Wyznania

330 6 0
                                    

- Julia, ja wiem że ty do niego... Ten teges... No zakochałaś się w nim. - Wydusiłam pomiędzy wybuchami śmiechu.
- Nawet gdyby to co? - Teraz byłam pewna, że Jul chce być ze Scorpiusem.
- Nic. Zupełnie nic. Mam do ciebie prośbę; idź do Al'a i Scorpiusa bo oni mogą coś zrobić tej Granger. - palnęłam.
- Nawet gdyby coś jej zrobili, co my mamy do tego? - Julia zdziwiła się, ale ja też. Czemu ja nie chciałam żeby oni coś komuś zrobili?
- OK. Pójdę. Wrócę za jakieś 15 minut. Zdrzemnij się. - Julia wybiegła ze skrzydła szpitalnego.
Zdrzemnełam się, ale po 5 minutach obudziły mnie krzyki Juli.
- Oni się pojedynkują!  Granger chyba wygrywa! Zrób coś! - Krzyczała.
- Co!? Ja nic nie zrobie! Chodź tu... - Julia przyszła do mojego łóżka. - Użyj sectusempry. Gragner to może zrozumie. Pamiętaj, że musisz uważać żeby nikt cię nie widział. Mam pomysł! Weź z mojego łóżka w sypialni pelerynę-niewidkę. Biegnij! - Julia pokiwała głową i znów wybiegła. Serce waliło mi jak szalone, a ja nie wiedziałam czemu. Czy mu naprawdę na mnie zależy?
- Zrobione. - Usłyszałam głos Juli i jej ciężkie kroki, lecz jej nie widziałam.
- Dobra, zdejmij już ją. - Powiedziałam
- A, zapomniałam - Julia pojawiła się przede mną. Usiadła przy moim łóżku i udawała że ze mną rozmawia, bo właśnie Rose została wniesiona do szpitala.
- Co się stało? - Spytała Julia 'nie wiedząc co się stało'.
- Panna Granger-Weasley była ofiarą zaklęcia Snape'a. Wiecie kto mógł to być? - Spytała pielęgniarka.
- Nie, cały czas rozmawiałyśmy z Julią o mojej nodze. - zmyśliłam. Po cheili wbiegł Al, cały zdyszany.
- Wszystko dobrze Ana? - Przyszedł do mojego łóżka.
- Tak. A co z tobą!? - spytałam sciszając ton głosu.
- Dobrze. A Jul, ja wiem że to ty. Widziałem twoją różdżkę. Dzięki, przegrywałem.
- Mam nadzieję że nas nie wydasz. - Julia udawała groźną, ale jej to nigdy nie wychodziło.
- Nie. Nawet gdyby torturowali mnie Cruciatusem. Przyjaciół się nie wydaje, nie?
- No nie. A gdzie Scorp? - Julia wyraźnie martwiła się o swojego przyszłego chłopaka.
- Walczy z przyjaciółką Rose. - Powiedział Al, a Julia wybiegła jakby się paliło.
- Ona sie w nim buja? - Spytał nagle Al.
- Tak... Przynajmiej mi się tak wydaję.
- Musimy pogadać. - Twarz Al'a spoważniała.
- O co chodzi?
- Pytałaś się co masz wspólnego z tym o czym gadaliśmy w bibliotece. Powiedziałem że nic, ale to nieprawda. Gadaliśmy o tym co do ciebie czuję. Kocham cię. - Po tych słowach zamurowało mnie. Ktoś, kogo muszę zabić, kocha mnie... Ale ja go nie musze zabijać... Nie, musze, co ja gadam! „Bliski dokończy to, co Ojciec zaczął" - to może być Delphi, ja nie dam rady... Ja go kocham i nie dam rady go zabić. Ale mój ojciec zabił mu dziadków! Nigdy mi tego nie wybaczy! Nie, musze mu to powiedzieć.
- Przepraszam. Ja nie dam rady tak dłużej. Znienawidzisz mniez ale musisz znać prawdę... Przepraszam - wykrztusiłam i zaczęłam płakać.
- Za co? Cokolwiek to będzie i tak cię będe kochał.
- Moja matka to Bellatrix a ojciec Voldemort. - Wybuchłam płaczem.
- Nie płacz. To nic. Nie masz za co przepraszać.
- Ale on zabił twoich dziadków!
- A co ty masz do tego? Ciebie nie było wtedy na świecie! Nic nie mogłaś zrobić! - zdziwiłam się. On mi ufa?
- Ufasz mi? - spytałam bez namysłu.
- A czy ufa się osobie którą się kocha?
- Chyba... Nigdy nikt mnie nie kochał, więc nie wiem jak to jest.
- Ty szmato! ODBIŁAŚ MI ALBUSA! NIENAWIDZE CIE! Crucio!
- Rose przestań - słyszałam krzyki Al'a. - Ale ja nic nie czuję! - naprawdę nie czułam bólu...

Hej, obiecane zdjątka:
Annabelle

Julia

Albus

Scorpius

Córka VoldemortaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz