Z ciemności wyłoniło się małe srebrno-niebieskie światełko. Starałam się opanować i nie popadać w panikę. Zaczęłam liczyć oddechy. Chyba zemdlałam, ale mimo że odzyskałam świadomość dalej w okół panowała nieprzenikniona ciemność. Tylko ten mały punkcik, unoszący się nisko nad ziemią. Migoczący ognik. Niestety jedyne co zdołał oświetlić to mały skrawek trawy pod nim. Podeszłam nieco bliżej. Nieoczekiwanie, kawałek dalej rozświetlił się następny. Ten był już trochę większy. Ruszyłam w jego stronę. Moje oczy zaczęły przyzwyczajać się do tak małej ilości światła. Moją głowę bombardowały setki pytań, ale przede wszystkim dwa. Gdzie jestem? Czym są te ogniki? Przez chwilę pomyślałam, że może to być pułapka i nie powinnam tak beztrosko w nią wpadać. Zatrzymałam się, by po chwili ruszyć znowu. Nawet jeśli to prawda, to i tak nie zostało mi nic innego. Zalśniły dwa kolejne, potem od razu trzy po sobie. Układały się w dróżkę, a z każdym kolejnym migoczącym płomykiem, gęsty mrok stawał się coraz lżejszy. Zaczęłam dostrzegać niewyraźne kontury drzew, ale starałam się za bardzo nie rozglądać. Skupiłam się na podążaniu tą podejrzaną drogą, którą dla mnie tworzyły enigmatyczne światełka. Przez całą drogę słyszałam jedynie mój własny oddech i lekki szelest, który tworzyły moje buty. W pewnym monecie pojawiło się, a raczej buchnęło ognisko parę metrów przede mną. Rozświetliło się tak nagle, zupełnie jakby ktoś je włączył, tak jak zapala się światło w pokoju. Mimo to, paradoksalnie znów zapadła ciemność. Nie widziałam nic, prócz srebrzysto-błękitnego ogniska. Leśne majaki kompletnie zniknęły. Chyba zaczęłam odpływać. Poczułam się dziwnie. Przestałam myśleć, byłam jakby przyćmiona. W mojej głowie zostało tylko uczucie, że muszę podejść bliżej. Jak najbliżej ogniska. Czułam że powinnam tak zrobić. Gdy byłam już naprawdę blisko, na wyciągnięcie ręki, z płomieni wyłonił się mój patronus. W tym samym momencie zaczęłam tracić przytomność. Poczułam jeszcze, jak coś pociągnęło mnie za rękę prosto w ogień.
CZYTASZ
Druga Strona Patronusa
FanfictionPatronus to trudne zaklęcie obronne. Nikt jednak nie spodziewał się, że te migotliwe zwierzątka stworzone z magii i same magią będące, mogą mieć też swoją drugą stronę. Przekonała się o tym Lucy, młoda czarownica, uczennica piątego roku w Szkole Mag...