Moja ulubiona pacjentka!

34 2 3
                                    

Do tej pory nie miałam problemu z pacjentami, nie miałam takiej osoby, której wprost bym nie lubiła, wszystkich traktuję na równi, ale miałam za to pacjentkę, która skradła moje serce całkowicie!

Dlaczego?

Kochana Pani ma 89 lat, leżała na internie, słodziutka, drobniutka. Leżała w łóżku, a na głowie miała zawsze piękny warkoczyk, do tego w rękach często bandaż mieliła, bo jak dowiedziałam się od rodziny całe życie szydełkowała. Karmiłam ją kilkakrotnie i zawsze jadła - tylko ode mnie od innych nie chciała. 

Kobiecinka delikatna, ale ...

no właśnie ale

(wiem, że to nie powinno być śmieszne) jednak przy toalecie jak pielęgniarki ją ruszały mówiła cioć się, czyli goń się - gdybyście ją słyszeli (pielęgniarki nie robiły nic na siłę, nie obchodziły się z nią źle, jednak owa pani nie lubiła jak ją ktoś dotyka od tak, a wiadomo poranne toalety to i trzeba się ruszać, żeby obchód nie zastał, jak to rano), i to cioć się było z taką powagą, która rozbrajała. 

Szły także inne epitety - słysząc je z ust drobnej starszej Pani chyba nie można być poważnym. (Może mnie to tak śmieszyło, bo jako jedyna miałam do niej takie podejście, że i jedzenie i leki ode mnie brała, a od innych nie chciała(?)no i te jej cioć się nigdy nie było zaadresowane do mnie) 

Pamiętnik przyszłej pielęgniarki cz.2Where stories live. Discover now