Rozdział 41

20 0 0
                                    

Ten tydzień mogłabym przeżywać bez żadnych zmartwień. Prawie do piętnastej siedzieć w szkole, następnie wrócić do domu, może spotkać się ze znajomymi, a wieczorem odwiedzić Willa. Niestety byłam przerażona, że w sobotę będę musiała skakać na bungee. Myślałam, że jak mama mi zabroni to będę uratowana, ale ona stwierdziła, że czas pokonać lęki. Gada jak rodzice na filmach. Najgorsze jest to, że Lucas ciągle mi gada, że tego nie zrobię, nie nawidzę jak ktoś stwierdza, że czegoś nie umiem. Uwielbiam wygrywać, pokazywać, że ktoś się myli, więc i to będę musiała zrobić.

...

Była środa, chyba jeden z najcięższych dni w tygodniu, jeżeli chodzi o lekcji. Już po trzeciej byłam wyczerpana. Szłam właśnie na angielski, gdy zaczepił mnie Lucas.

- Znów chcesz napomnieć coś o bungee?- zapytałam idąc dalej.

- Nie, akurat mam dla ciebie propozycję!- powiedział idąc za mną.

- Jaką?

- Idziemy pojeździć na desce po szkole?

- Nie wiem czy będę miała siłę.

- Zaciągnę cię tam siłą, jak się nie zgodzisz!- powiedział szczerząc zęby.

- Jasne już to widzę.- powiedziałam ciągle go ignorując.

Po tych słowach przerzucił mnie przez swoje ramię. Zaczęłam krzyczeć, żeby mnie puścił, a ten tylko się śmiał i niósł mnie chuj wie gdzie. Po chwili przestałam krzyczeć, bo stwierdziłam, że i tak nic tym nie zdziałam, więc tylko się wierciłam bo było mi nie wygodnie. W końcu mnie odstawił na ziemię i zapytał.

- Idziemy po szkole na deskę?

- Jesteś idiotą!- powiedziałam patrząc na niego.

- Okey, to ustalone. Będę czekał przy aucie.

I poszedł w siną dal, a ja zobaczyłam, że jestem przy klasie od angielskiego, więc usiadłam przy ścianie i czekałam na Sophie i Kate.

...

- Kogo zaprosiłeś na te głupie skakanie w sobotę?- zapytałam gdy jechaliśmy autem.

- Ciebie, Oscara, Maxa, Brusa, Harry'ego, Kate, Sophie, Caro, Liv i dwóch chłopaków, których nie znasz. Chciałem jeszcze zaprosić Jess, ale po pierwsze jest w tym czasie w pracy, a po drugie w ciąży skakać na bungee to chyba nie najlepszy pomysł.

...

- Nadal kiepsko jeździsz!- powiedział mijając mnie na desce Lucas. Zeszłam z niej i krzyknęłam gdy odjeżdżał.

- Odezwał się mistrz deskorolki!- miał rację nie jeżdżę dobrze, ale od kiedy ostatni raz na niej jeździłam to minęło sporo czasu a wtedy też nie radziłam sobie znakomicie.

...

- Skoczymy coś zjeść?- zapytał gdy szliśmy w stronę auta.

- Nie, muszę już wracać, bo rodzice będą się czepiać.

- No luz, ale będziesz musiała mi zrekompensować, że będę wracał głodny.


Z biegiem czasuWhere stories live. Discover now