bladymi porankami
budzą się świty przejrzyste,
zieleń rosą zalewa,
a pola plonami złocą.
bladymi porankami,
mój maleńki chłopcze
z kawałka marmuru,
składasz przysięgi
tak proste, tak słodkie,
tak niemożliwe.
a burymi wieczorami,
gdy księżyc tak srebrzy
piękniutko, cichutko
i gwiazdy migocą
spokojną nocą,
ja Ciebie słucham i słucham
przepiękny artysto.
i burymi wieczorami,
mój maleńki chłopcze
z kawałka marmuru,
szepcę ja Ci szepcę
tak prosto, tak słodko,
tak niemożliwie,
jak gdyby jutra
już więcej być nie miało.