Stoję na środku pokoju, wciąż patrząc w jego czarne źrenice. W pewnym sensie mój strach trochę minął, ponieważ wiem kim są. Ale z drugiej strony oni mnie raczej nie znają, nie wiedzą kim jestem. Nie ma pojęcia do czego się posuną. Nie wiem, również, po co dokładnie tu przyszli, jednak wiem, że nie ujdzie mi to na sucho. Przyszli tu po coś, a ja im przeszkodziłam. Nie wyjdą stąd jakby nic się nie stało, i zostawią mnie w spokoju. Wiem kim są. Wiedzą, że mogę iść na policje. Jednak zanim do pokoju wejdzie pozostała dwójka, Aaron przykłada palec do ust i pokazuję mi, żebym była cicho.
- I co ? Znalazłeś tam coś ? - słyszę z korytarza głos jednego z nich. Jednak Aaron, zamiast mnie wydać, robi coś zupełnie innego.
-Nie sprawdziłem wszystko. Nic nie ma. Musieli wyjść i zostawić zapalone światło. - mówiąc to gasi światło w pokoju. Wycofując się z niego, kiwa do mnie głową. Jakby chciał powiedzieć, że to załatwi, że nic mi się nie stanie. Wychodzi z pokoju, a na po chwili słyszę, zamykające się drzwi wejściowe, a po kolejnej minucie odjeżdżający samochód. Ja chociaż wiem, że jest po wszystkim, że na ten moment jestem bezpieczna, wciąż stoję zaskoczona na środku pokoju. Dalej nie wiem jak mam zareagować. Przecież codziennie będę widziała go w szkole. A on jeśli teraz mnie nie poznał, pozna w szkole, a wtedy nie wiem, jak będę miała się zachowywać.
~~~
Całą noc nie spałam. Bałam się przyjścia do szkoły. Bałam się jego reakcji kiedy mnie zobaczy. A wiedziałam, że to nastąpi, ponieważ miałam z nim pierwszą lekcje. Byłam sama w domu, więc myślałam czy na nią iść. Ale nie mogłam tak stchórzyć. Wtedy od razu wiedziałby, że się go boję. Więc wkraczam do szkoły minutę przed dzwonkiem, ciesząc się , że się nie spóźniłam. Kieruję się do swojej klasy i wchodzę do niej równo z dzwonkiem, ale nauczyciela jeszcze nie ma. Kiedy kieruje się do swojej ławki, zauważam go i przypomina mi się jeden mały, ale bardzo ważny szczegół. Siedzimy razem w ławce. Staram się nie pokazywać tego jaki strach u mnie wywołał, ale ciało mnie zdradza. Ręce zaczynają mi się pocić, a nogi trząść. Kiedy siadam na swoim miejscu i widzę jego wzrok już wiem. Poznał mnie. Wie, że to ja jestem tą dziewczyną, do której domu włamał się wczoraj razem z przyjaciółmi. Ja za to udaję, jakby nic się nie wydarzyło. On jednak ma inne zamiary. Korzystając z tego, że nauczyciel jeszcze nie przyszedł, łapie mnie za rękę i wyprowadza z klasy. Nic nie mówi, nie patrzy na mnie. Tylko ciągnie do wyjścia ze szkoły, podchodzi do swojego auta, które otwiera i wsadza mnie do niego. Nie wiem czego się spodziewać, jednak nie opieram się bo wiem, że to tylko pogorszyłoby sytuację. Po chwili słyszę, że on również wsiada, lecz boję się się na niego spojrzeć. Nic nie mówiąc odpala auto i wyjeżdża ze szkolnego parkingu. Przez całą drogę, żadne z nas się nie odzywa, a po chwili wjeżdżamy na moją ulice, a wtedy przypomina mi się, że oni również tu mieszkają i pewnie tam zbiera mnie chłopak. Kiedy wchodzimy do domu, panuję w nim cisza co oznacza, że jesteśmy sami. Sama nie wiem czy do dobrze czy źle. Chłopak prowadzi nas do salonu i siada na kanapie patrząc na mnie wyczekująco, więc siadam na jej drugim końcu. - I co ja mam z tobą zrobić ?- nie wiem czy to przez pytanie czy przez jego głos, ale po całym moim ciele przeszły ciarki. Nic nie odpowiedziałam. Bo niby co. Miałabym upaść na kolana i błagać, żeby mnie nie zabijał ? Czy miałam udawać, że nie robi on na mnie wrażenia, a wtedy na pewno skończyłabym martwa. Najbezpieczniej było nie odpowiadać. Niech sam zdecyduje. I tak zrobi ze mną, cokolwiek będzie chciał. - Gdyby była tu reszta, na wejściu byłabyś martwa. Masz szczęście, że znalazłem cię zanim zrobiliby to oni.- z moich ust wydobyło się niekontrolowane prychnięcie. No bo serio. On myśli, że ja uwierzę, że on jest tym dobrym. - Wiem co myślisz. Aaron Williams ma być tym dobrym, który mi pomoże. Ale tak jest. Nicolas też chciałby ci pomóc. Ale nawet nam dwóm nie udałoby się, przekonać Aarona. Uważałby cię za zagrożenie, które trzeba jak najszybciej zlikwidować. Możesz w to nie wierzyć, ale unikamy niepotrzebnych ofiar. Dlatego razem z Nicolasem chcemy ci pomóc. Tylko musisz nam zaufać. - jak ja mam zaufać chłopakom, którzy są postrachem całego miasta. Jednak wolałam zaryzykować, niż iść na pewną śmierć. - Co niby miałabym zrobić ?- może ufanie im to nie najlepszy pomysł ale jak na razie jedyny. Na twarzy chłopaka zagościł mały uśmiech, co sprawiło, że nie wglądał tak groźnie. - Christopher doniósł to innym ludziom z naszego "fachu". Teraz każdy gang w mieście będzie cię szukał, żeby jak najszybciej się ciebie pozbyć i załatwić problem. Musisz zniknąć. Nie wiem na ile. Potrwa to dopóki nie pogadam z Chrisem i nie przekonam go że nie jesteś dla nas zagrożeniem i nic nikomu nie powiesz. Potem uspokoimy innych. Powiemy że już się ciebie pozbyliśmy. Ale nawet po tym, będziesz musiała, zmienić wygląd i uważać na siebie. - Skąd wiesz, że nie jestem zagrożeniem ? Że nic nikomu nie powiem. - kiedy to powiedziałam chłopak uśmiechnął się, popatrzył na mnie i przybliżył. - Bo będę Cię obserwował, i wtedy sam się dowiem. A kiedy się dowiem, przyjdę po ciebie i sam Cię zabiję. - mówiąc to wciąż patrzył mi się prosto w oczy z uśmiechem na ustach.
~~~
Wchodząc do domu po swoje najpotrzebniejsze rzeczy, czułam jego obecność za sobą. Obserwował mój każdy ruch. Rodzice zostawili mi nagranie na poczcie, gdzie powiedzieli, że dziadek się rozchorował, więc pojadą tam i będą dopóki nie będzie z nim lepiej. Ironia losu co ? Do plecaka spakowałam wszystko co uważałam za potrzebne. Kiedy wsiedliśmy do samochodu, zauważyłam, że wyjeżdżamy z naszej ulicy i spojrzałam na niego pytająco. - Nie możesz zostać u na dopóki Chris o tobie nie wie. - wytłumaczył, a to co powiedział było logiczne. Lecz jeśli nie tam to gdzie ? Zaczęłam się niepokoić kiedy zauważyłam, że wyjeżdżamy z miasta. Nagle skręciliśmy w leśną drogę, a po 10 minutach jazdy ukazał mi się wielki dom. Widać było że, jest większy i droższy od innych. Kiedy do niego weszliśmy, nie mogłam się na wszystko napatrzeć. Niby mamy pieniądze ale nigdy nie widziałam czegoś takiego. Mój umysł otrzeźwiał z zachwytu, kiedy tu przy uchu usłyszałam jego głos. - Witaj w swoim nowym domu.- dopiero teraz zaczęło do mnie docierać co się dzieje w moim życiu. I wiecie co mogę wam powiedzieć. Kurwa
YOU ARE READING
Rewrite the stars
Teen FictionTo ból psychiczny boli najbardziej. Nie fizyczny. Tylko to co siedzi nam w głowie. Jednak jest na to jedno lekarstwo. Miłość. Tylko w naszych czasach bardzo trudno ją znaleźć. A to jest właśnie to, co potrzebuje każdy człowiek.