-Sam,wstawaj!-Usłyszałam głos nad głową. Czyli to był tylko sen. Sen,który chyba nigdy się nie spełni. A przynajmniej nie wyjdzie to z mojej strony.
-Czego!-Warknęłam zła. Bo kto wie? Może to był proroczy sen?
-Nie unoś się,śniadanie-Usłyszałam poirytowany i chyba urażony głos Daniela. Westchnęłam,wstając zauważyłam że chłopaka nie ma,więc chyba poszedł na śniadanie. Ubrałam swoje wczorajsze ciuchy i pantofle leżące obok łóżka. Zaspanym krokiem prawie doczołgałam się do kuchni gdzie siedziała cała rodzina.
-Dzień dobry...?-Bardziej spytałam,gdy zauważyłam ich rozbawione spojrzenia,skierowane wprost na mnie. Usiadłam przy stole-nakładając na talerz kromkę z szynką i pomidorem.
-Jak się spało?-Spytała Tess na co została zgromiona wzrokiem przez Max'a.
-Dobrze,a co?-Spytałam nie rozumiejąc jej pytania. Wszyscy oprócz mnie,Max'a i Daniela-Dusili się ze śmiechu. Blondyn tylko siedział z nerwowym uśmiechem patrząc w stół a Max chyba starał się zabić go wzrokiem.
-Co was tak śmieszy?-Spytałam,nie rozumiejąc ich nagłego wybuchu.
-Nie ważne ...-Powiedziała roześmiana Tess.
-Ej, no weź, powiedz.-Prosiłam mając cichą nadzieje że to zadziała, ale po mojej proźbie nikt sie nie odezwał. Zjedliśmy więc w ciszy śniadanie.
-Dziękuję za śniadanie, ja będę się już zbierać. - Powiedziałam wstając od stołu.
-Odwiedź nas jeszcze. - Powiedziała Kate. Wyszłam z ich domu i skierowałam się w stronę mojego mieszkania.
-Kurcze,przepraszam. - Powiedziałam, gdy wpadłam na kogoś.
-Nic się nie stało. - Usłyszałam męski głos. Podniosłam wzrok i ujrzałam średniego wiekiem blondyna o zielonych oczach i małym zaroście.
-Na przyszłość proszę uważać. - Powiedział rozbawionym tonem i odszedł w swoją stronę. Mężczyzna wydawał mi się być znajomy, lecz ta myśl nie zatrzymała się na długo w mojej głowie. Weszłam do mieszkania przez małe brązowe drzwi. Ściągnęła buty i położyłam się wygodnie na łóżku do czasu aż zadzwonił telefon. Odebrałam nie wiedząc kto dzwoni, numer był zastrzeżony.
-Hallo?
- Masz jakieś informacje na temat Hunter'ów? - Spytał męski i dobrze znany mi głos.
-Tata? - Zdecydowanie chyba najgorszy dzień w życiu.
Wróciłam, ktoś sie cieszy? Ktoś tęsknił, ktos pamięta?
CZYTASZ
Cenniejsza niż diamenty| Hunter Street.
Fanfiction-Proszę! Jeżeli tak bardzo chcesz tych diamentów,to weź je sobie i zostaw nas w spokoju!- Krzyknął Max wystawiając ręce z diamentami przed siebie. -Oj głupiutki,głupiutki Max-Zaśmiał się Saganash. -Tym razem nie chcę diamentów. Chcę jej! Wtedy wszys...