Liczba słów: 1071
To był czternasty grudzień, kiedy Louis pocałował Harry'ego.
Matka Louisa opuściła miasto na noc, a jego babcia była tutaj, by pomóc mu w opiece nad małymi dziećmi. Jednak przysypiała już przez kilka godzin i co chwilę prosiła go o zrobienie jej herbaty, więc wyglądało na to, że Louis ma kolejną osobę do opieki. Szatyn był przyzwyczajony do zajmowania się dziećmi, odkąd osiągnął wiek składający się z dwóch cyfr, ale to była szczególnie zła noc do wykonywania tego zadania.
Była prawie północ i Louis położył wszystkich do spania. Leżał we własnym łóżku z kocem owiniętym kilka razy wokół jego trzęsącego się ciała, próbując zagłuszyć dźwięki lejącego się deszczu i ogromnej burzy. Miał już czternaście lat, więc było to trochę zawstydzające, że bał się grzmotów. Pomimo faktu, że jego fobia doprowadzała go prawie na skraj, Louis miał ważniejsze przemyślenia niż łomoczące odgłosy na zewnątrz.
Kilka miesięcy temu zrozumiał, że nie był heteroseksualny. Widział chłopców i lubił na nich patrzeć, lubił ich ciała, twarze, zapach i wszystko. Mimo że to nie stwierdzało faktu, bał się z tym zmierzyć.
Myślał, że może ogół dorósł do tego stopnia, że patrzy bardziej na osobowość niż seksualność, ale potem chłopak ze szkoły został pobity za okazanie się być gejem. Szatyn nigdy nie miał ważnej roli w szkole – nie był prześladowany, ale nie był też uwielbiany. Był po prostu, trzymając się przy swoich interesach i w małej grupce przyjaciół. I ściśle mówiąc, chciał tak zatrzymać.
Louis wiedział, że gdyby okazał się być jakimś typem homoseksualisty, jego codziennie życie zmieniłoby się diametralnie. I myśl o byciu bitym przez grupę kolesi codziennie, nie była zbytnio przyciągająca. Właśnie dlatego był przerażony. Nie chciał lubić chłopców w taki sposób. Chciał lubić dziewczyny, chciał lubić piersi, szminki i całowanie dziewczyn. Chciał być w stanie pocałować młodą panienkę, która zauroczyła go kilka miesięcy temu. Ale nie mógł, ponieważ wyobrażenie tego doprowadzało go do mdłości i nie myślał o całowaniu kobiet późno w nocy. Czuł się dobrze jedynie myśląc o całowaniu chłopców, nie ważne jak bardzo chciał, by było inaczej. Czuł się zły, dlatego, że właśnie on spośród tylu ludzi musi być zainteresowany nie tą płcią. To sprawiało, iż nienawidził siebie jeszcze bardziej i bardziej, aż do punktu, gdzie nie mógł tego znieść. Zmusił się do wstania z łóżka, założył płaszcz i zostawił kartkę, że będzie nocował u Harry'ego. Wyszedł drzwiami tak szybko, jak to możliwe bez budzenia nikogo. Prędko podszedł do sąsiadów obok, drżąc z powodu przeszywającego wiatru, a jego włosy już stały się mokre z powodu padającego deszczu. Gdy dotarł do domu Harry'ego, zapukał w okno w jego pokoju.
- Louis? - zapytał brunet zaspanym tonem, otwierając okno i sapiąc na zimną temperaturę.
- Przepraszam, że cię budzę, ale mam naprawdę złą noc – rzekł Louis, podskakując na huk grzmotu.
- Boże, Louis, właź tutaj! - powiedział Harry, wciągając szatyna prosto przez okno, a potem zamykając je.
- Naprawdę nie powinienem był cię budzić, przepraszam – wzruszył ramionami Louis, zwijając się w kulkę i układając swoją głowę na kolanach.
- Nie przepraszaj Louis, po to są najlepsi przyjaciele – powiedział brunet. Louis bardzo mocno próbował powstrzymać wodę przed wypłynięciem z jego oczu, ale nie mógł poradzić nic na łzę, która spłynęła po jego bladym policzku. Tak szybko, jak to się stało, zaczął szlochać.
- Oh, Louis – rzekł Harry, ciasno owijając ramionami trzęsącego się chłopca. Mimo swojej impertynenckiej postawy, szatyn był ekstremalnie wrażliwy i widzenie go w takim stanie łamało serce Harry'ego.
