Miłość

511 11 0
                                    

- Chcesz zemścić się na Potterze, prawda? - Julia była żądna krwi niczym moja matka.
- Tak. Na jego całej rodzinie. Już niedługo, i nam nadzieję że mi w tym pomożesz.
- Jasne. Kiedy to zrobimy?
- Jeszcze nie wiem, ale chyba mam plan. Rozkocham go w sobie, a potem zabiję.
- Super. Ja zajmę się moim kuzynem. Zawsze go nielubiłam. Głupek myśli że świat kręci się wokół niego.
- Znam to...
- Chodźmy na lekcje. Zaraz zaklęcia. Podszkolimy się trochę.
- Czekaj, mam jeszcze jedno pytanie... Czy ty, no wiesz, jesteś wężoustna...?
- Nie. Nie mam żadnych większych zdolności. A ty umiesz czarować bez różdżki?
- Tak. Patrz na to. - odparłam i z sypialni dziewcząt Slytherinu, zaczęli wychodzić dementorzy. Julia krzyknęła przeraźliwie, a ja przestałam ich czarować.
- Spokojnie, to tylko iluzja. Nie bój się ich. Nic ci nie zrobią.
Przypomniałyśmy sobie o zajęciach. Pobiegłyśmy do sali gdzie są prowadzone zaklęcia, ale nie było tam pierwszoroczniaków, tylko byli drugoroczniaki. Zauważyłam Pottera, który siedział ze Scorpiusem. Julia zmarszczyła brwi patrząc na niego.
- Przepraszam, pomyliłam z koleżanką lekcje. Teraz mamy zielarstwo. - powiedziałam szturchając Julię.
- Nic się nie stało Lupin. Potter, zaprowadź koleżanki do sali. - Powiedziała Minerva McGonnagal.
Akurat z nim? Czemu? Czyżby kolejna osoba zechciała mi pomóc z zabiciem ich?
- Już pani profesor. - Potter wstał i wyszedł z nami z sali. Julia wyjmowała różdżkę ale kopnęłam ją w kostkę.
- Co ty wyrabiasz!? Zapomniałaś jaki był plan? - szepnełam do niej.
- Ups, Sorry zapomniałam. - Po namyśle odparła Julia.
- Hej, ty to pewnie Albus nie? - Podeszłam do niego do przodu.
- Tak, a ty to Anabelle. Przypominasz mi kogoś, kogoś ze snów - Potter się uśmiechnął a ja odwzajemniłam uśmiech.
- Możliwe, ty masz to pewnie po Ojcu, a ja jestem yyy... Córką Tonks i Lupina.
- Wow, serio? Nie wiedziałem że mam taką ładną kuzynkę. - Zaczął się śmiać a ja spojrzałam przeraźliwie na Julię która parsknęła śmiechem.
- Może spotkamy się dziś na boisku do quiditcha? Dziś są próby nowych szukających. Nadałabyś się. - Zaproponował Potter. Idealna okazja by go poderwać.
- Jasne, a ty grasz w quiditcha? - zapytałam
- Tak. Zobaczysz :). Y... Tu jest sala zielarska.
- Dzięki i do zobaczenia - powiedziałam.
- Oby. - Albus uśmiechnął się i wrócił na lekcję.
- Chodźmy, i tak zaraz się kończy. - Zaproponowałam.
- Ej... On do ciebie zarywa - Stwierdziła Julia.
- Widzę. To dobrze. Łatwiej będzie go dorwać. - Już nie jeden Ślizgon próbował do mnie zarywać, ale mu się to nie udało.
- Co teraz będziemy mieć? - Spytałam.
- Nie wiem.
- Jul, ale ty musisz ukrywać złość na Scorpiusa. Uważaj.
- Spoko Ana. Nie mogę znieść jaki on głupi.
- Już niedługo Jul... Niedługo...
- Wiem... - Uczniowie zaczęli wychodzić z klas, ale pierwszego zauważyłam Albusa i Scorpiusa.
- Hej. Zaraz są wybory. Szybko. - Powiedział Albus. Pobiegliśmy we dwójkę za stadion quiditcha. Wsiadłam na moją miotłę i grałam. Nie mogłam się skupić przez Julię, która została sam na sam z Scorpiusem. Żeby nie zrobiła nic głupiego.
- Ana uważaj! - Albus krzyknął do mnie a ja się schyliłam. Tłuczek był dosłownie 10 cm nad moją głową. Zawrócił i dalej mnie gonił. Uciekałam, ale on był szybszy. Uderzył moją miotłę i spadłam.
- Ana słyszysz mnie? Ana! Anabelle! - Albus potrząsał mną, gdy otwierałam oczy. Tłuczka już nie było.
- Tak... Ał, moja noga! - Odpowiedziałam i poczułam ogromny ból. Moja noga była złamana. Zemdlałam i obudziłam się w szpitalu. Przy łóżku była Julia, Albus i Scorpius.
- Co się stało? - spytałam
- Ktoś zaczarował tłoczek. Jak go znajdę to zab... - urwała bo chyba zauważyła mój wzrok.
- Albus wiesz kto to mógł być? - Julia spytała Albusa.
- Nie, i mówcie mi Al.
- Ja chyba wiem kto to mógł być. Myślę, że to Rose.
- Granger-Weasley? - Spytał Al.
- Tak. Pamiętasz jak ją odrzuciłeś? Podsłuchiwała nas jak mówiłeś mi w bibliotece co czujesz do khym... Khym... Wiesz kogo. Mogła to zrobić.
- Aha. Ale co ja mam do tego? - spytałam, mimo że domyślałam się że Al się we mnie buja.
- Nic. - Powiedział pośpiesznie.
- Anabelle wypij to. - odezwała się pielęgniarka i dała mi jakiś napój.
- Jak mogła idę po nią. - Szepnął Al do Scorpiusa i wybiegli ze skrzydła szpitalnego.
Gdy wypiłam to ochydne coś myślałam że zaraz zwymiotuję. To było serio ochydne.
- Słyszałaś? Zakochał się w tobie. - odpowiedziała Julia i zaczęła się śmiać. - Przepraszam ale to śmieszne - Znowu wybuchła śmiechem.
- Śmiej sie śmiej. Scorpius też się na ciebie lampi jak w obrazek. - Odpowiedziałam z przekąśliwym uśmiechem. Julia przestała się śmiać i znowu zmarszczyła brwi, ale zaraz je wyprostowała.
- Haha, śmieszne. Że on i ja? W życiu! - Juli zaczęły się mieszać słowa. Ja dobrze wiem co to znaczy. Scorpius wpadł  jej w oko.

Hejka, jak myślicie
Czy Julia zakochała się w Scorpiusie?
Odpowiedź znajdziecie w następnej części.
Dołącze do niej też
Zdjęcia bohaterów tej książki.
Za wszystkie błędy
Przepraszam i będe się starać to poprawić.
Pa!

Córka VoldemortaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz