un

275 24 30
                                    


❝Napraw mnie. Spraw, że poczuje się wolna. Zniszcz to co tworzy się w mym wnętrzu. Nawet jeśli stawką będzie życie.❞

[ wanda ]

Kiedyś, we śnie, widziałam boga, miał dwie twarze. Jedna z nich była łagodna i czuła, jak twarz matki tulącej do snu swe dzieci. A druga przypominała twarz szatana.

Każdy z nas ma dwa oblicza. To z którym pokazuje się na co dzień światu i to, które skrywa w środku. Sami mamy drugą twarz, którą za wszelką cenę chcemy ukryć. Odsłaniamy się dopiero w samotności, gdy wiemy, że nikt na pewno nas nie widzi.

Mrok przysłaniał mi pole widzenia, otulał swoimi ramionami jakby pragnął zabrać mnie wraz ze świtem w progi wieczności. Szłam, starając zrozumieć co właściwie się dzieje. Pietro mógł już zauważyć moją nieobecność, ale to nie było teraz istotne. Nie wiem dokąd pójdę, byle jak najdalej od rzeczywistości, która z każdą chwilą stawała się straszliwie realna, a oderwana od prawdziwego życia, czułam się bezpieczniejsza...

Zatrzymałam się na moście. Oparłam dłonie na barierce i spojrzałam w dół. Wysoko - jedyne co wtedy przyszło mi na myśl. Jednak chwilę później to się zmieniło. Nagle w głowie zaczęło świdrować mi kilka pytań:

Ile ludzi straciło życie skacząc właśnie z tego mostu?

Ile myślało by to zrobić?

Może Ty też skoczysz?

Zacisnęłam dłonie mocnej na barierce, tak że moje kostki pobielały. Głos tak nieprzyjemny, chłodny i twardy, przebił się przez wszystkie inne myśli i wwiercił w mój umysł.

- Daj mi spokój! - Powiedziałam, a raczej krzyknęłam, nieco głośniej niż chciałam to zrobić. Chwyciłam się za głowę i zamknęłam oczy, marszcząc przy tym czoło z bólu, który mi doskwierał.

[ bucky ]

Znajdziesz ich i po jakimś czasie przyprowadzisz. Muszą Ci zaufać, jeśli chcemy żeby plan się powiódł. Nie schrzań tego, żołnierzu, zachowuj się przyzwoicie.❞


Nigdy nie starałem się zastanawiać nad swoim istnieniem. Ludzie, dla których pracowałem, mówili, że to ja przywracam świat do porządku, lecz nie bardzo w to wierzyłem. Przecież to ja biegam z bronią, morduje ludzi, których nawet nie znam. Nigdy nie wiem więcej o mojej ofierze, niż to, po czym mam ją rozpoznać. Nie potrzebuje wiedzieć. Jestem jedynie maszyną, wykorzystywaną przez Hydrę. Wiem to, jednak nie mogę nic poradzić, mają nade mną kontrolę. Każdy rozkaz wykonuje posłusznie. A ten, który dostałem teraz, był niedorzeczny. Inny od wszystkich, nie miałem się nikogo pozbywać tylko ocalić, pomóc w dokonaniu czegoś większego.

Stałem na moście próbując przypomnieć sobie jak to jest być człowiekiem, musiałem. Do wykonania misji było to niezbędne. Pzyglądając się zdjęciu bliźniaków starałem się zapamiętać każdy szczegół ich twarzy. Nie mogłem pozwolić sobie na pomyłkę.

Zagłębiony w swoich myślach nawet nie zauważyłem, gdy jakaś kobieta podbiegła do barierek, kilka metrów ode mnie. Obserwowałem jej poczynania, gdy zauważyłem, że jej ciało zaczyna lekko się unosić, jakby próbowała skoczyć.

Usłyszałem jej krzyk. Na pewno nie był on skierowany do mnie - nie mogła mnie zauważyć. Stałem w cieniu, nie widząc nawet własnych dłoni.

- Jeszcze nic nie zrobiłem. - powiedziałem spokojnie, bo chyba tak właśnie zachowują się przyzwoici ludzie. Prawda? Przyglądałem się jej marszcząc delikatnie brwi, nie poruszyłem się nawet o milimetr, nie chciałem by mnie ujrzała. Czy przyzwoity człowiek powinien też podejść i zapytać czy wszystko dobrze? Otulony mrokiem czekałem jednak aż znów usłyszę jej cichy, przestraszony głosik.

NON AVER PAURA [ maximoff twins & winter soldier ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz