Czym jest szczęście? Jaka jest jego definicja? Dlaczego je odczuwamy? Dlaczego nigdy ten potraktowany niegodnie przez los chłopak tego nie odczuwał?
Tak wiele razy czarnowłosy zadawał sobie to pytanie. Siedząc w pawilonie jadalnym, na treningach, czy nawet we śnie jego myśli krążyły wokoło tych pytań. Właściwie przez całe swoje życie je sobie zadawał. Pytał o to każdą osobę której ufał, ale albo odpowiedź nie była im znana, albo nie umieli tego określić. Nico przez tyle lat swojego życia nie wiedział co to jest. Życie przed II Wojną Światową nie było łatwe. Tym bardziej gdy jest się synem Hadesa. Tak bardzo przez to cierpiał. Nigdy nie chciał być synem jakiś cholernych greckich Bogów. Chciał, żyć normalnie co nie było mu dane. Nie było mu danie życie z jego matką która zmarła przez Boga z wielkim ego - Zeusa - który potem popełnił ten sam błąd co swój brat. Następnie trafił, jak w tedy myślał do raju - Kasyna Lotos. Spędził w nim kilkadziesiąt cholernych lat swojego życia. Ale był wtedy dzieciakiem. Nie myślał nad tym wszystkim poważnie. Tak bardzo zdezorientowany opuścił tą ostoję i poszedł do szkoły. Wydawało mu się, że życie normalnie ze swoją kochaną siostrą. Ale nie czuł wtedy niczego podobnego do szczęścia. Uczył się i jego jedynym problemem była przegrana w '' Magię i Mity''. Do czasu kiedy chłopak o morskich oczach i pewna blondynka nie zabrali ich do Obozu Herosów. Jako dziecko myślał, że to zwykły obóz. Dobrze się bawił kiedy jego siostra walczyła w obronie świata. Tak bardzo przecież lubił Mity greckie! To było dla niego niezwykłe. Ale nie dla Bianki, która umarła. Kiedy usłyszał o jej śmierci dostrzegł wszystko co go otaczało. Dostrzegł niebezpieczeństwo, strach i rzeczywistość. Spanikował i uciekł, Narobił tyle głupst! Tyle cierpienia fizycznego związanego z jego popytem w Tartarze. Psychicznego związanego z nieszczęśliwym zauroczeniem w wielkim herosie jakim jest Percy Jackson! Tyle nieszczęścia, tyle bólu, tyle...
- Nico słuchasz mnie? - zapytał, a zarazem wyrwał z głębokiego transu, blondyn o niebieskich jak niebo oczach i piegach jak tysiące gwiazd na niebie.
- Hm..? Ah, przepraszam zamyśliłem się. O czym mówiłeś? - dopytał Di Angelo spoglądając znad ekranu telewizora, w którym leciała jakaś stara komedia romantyczna w górę, na Willa, otulającego go mocno swoimi ramionami.
- O tym, jak bardzo cię kocham Nicuś~ - Solence uśmiechnął się do niego szeroko, ukazując chłopakowi szereg jego białych jak śnieg zębów.
- Mówiłem byś mnie tak nie nazywał Solance. - wyszeptał czarnowłosy rumieniąc cię delikatnie i wtulając w swoją kurtkę, a za razem w swojego chłopaka.
Zatem czym jest szczęście?
Dla Nica di Angelo był nim Will Solance.