Klaudia otworzyła zaspane oczy i spojrzała na zegar. Zdenerwowana szybko założyła spodnie i pierwszą, lepszą koszulke, która leżała w kącie. Nie zdążyła nawet spojrzeć w lustro. Wiedziała że jeśli teraz nie wyjdzie na autobus to się spóźni. Zapowiadała się ładna pogoda, promyki słońca raziły ją w oczy, a wiatr delikatnie muskał jej plecy. Weszła do biura idealnie na czas, od razu witajac się z sekratarką, która siedziała za ciemną, dębową ladą. Klaudia była zmęczona i stojąc przy ekspresie do kawy prawie zasnęła. Miała kaca, znów. Powinna przestać pić w tygodniu.
- Nie spodziewałem się, że pasjonujesz się wędkrastwem. - Klaudia nie wiedziała czy te słowa są skierowane do niej, czy do osoby za jej plecami.
-To do mnie? Bo jeśli tak to pierwsze słysze, że lubie wędkarstow Eliot.
-Twoja koszulka mówi coś innego.- Chłopak zasmiał się i z rąk Klaudii zabrał kawe, po czym wziął sobie łyka. - Wole gorzką.
Klaudia spojrzała na swój podkoszulek i zawstydziła się. Miała na sobie koszulkę, którą dostała od ojca na osiemnaste urodziny. Nie zdziwiła się nawet w swoje urodziny, że dostała tylko koszulke. Inni dotawali prawo jazdy, piniądze, a ona dostała koszulke z napisem "Łowię bo lubię" i wędkarzem, który pokazuje kciuka w górę, a drugą ręką trzyma wędkę, która wyławia rybę. Wkurzyła się na ojca tamtego czasu, ale teraz wydaje jej się to śmieszne. Mimo, że dalej go nienawidzi to uważa, że to najlesza koszulka w jej szafie.
-A ja słodką. - Klaudia zabrała mu swoja kawe. - Dobra, masz mnie. Lubię wędkarsto, chciałbyś może, kiedyś pójść ze mną na ryby? Taka mała randka. Wezme wędki, szampana, kanapki z pasztetem.
Eliot delikatnie zmarszczył brwi i zrobił zniesmaczoną mine. Klaudia się zaśmiała, mówiąc mu, że zartuje i, że dostała tą koszulke od ojca. On odwzjemnił uśmiech. Był naprawde piękny. Miał proste, białe zęby i delikatne dołeczki, do tego wystające kości policzkowe i zielone oczy. Michał miał racje, że ma coś w sobie co przyciąga innych. Nie można było nazwać go ideałem bo nie miał idealnej sylwetki, fryczury czy wyregulowanych brwi. Całe te niedoskonałości były jego atutem.
Klaudia od razu po wejściu do domu usiadła na kanapie i odpaliła telewizor. Była zmęczona po całym dniu pracy. Dziś obrabiała zdjęcia i biegała po fotografach zbierajać jakieś papiery o które poprosił ją Michał. Teraz miała tylko ochote zdjąć skarpetki i zasnąć oglądając jakieś teleturnieje w telewizji.
Obudziło ją głośzne tłuczenie. Próbowała zasnąć, ale co chwilę słyszała jakieś przekleństwa i krzyki. Sprawdziła skąd dochodzą te odgłosy. Wyszystkie okna były pozamykane więc ubrała kapcie i wyszła na klatke swojej kamienicy. Nagle poczuła coś na swojej kostce i zamarła. Strach ją spraliżował i nie widziała co ma robić. Szybko wyrwała noge i zaczęła kopać to coś.
-Ała, kurwa dziewczyno.
Klaudia zapaliiła światło na klatce i zobaczyła na schodach młodego blondyna z krwawiącym nosem. Miał na sobie dżinsową koszulę i czarne spodnie.
-Boże, co ci sie stało? Wszystko okej? Ktoś cię pobił? Mieszkasz tu?- Klaudia zaczeła panikować bo nie wiedziała co ma robić.
- Mieszkam na samej górze, pod dziesiątką albo jedanastką, a może dziesiątką. Nie pamiętam. Ty mnie pobiłaś, ale chyba nos mam cały- Chłopakowi świeciły się oczy i Klaudia była pewna, że jest zalany w trupa.
Nim przeprosiła, chłopak osunął sie na schodach. Zasnął. Sumienie Klaudi nie pozwoliło go zostawić na klatce więc przeszukała jego kieszenie i poszukała kluczy. Wbiegła cztery piętra wyżej i sprawdziła do którego zamka pasują. Chłopak mieszkał pod dziesiątką. Nagle dziewczyna zamarła.
-Ale jesteś idiotką, świetnie, że wiesz gdzie mieszka jak i tak nie wniesiesz go cztery piętra do góry. - Powiedziała pod nosem
Zeszła na dół i spojrzała na chłopaka. Wyglądał tak niewinnie kiedy leżał pijany na schodach między piętrami, w środku nocy. Klaudia wiedziała, że będzie jeszcze większą idiotką jeśli weźmie go do swojego mieszkania, ale przeanalizowała ile razy ona była w takiej sytuacji i ile razy budziła się z okropnym bólem pleców. Nie mogła go tak zostawić. Wniosła go więc do mieszkania i zostawiła w przedpokoju na podłodze. Podłożyła mu tylko podusze pod głowę i położyła się spać. Nie mogła zasnąć przez dwie godziny z myślą, że jak chłopak się obudzi to ją okradnie, albo zabije. Przez pierwszą godzine zastanawiała się czy dobrze zrobiła i czy jednak z spowrotem nie wynieść go na klatke schodową. Drugą godzinę spędziła na myśleniu, że w sumie i tak nie ma nic wartościowego, a jeśli ją zabije to trudno.