~47reallife

218 22 29
                                    




  Blondyn otwiera oczy, czując nieprzyjemne zimno za sobą. Odwraca ciało w stronę środka łóżka, gdzie teraz powinien leżeć jego narzeczony. Spogląda na miejsce obok siebie i smutnieje, nie widząc tam Yoongiego. Przeciera zaspane oko i w tym momencie zauważa, jak czarnowłosy siedzi na krześle w rogu pokoju ze złożonymi rękoma. Brodę opiera o dłonie, a wzrok wlepiony ma w podłogę pod łóżkiem.

  Jimin dziwi się nieco, lecz nic nie mówi. Min ma na sobie skórzaną kurtkę i buty. Młodszy rozgląda się i widzi obok niego dwie wypełnione po brzegi walizki.

- Yooni, co robisz? - pyta nieśmiało. Starszy nawet nie podnosi na niego swojego wzroku.

- Mam już dość, Chim.

- Dość czego? - Jimin zbliża się do narzeczonego nie schodząc jednak z łóżka. Zauważa widoczne worki pod oczami starszego. - Nie spałeś?

- Nie mogłem zasnąć, ktoś ciągle się do Ciebie dobijał - mówi neutralnym głosem.

- K-kto?

- Twój stary znajomy, Chim - Min unosi głowę, pokazując młodszemu zaczerwienione od płaczu oczy. Uśmiecha się słabo wymawiając słowa, których wolałby nie wymawiać. - Niejaki Jackson Robbery.

  Jiminowi serce staje w gardle. Przestaje czuć mięśnie w nogach. Blondyn nie ma pojęcia do czego zmierza starszy.

  Znaczy się wie, i tego się najbardziej obawia.

  I wie, że to może być ostatni raz jak widzi ukochanego.

- Yooni...

- Jak mogłeś, Chim?

- Yooni...

- Ja robiłem wszystko byle mi żaden koleś nie zawrócił w głowie, nie wychodziłem na imprezy jeżeli nie musiałem - w jego oczach zbierają się gorzkie łzy. - Ciągle myślałem tylko o Tobie, Jimin.

- A-ale pisałeś mi coś zupełnie innego - zaczyna słabym głosem.

- A Ty - ciągnie dalej czarnowłosy, nie słysząc słów młodszego - Ty tak po prostu o mnie zapomniałeś i.. i Ty... J-ja nie wiem, czy mogę Ci wybaczyć..

- Nie chciałeś mnie! - podnosi głos blondyn, czując nasilającą się w nim złość.

- To nie ja pisałem! - Min gwałtownie wstaje z krzesła, po czym podchodzi do okna, odrywając wzrok z trzęsącego się Parka. - Ile razy mam Ci to, kurwa, mówić...

- A kto to niby pisał, co? - młodszy wlepia swój gniewny wzrok w czarnowłosego.

- N-nie wiem... - mówi słabo Yoongi.

- Nie okłamuj mnie, Hyung!

- Nie kłamię!

- Chcesz zrobić ze mnie skończonego idiotę, tak jak każdy - Jimin wyrzuca ręce w powietrze i wstaje z łóżka.

- Nie odwracaj kota ogonem, ja bym Cię nigdy nie zdradził!

- Ja też nie!

  Yoongi parska ironicznie i bierze do ręki telefon Parka. Nie mija pół minuty, jak znajduje rozmowę jego narzeczonego z chłopakiem, z którym był na wycieczce.

- A co TO ma znaczyć?

- T-to nie tak jak myślisz... - Park spuszcza głowę i robi mu się strasznie wstyd.

- A jak? Mam rozumieć, że to wszystko przypadkiem? Przez przypadek wybrałeś się ze znajomym, którego długo nie znasz i to musisz mi przyznać, do domku w lesie?! Sami?! Pijąc hektolitry alkoholu i wyprawiając nie wiadomo co? Cz-czy Ty jesteś aż takim idiotą? - kończy i przenosi wzrok na młodszego. Zauważając płynące niczym wodospad łzy blondyna, odwraca głowę i czuje ukłucie w sercu.

- N-nie mów tak d-do m-nie, my-myślałem, że m-nie już n-ie koch-asz.

- Jimin, do jasnej cholery! - Yoongi uderza dłonią w plastikową szybę okna, co powoduje, że Park lekko podskakuje. - Jesteśmy narzeczeństwem! Jakbym Cię nie kochał to chyba bym Ci się nie oświadczał, nie pomyślałeś o tym? Nosz kurwa, zaraz się zastrzelę, przysięgam!

- Yoongi...

- Jestem na maksa wkurwiony, Park.

  Oboje stoją w bezruchu, mocno wciągnięci w swoje zamyślenia. Mijają minuty, w których żaden nie odezwał się chociażby słowem, może nawet nie oddychali prawidłowo.

- Mam tylko jedno pytanie do Ciebie zanim wyjadę - zaczyna Yoongi, a słowa ciężko przechodzą mu przez usta. - Kiedy zamierzałeś mi o tym powiedzieć?

- Nie wyprowadzaj się, pros...

- Na naszym weselu? Jak zaadoptujemy dziecko? Kupimy dom gdzieś na wsi tak jak zawsze chciałeś, z dala od zgiełku i tłumów gapiów? Jak przejdziemy na emeryturę? Może na moim pogrzebie, co?

- Yoo-on-i.

- Nie ma Yooni, nie ma kochanie i nie ma zostań. Nie obchodzi mnie kto komu co robił, mam to gdzieś. Ciebie też mam gdzieś - rzuca i trzaska drzwiami, zabierając ze sobą dwie wypchane po brzegi walizki.



  Yoongi wychodzi z mieszkania, zostawiając Jimina samego, stojącego w piżamce na środku pokoju, w którym jeszcze wczoraj zasypiali obejmując się czule.

  Park nie może uwierzyć, że przez jedno szczeniackie zajście ten związek jest na nieuchronnej drodze do rozpadu. Związek nad którym obaj niegdyś pracowali najciężej jak się da, by chociaż na parę godzin zsynchronizować harmonogramy dnia, by zjeść razem lunch albo pójść razem na kawę.

  Związek, który jeszcze kilka tygodni temu wisiał na włosku, ale odkąd Yoongi wrócił z pracy wydawało się, że odżył, niczym feniks wyłonił się ze swoich prochów, że to wszystko co złe jest już za nimi.

  Niestety.

  Najgorsze ma dopiero nastąpić.


---

nie zabijcie mnie, jestem dumna z tego rozdziału

teraz sie zacznie jazda bez trzymanki ♥

𝚗 𝚎 𝚠 𝚜Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz