✴1

175 9 0
                                    

Ważna notatka na dole!.

-Sky?! - Chodź na dół, śniadanie! - Drze się moja matka z dołu, chyba od 10 min.

- Już idę! - od krzykłam jej.

Wstałam z mojego wygodnego łóżka. Czemu? Ja się pytam czemu? Po co komu szkoła? Dobrze,że za miesiąc wakacje. Schodze na dół po schodach i kieruje się do kuchni. Stała za wyspą kuchenną uśmiechnięta. Codziennie mnie tak wita, w sumie się nie dziwię jestem jej jedyną córeczką. Siadłam na krześle i wzięłam się za jedzenie moich kolorowych płatków.

-Mamo?! - Obok znajduje się mój kochany braciszek, tak mam brata.

- Słucham Chris?- Tak napewno chce pieniądze cały brat. Ma szczęście, bo jest ode mnie o 3 lata starszy, czyli ma 20 lat i mieszka z rodzicami. Idiota, ale przydatny. I w tym momencie przyszedł mi do głowy pomysł.

-Braciszku? - Spytałam robiąc maślane oczka.

-Czego?!- warknął. Oj chyba już wie, że coś chce.

- Podwieziesz mnie do szkoły - Nadal mówiłam słodkim głośnikiem i robiłam te maślane oczy.

- Nie ma mowy! Nigdzie nie jadę z tobą- mówi wściekle. Co za wredota. Ugh nie wytrzymam z nim, a tym bardziej że za tydzień wyjeżdża mama z ojcem. Nie wiem na ile, ale na pewno nie wytrzymam z nim więcej niż jeden dzień.

-Maaamo!- jęczę. Zawsze to działa a tym bardziej na nią.

-Chris zawieźesz dziś siostrę do szkoły! Bez gadania - patrzyła na niego surowym wzrokiem.

- Ale...- przerwała matka

- Żadnego ale maszą ją od wieść zrozumiano?- nadal patrzyła na niego. Dobrze nie na mnie zawsze jej się boję tego wzroku mordercy.

-Oczywiście - spuścił głowę na dół. Aż mi go szkoda. W sumie co ja gadam? Nie jest mi go szkoda. Kończę jeść śniadanie razem z moim barciszkiem i kieruje się ubrać buty. Jest lato więc decyduje się na snacersy i wychodzę, a Chris za mną. Pod chodzimy pod jego samochód ma czarnego Mustanga. Zajebisty samochód sama o takim marzę, ale jak to przystało na wampira mam te super zdolności. Ta.

***

-Wysiadaj - Mówi nie patrząc się na mnie od początku drogi. Kiwam głową i wysiadam. Mówiąc tylko ciche dzięki.

Kieruje się do wejścia, ale odwracam się w prawo słysząc głos mojej przyjaciółki wołający moje imię. Przypomniało mi się,  że mama nic nie mówiła o "lekach" . Dziwne zawsze mówi, może jej wypadło z głowy w sumie czego się dziwić po żonie Władcy. Tak mój ojciec jest Władcą wampirów. Zza myśleń wyrywał mnie głos przyjaciółki.

-Ej co ci?- pyta zmartwiona. Tak ona jest kochana znamy się już 4 lata. Co prawda chodzimy do innych klas.

-Em... Nic? A co miałoby by być?- pytam uśmiechając się lekko ona ino kręci głową rozbawiona. Co ją tak cieszy? - Co cię tak bawi? - Pytam.

- Oj... gdybyś ty... wiedziała - zaczęła się głośniej śmiać. No nie do wiary.

- O co chodzi? - Pytam już groźniej, ale się śmieje cicho tak, żeby nie zauważyła.

- Dowiesz się w swoim czasie - unosząc śmiesznie brwi.  Normalnie ją kocham.  Na ten gest zaczynam się śmiać.

-Niech będzie, ale lepiej chodźmy już do szkoły - mówię kierując się w stronę drzwi, ale zamieram, gdy widzę go... 

*******

Witam w pierwszym rozdziale!  dam dam dam! Rozdziały będą często albo rzadko jeszcze nie wiem z tym. Oczywiście postaram się skończyć ją calutką. <3

Wracając do rozdziałów man dużo pomysłów więc raczej to nie będzie nudny fanfiction czy jakoś tak,  a i jeszcze jedno, co do tych butów snacersy? Tak chyba się to pisze, ale nie wiem. I 'm sorry za błędy i inne rzeczy.

Do zobaczenia w kolejnym ;**

Pa pa

Zakochana w Wilkołaku Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz