Wystarczy jedna osoba, by ożyło pustkowie i wystarczy jej brak, aby wielkie miasto wydało się puste...
Minął tydzień od kłótni z Stiles'em. Próbowałam się do niego dodzwonić, ale nie odbierał. Dziś pojechałam nawet do jego domu, ale pan Stilinski powiedział, że nie ma go w tej chwili, oczywiście mu nie uwierzyłam, ale posłusznie wróciłam do siebie.
- Lydia, obiad! - krzyknęła mama z dołu.
- Zjem później! - odkrzyknęłam.
Po niecałej minucie w progu mojego pokoju stanęła mama.
- Nie zjesz później. - przejrzała mnie. Splotła ręce i westchnęła. - Kochanie, musisz coś jeść.
- Przecież jem. - pokazałam pusty już papierek po batoniku zbożowym.
- Lydio.
- No co?
- Wiem przez co przechodzisz... - podeszła do mnie. - Ale nie możesz się zagładzać.
- Mamo, nic mi nie jest. Może jem trochę mniej niż zwykle, ale nic mi nie jest. - spojrzałam na kobietę. - Naprawdę.
- Niech ci będzie. - westchnęła i usiadła obok mnie na łóżku. - Udało ci się z nim porozmawiać?
- Nie. - odparłam. - Niby nie ma go w domu.
- Co chcesz zrobić?
- Nie wiem. On nie chce ze mną rozmawiać.
- Ale chyba nie odpuścisz? - spytała unosząc przy tym jedną brew.
- Przecież mnie znasz. - uśmiechnęłam się.
- No, zuch dziewczynka. - powiedziała po czym pocałowała mnie w czoło. - Skoro nie chcesz jeść to chociaż prześpij się trochę, bo bez urazy, ale wyglądasz strasznie. - dodała po czym wyszła z pokoju, a na koniec rzuciła tylko krótkie "dobranoc".
Miała w sumie trochę racji, nie pamiętam kiedy ostatnio dobrze spałam. Postanowiłam posłuchać jej rady i się trochę zdrzemnąć, ale wątpiłam by mi się to udało. Jednak ku mojemu zaskoczeniu udało mi się to szybciej niż myślałam.
***
Następnego dnia umówiłam się z Allison w tej samej kawiarni co ostatnio. Gdy tylko do niej weszłam od razu dostrzegłam brunetkę siedzącą na naszym miejscu. Zamówiła nam to co zawsze, czyli szarlotkę i sok pomarańczowy.
- Hej. - podeszła i przytuliła mnie na przywitanie, po czym z powrotem usiadła na miejsce. - Opowiadaj.
- Trochę tego jest. - odparłam siadając.
Opowiedziałam jej o wszystkim, dziewczyna uważnie słuchała tego co mówiłam, a gdy skończyłam zamrugała kilkakrotnie, po czym westchnęła.
- Wiesz... - zaczęła. - Jeśli dobrze pamiętam to...
- To? - spytałam, a później wzięłam łyk soku.
- To Scott miał się dzisiaj z nim spotkać, gdzieś około 13.00, a jest 12.30. - dziewczyna spojrzała na mnie. - Trzeba wykorzystać taką okazję.
- I co mam po prostu tak do niego iść i...
- Tak, właśnie. - przerwała mi. - Skoro nie chce po dobroci, to trzeba użyć siły.
- Sama nie wiem. - westchnęłam.
- Kochana, przecież ty go kochasz. - spojrzałam na nią. - Nie wyprzesz się tego, prawda?
CZYTASZ
Another Chance | STYDIA (PL)
FanfictionLydia Martin to normalna nastolatka. Chodzi do szkoły i każdą wolną chwilę spędza ze swoją przyjaciółką Allison, z którą zna się od dziecka. Jej życie ulega zmianie, gdy na jej drodze pojawia się pewien chłopak, wtedy wszystko nabiera tempa, a jej ż...