O brzasku

18 1 0
                                    


              Mijały sekundy, minuty, godziny ... Jedynymi "towarzyszami" Janka na ten moment był szybkościomierz, który nieustannie wydawał z siebie odgłosy cykania, oraz radio, które co chwilę odzywało się, przekazując jakieś informacje, czy to do dyżurnych ruchu, czy to maszynistów. Kiedy zatrzymywał pociąg w Trzebini, zegar wskazywał 6:17. Ciemności nieba zaczęły ustępować miejsca najpierw granatowi, który kolejno przeszedł w ciemną szarość, której to ciemne barwy znikały z każdą kolejną minutą. Po usłyszeniu komunikatu o odjeździe, i zobaczenia wyświetlonych świateł barwy zielonej i zółtej, młody kolejarz przesuwał nastawnik jazdy w prawo. Wskaźnik na amperomierzu wesoło oscylował w okolicach 500 amper. Lokomotywa dość głośno "wyła", a prędkość stopniowo rosła - jednym zdaniem, nic specjalnego, jak to określił Janek. Podróżnych więcej przybywało, niżeli wysiadało. Do praktycznie pełnego pociągu ludzi, dosiadali się kolejni pasażerowie, tworząc zatory w korytarzach i przedziałach. No cóż... takie uroki wyjazdów i różnego typu wojaży.

           Kiedy do uszu młodego maszynisty dobiegł najpierw trzask radia, a potem wezwanie go, poprzez komunikat radiowy, był on w trakcie rozpędzania składu do około 100 km/h. Oderwał on się jednak na chwilę od tej czynności, i skupił się na informacji, która została mu przekazana poprzez radiotelefon.

-"Kz do 83506".

-"83506 się zgłasza"

-"Mechaniku, w okolicach kilometra 102 i 4 mechanik pociągu towarowego zauważył ludzi kręcących się koło torów. Proszę zachować ostrożność i podać sygnał 'Baczność!'".

-"Zrozumiałem, dziękuję, będziemy trąbić".

           Jak powiedział, tak też uczynił. W okolicach feralnego miejsca, w którym znajdowała się kamienna tabliczka, a na niej wyryte cyfry 102, a pod spodem 4, Jan chwycił prawą dłonią za małą wajchę, która znajdowała się w okolicach jego kolana. Pociągnął ją w prawo - w eterze dało się usłyszeć głośny, przypominający puzon dźwięk. Pociągnął ją w lewo - w eterze dało się usłyszeć wysoki, piskliwy ton, przypominający trochę piszczałkę, którą można było kupić na każdym targu za nie więcej niż 10 złotych. Trąbiąc, jednocześnie bardzo uważnie zerkał między drzewa, otoczone jeszcze atmosferą ustępującej nocy. Nikogo nie zauważył. Zgłosił na radiu dyżurnemu ruchu, że w danym kilometrze nie zauważył żadnej osoby, a tym bardziej grupki osób. ISEDR przyjął informację, podziękował, i od razu dodał: -"Mechaniku póki co bez dojścia do peronów. Wjazd na stój, i potem dam kolejne instrukcje". Janek skwitował przekaz, i kiedy dojeżdżał do tarczy ostrzegawczej, która świeciła nieprzerwanie pomarańczową barwą, lekko przesunął kran hamulca lekko w dół, przy akompaniamencie syku powietrza.

      Wszechobecną ciszę na krzeszowickim dworcu przerywał co rusz - albo spiker, który przez megafony dworce ogłaszał informację dotyczące pociągów, albo sprężarka lokomotywy towarowej, która stała 2 tory dalej, albo też głośne rozmowy pasażerów, na różnorodne tematy, od polityki, po problemu typu "z czym najlepiej zjeść kanapki". Około 6:45 spiker odezwał się ponownie, tym razem z informacją, że pociąg ze Świnoujścia do Krakowa przyjedzie z 5'cio minutowym poślizgiem, i że za opóźnienie PKP bardzo przeprasza. Podczas gdy spiker informował pasażerów o opóźnionym przyjeździe, ponad 700 tonowy skład z piskiem zatrzymywał się pod semaforem wjazdowym, na którym paliła się tylko jedna lampa - czerwona. Korzystając z chwili wytchnienia, Janek dokończył swoją kanapkę, zapijając resztką kawy. Dotarło do niego, że jest już prawie u celu, jeszcze tylko jakieś 30 - 40 minut, i dotrze do swojej pierwszej zmiany. Wiele razy wyobrażał sobie ten moment, i za każdym razem wyglądał on inaczej ... z rozmyślań wyrwał go dźwięk radia oraz głos dyżurnego, który poinformował, że za chwilę poda wjazd. Jak powiedział, tak i zrobił. Nie minęło 10 sekund, a przed oczami maszynisty zaświeciły się 2 pomarańczowe światła. Powoli i spokojnie wprawił w ruch 15'to wagonowy pociąg, i majestatycznie wtoczył się w krzeszowickie perony. Po zatrzymaniu składu, podszedł on do drzwi, otworzył, i wyjrzał na zewnątrz. Na dworze cały czas temperatura wahała się między -21 a -18 stopni. Szybko więc zamknął drzwi i wrócił na swoje miejsce. 3 minuty później, w radiu usłyszał głos kierownika, w lusterku bocznym zobaczył sygnał świetlny "odjazd!". Nie czekając ani chwili, rozruszał cały zestaw, i kierując się w stronę Krakowa, miał nowy cel, nadrobić te 5 minut, które stracił, stojąc, i wpatrując się w czerwień semafora.


       Tymczasem wiele kilometrów dalej, ktoś czuwał ... Czuwał bardziej, niżeli każdy pracownik kolei. Czuwał bardziej ... niż najczujniejsi policjanci. Siedział on przy biurku, na którym paliła się mała lampka na naftę. Obok niej znajdował się telefon, oraz parę zapisanych kartek papieru. Nagle dźwięk telefonu wypełnił swoim natarczywym dźwiękiem ciszę, która panowała cały wieczór. Mężczyzna podniósł słuchawkę.

-"Tak?" odezwał się spokojnym, ciepłym głosem, w którym dało się jednak wyczuć nutkę niepewności

-"Ptaszki za bardzo się panoszyły, nie mieliśmy jak dokończyć" - odezwał się głos z drugiej strony słuchawki.

-"Towar?"

-"Cały, chłopakom udało się ..."

-"Co się k**wa mać udało?! - tym razem mężczyzna wręcz wrzasnął do słuchawki -"3 miesiące się z tym pie***licie! Nie można tego w końcu załatwić? Tak ciężko?!"

-"To nie nasza wina, że UOP wie dokładnie gdzie jesteśmy!" - odezwał się coraz bardziej nerwowy głos rozmówcy

-"Słuchaj, daje Ci ostatnią szansę. Do jutrzejszego obiadu, sprawa ma być w końcu zamknięta, czy to jest jasne?"

-"Tak... załatwione"

       Mężczyzna przy biurko odłożył słuchawkę, ręką zrzucił wszystkie kartki na ziemię, wstał, i kładąc się na łóżku powiedział pod nosem:

-"Niech to wszystko ch*j jasny trafi...".


To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 05, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Mechaniku, wjazd podany.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz