Nico, czyli idealny przykład introwertyka. Spędzanie czasu samemu lub z naprawdę bliskimi mu osobami to było najlepsze co mogło się zdarzyć. Za to najgorsze było dla niego przebywanie w tłumie, tłoku ulicznym lub np. szkolnym. Nico jak dla niektórych może być zdziwieniem lub nie trzymał się swoich schematów. Nie lubił gdy były one zaburzane, przez coś, ewentualnie kogoś. Niestety właśnie to zostało wykonane. A miał już plan, chciał leżeć sobie w swoim łóżku, otoczony ciepłym kocem ze swoją ulubioną czekoladą i obejrzeć od dawana planowany serial, który może w małym stopniu odnosił się do niego - '' The end of the fu***g world". Ale nie. Przybyła osoba. Niczym grom z jasnego nieba, co nawet można uznać w sensie dosłownym. Jego przyjaciel - Jason Grace. Siłą wręcz zaciągnął chłopaka na domówkę w domku Posejdona, z okazji imienin Percego. To tym bardziej zniechęcało Di Angelo, gdyż był to jego były obiekt westchnień. Ale temu postrzelonemu przez piorun blondynowi nie przegadasz.
I właśnie tak syn Hadesa, jako podpieracz ścian stał przy jednej i przyglądał się ukosem zgromadzonym. Nie było ich dużo. Tylko najbliższe osoby dla Percego. Np. Annabeth, Jason, Leo itd. Zdołali się nawet tutaj znaleźć przyjaciele z obozu Jupiter, czyli w tym kochana siostrzyczka Nica - Hazel. Była to jedna z nielicznych rzeczy, która cieszyła Di Angelo. Ale co go dziwiło był też tutaj pewien blondyn, o niebieskich jak niebo ochach i uśmiechu najszczerszym pod jego ojcem. Wyglądał na trochę zagubionego w towarzystwie i jedynie Nico znał go najlepiej. Will Solace.
- Chodź Nico zagrasz z nami w " 7 minut w niebie" - powiedziała Piper i pociągnęła chłopaka do zabawy, co wyrwało chłopaka z rozmyślań.
Zasady były proste. Jedna osoba kręciła butelką, a osoba wylosowana razem z kręcącym idzie szafy lub innego małej przestrzeni na siedem minut. Tam mogą robić co im się żywnie podoba, może to być siedzenie, rozmowa, albo coś więcej.
Wszyscy usiedli w kole i inicjator zabawy czyli Piper pierwsza zakręciła butelką. Szczęśliwym trafem wylosowała swojego chłopaka, Jasona. Lekko upita zaciągnęła go do szafy syna Posejdona, a po siedmiu minutach wyszła z szerokim uśmiechem na twarzy, a za nią Jason w skowronkach i szmince szatynki. Tak minęło dobrych kilka rund. Niektóre kończyły się normalnie a inne znacznie ostrzej. Nico niewzruszony wpatrywał się tylko w butelkę nie zwracając na wszystkich uwagi. W końcu przeraził się kiedy była skierowana w jego stronę.
- Nico i Will! - zawołał Leo i po pokoju rozszedł się wiwat.
Czerwony syn Hadesa spojrzał na blondyna i bez słowa poszedł do szafy, nie czekając na Willa wszedł do niej. Syn Apolla dołączył do niego za chwilę, a drzwi mebla zatrzasnęły się.
- Hmmm... Hej? - powiedział niepewnie błękitnooki .
- Cześć. - odparł beznamiętnie Nico kuląc się w naprawdę małej przestrzeni szafy i patrząc w podłogę.
- To co robimy? - spytał dalej Solance, trochę zdezorientowany, nie wiedząc co robić.
- Nic.- odpowiedział ciemnooki i bardziej się skulił.
Nagle po chwili ciszy oddech Di Angelo lekko przyspieszył. Nikt nie wiedział ale miał lęk przed zamkniętymi, małymi pomieszczeniami. Bał się ich i to panicznie.
- Hej wszystko okej Nico? Co się dzieje? - zapytał zaniepokojony blondyn, który jako lekarz chciał od razu zdiagnozować chłopaka.
- Ja... - Nico zawiesił się i chyba spojrzał na Willa - Od czasu mojego zamknięcia w tym kotle przez olbrzymy na misji, związanej z Gają mam lęk przed zamkniętymi pomieszczeniami...
Nico złapał się za ramiona nerwowo rozglądając się wokoło siebie. Widząc to syn Apolla zbliżył go do siebie i wyszeptał na spokojnie:
- Spokojnie Nico, nic ci nie grozi. Jestem z tobą...
- Will... - Di Angelo chciał mu coś powiedzieć ale dźwięczny głos wyższego mu przerwał.
- Ciii... - uciszył go blondyn i złapał za policzki.
Wtedy nachylił się nad ''młodszym'' i lekko musnął jego wargi by przestał myśleć o sytuacji. Świat stanął na głowie. A czas się zatrzymał. Usta błękitnookiego były niczym jedwab i smakowały jak najlepsza czekolada. W tym co robił był bardzo delikatny by nie przerazić bardziej czarnowłosego. Dla blondyna usta chłopaka były zimne, co motywowało go by je rozgrzać, zresztą tak samo jak zimne serce Di Angelo. Tak naprawdę, Will praktycznie zaraz się od niego oderwał. Wtedy drzwi powoli otworzyły się a Solace maksymalnie odsunął się od chłopaka.
- Koniec! - zawołał radośnie Leo i powrócił do kręgu znajomych.
Will wyszedł z szafy czule uśmiechając się do Nica i usiadł z innymi herosami. A Nico cały czerwony jak stał, tak stał cały czerwony w szafie, nie mogąc nic zrobić. Właśnie pocałował go chłopak, kiedy ten dostał małego ataku paniki. Nico czuł się tak dobrze z chłopakiem, tak blisko.
Czy od jednego pocałunku można się zakochać?