Scarlett
-Zaraz zejdę!- krzyknęłam na cały dom.
Dopiero co przyjechałyśmy do babci, a moja mama już pewnie chce, żebym zostawiła to, co robię i poszła poznać nowych ludzi.
Nie mam pojęcia czy nasi rodzicie naprawdę myślą, że jak młodzież wyjdzie na ulice i spotka na swojej na drodze osoby w swoim wieku, to już się zaprzyjaźnią.Cóż.
Nie, to tak nie działa.
Schodząc po schodach jak zwykle potknęłam się o odstający kawałek dywanu.
Byłam tutaj ostatnio 6 lat temu i też się o niego potykałam. Najwyraźniej tylko ja skoro po tak długim czasie nikt tego nie zmienił.-Scarlett czy mogłabyś w końcu gdzieś wyjść,nie wiem rozejrzeć się po okolicy. Cokolwiek?- A nie mówiłam...
-Daj jej spokój kochana jak będzie chciała to wyjdzie- babcia pogłaskała moją mamę po ramieniu.
-Dzięki ci Boże, jedyna wyrozumiała osoba w tej rodzinie- powiedziałam unosząc ręce i wzrok ku niebu.
Mama tylko przewróciła oczami a staruszka zaśmiała się.Uwielbiam moją babcie za to, że zawsze jest taka radosna i opanowana. Pamietam, że jako mała dziewczynka często do niej przyjeżdżałam i jako jedyna zawsze wiedziałaco mi powiedzieć i jak zmotywować, gdy nie wszystko szło po mojej myśli. Niestety później mój tata dostał prace w Waszyngtonie i musieliśmy się tam przeprowadzić, przez co nie mogłam tak często odwiedzać babci jakbym chciała.
-Dobrze rób jak chcesz. Ja jeszcze posiedzę z babcią godzinkę i będę się zbierać, żeby zdążyć na samolot.
-Okay- wzruszyłam ramionami i wróciłam do swojego pokoju. Nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam.
Gdy się obudziłam od razu sprawdziłam godzinę. Była już prawie 18 wiec mama pewnie wyjechała jakieś dwie godziny temu.
Związałam włosy w kucyka i zeszłam na dół.Zauważyłam, ze moja babcia nie siedzi sama. Jest z nią mężczyzna, na moje oko są w podobnym wieku.
Słyszałam od mamy,że sobie kogoś znalazła i naprawdę się cieszę bo od śmierci dziadka minęło wiele lat a babcia jest tak wspaniałą osobą i zdecydowanie zasługuje na to aby być szczęśliwa.
Babcia gdy tylko mnie zauważyła uśmiechnęła się i przywołała mnie machnięciem ręki w ich stronę.
-Sky-starałam się nie przewrócić oczami na to jak mnie nazwała.- to jest mój bardzo dobry przyjaciel Harry.-Przyjaciel Beatrice? Doprawdy? - Harry spojrzał na moja babcię przymrużonymi oczami i z ciekawskim uśmieszkiem wymalowanym na twarzy.
- No dobrze, nie wiem jakie słowo będzie dobre, chłopak?
-Nie wiem czy dobre, ale rozumiem przekaz- zaśmiałam się i przywitałam z Harrym lekkim uściskiem.
Rozmawialiśmy w salonie na wiele tematów. Muszę przyznać, że Harry jest cudownym człowiekiem. Ma wspaniałe poczucie humoru a to jak traktuje moją babcie jest po prostu urocze. Gdy tak na niego patrzę zaczynam myśleć o moim dziadku. Nawet jeślibym chciała to nie mogę ich do siebie porównać bo nigdy go nie poznałam, zmarł jeszcze przed moimi narodzinami. Z opowiadań mojej babci pamietam, ze potrafił być bardzo uparty i zawsze musiał postawić na swoim. Ciagle mi powtarza, że bardzo go jej w tym przypominam. Wiem napewno, że byli w sobie bardzo zakochani, to było widać, za każdym razem jaki mi o nim opowiadała, nie mogła przestać się uśmiechać.
Z moich rozmyśleń wyrwał mnie głos Harry'ego.
CZYTASZ
Nothing Lasts Forever
Teen Fiction'I wanna get back to where we started, to the summer night'