Szatyn zerknął na tył jego głowy. Nicka przez większość czasu nie było w pobliżu, ale gdy był, nigdy nie sprawiał wrażenia życzliwego dla kogokolwiek.

- Lou, Lou! - wykrzyknął Harry, pojawiając się na korytarzu i zamykając mniejszego chłopca w ciasnym uścisku na misia.

- Cześć, sweetcheeks (przyp,tłum. chyba nie muszę tego tłumaczyć, co nie?) - odpowiedział Louis. - Cieszysz się na ten weekend?!

- Cieszę się podwójnie na ten weekend! - krzyknął brunet, nieco zbyt głośno.

Louis nie mógł nic poradzić na to, że zachichotał na typową dla Harry'ego reakcję.

Decembers PL (Larry)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz