Mam nadzieję, że wybaczycie mi dziś film zamiast serialu...
Nastoletni Elio spędza wakacje we Włoszech głównie czytając, spotykając się ze znajomymi i komponując muzykę. Jego ojciec który jest profesorem przyjmuje do swojego domu amerykańskiego stypendystę, Olivera. Wkrótce ich znajomość przeobraża się w coś więcej niż przyjaźń.
To jeden z cudowniejszych filmów jakie widziałam, dlatego musiałam się nim z wami podzielić. Ryczałam jak głupia przez połowę filmu. Nie mogłabym nie wspomnieć o wspaniałych, nieziemsko przystojnych aktorach. Oglądałam go już pewnie z 15 razy, ale dalej mi mało...
