majowe wieczory
tak bardzo pamiętne,
gdy wietrzyk podszywał
mą białą sukienkę w parkowej alei,
te bzy kwitnące
i płachtą czerwieni
przybrane nam Słońce.
wymienne uśmiechy,
blask oczu radosnych -
to bez wątpienia był powiew wiosny.
szept cichy
zawrócił w mej głowie,
gdy żartem rzuciłeś
w drogi połowie na wrzosowisko
pod gwiazdą rosnące,
wszelkie cierpienia duszy kojące.
pamiętasz mój miły
deszcz skał ognistych?
tak bardzo odległych,
a nam jednak bliskich?
ptasie przyśpiewki,
co je wiatr majowy roznosił
i Księżyc tak srebrny,
co cichutko łkał, prosił.
gorąc Twej skóry
przy mym wiotkim ciele.
ostatni dźwięk dzwonów
w pobliskim kościele.
tak minął ten miesiąc,
barwny i błogi.
nie był zbyt chłodny,
stronił od trwogi.
dziś przyznać mi trzeba -
dość tęskno do maja,
gdyż młodych poetów
uczuciem upaja.