- Chcesz mi powiedzieć, co się stało? - zapytał brunet, zataczając kółeczka na plecach Louisa. Szatyn nie odpowiedział, lecz położył swoje dłonie na ramionach Harry'ego i popatrzył w jego oczy. Wiedział, że chłopak nie zamierza go oceniać, Harry sam był biseksualny. Nigdy nie oceniał nikogo. Był jego najlepszym przyjacielem. Naprawdę ufał Harry'emu. Po prostu bał się przyznać do tego na głos. Ale powiedzenie tego drugiej osobie nastąpiło.
- Jestem gejem – powiedział szatyn od razu, czując jakby zrzucił tonę, która trzymała się na jego barkach aż do tego momentu.
- Nie ważne, czy jesteś gejem, czy nie, kochanie. Wiem, że czasami ciężko się z tym zmierzyć, ale zawsze powinieneś być dumny z tego, kim jesteś, a ludzie, którzy cię kochają będą cię wspierać – mówił mu Harry.
Louis nie chciał przyznać, że brunet nazywający go 'kochaniem' sprawia, że jego serce trzepocze.
- Kocham cię i zawsze będę cię wspierał – zakończył Harry.
- Też cię koch- zaczął Louis.
- Nie, Louis. Ja jestem w tobie zakochany. Byłem przez długi czas, ale ty byłeś zawsze zbyt wielkim idiotą, by to zauważyć – kontynuował brunet, teraz ujawniając swoją wrażliwość. Louisowi zajęło sekundę zrozumienie, co on właśnie powiedział. Harry Styles, najpiękniejsza i najcudowniejsza osoba, jaka kiedykolwiek chodziła po ziemi, była zakochana w kimś takim jak on?
- Czy uważasz, że mógłbym pocałować cię, by upewnić się, czy jestem gejem? - zapytał nerwowo szatyn.
Harry chwycił głowę Louisa i przycisnął swoje usta do tych chłopca, na początku go tym zaskakując. Po trzech sekundach Louis zdał sobie sprawę, jak dobre to jest, więc zamknął oczy i oddał pocałunek, co sprawiło, iż brunet uśmiechnął się. Kontynuowali tę czynność przez pięć minut, dopóki Harry nie odsunął się z dłońmi wciąż na policzkach Louisa.
- Zdecydowanie gej – zachichotał szatyn.
- Nie masz pojęcia, jak długo na to czekałem, nigdy nie wiedziałem, że to się wydarzy – wyszeptał Harry.
Louis niemal boi się sposobu, w jaki brunet na niego patrzy. A patrzy w ten sam obrzydliwy sposób, w jaki Niall i Alice patrzyli na siebie zeszłego roku. Teraz to zrozumiał. Zrozumiał, jak dobre to było, że miłość była dobrą rzeczą. Nigdy nie pomyślał, iż rzecz tak intymna może być tak przyjemna z Harrym. Nie wiedział, że kochał go w ten sposób, ale teraz uświadomił to sobie.
- Co to oznacza? - zapytał Louis.
- Kochasz mnie?
- Tak, bardzo – odpowiedział szatyn.
- Chciałbyś pocałować mnie znowu? - zastanawiał się brunet.
- Oczywiście – odparł Louis i spróbował znowu się pochylić, ale Harry go zatrzymał.
- Chcesz być moim chłopakiem? - zapytał Harry, czując się nerwowo.
Louis pomyślał przez chwilę.
- Tak, byłbym zaszczycony będąc twoim chłopakiem – odrzekł szatyn.
Harry szeroko się uśmiechnął i znowu się pocałowali.
- Ok, teraz jesteśmy chłopakami. Pójdźmy spać – powiedział Harry.
- Ok – uśmiechnął się szatyn, kładąc się z Harrym otaczającym go jako łyżeczka. Noc nie była jednak niezręczna. Była miła i cudowna.
- Kocham cię Louis – rzekł brunet.
- Też cię kocham, Harry.
I nie jako brata.
CZYTASZ
Decembers PL (Larry)
FanfictionLouis poznaje Harry'ego w swój dwunasty grudzień. Louis kocha się z Harrym w swój piętnasty grudzień. Louis zostawia Harry'ego w swój siedemnasty grudzień. A każdy kończący się rok jest kolejnym rozdarciem na jego sercu. Okładka: Darrrow Oryginał: @...