7

1 0 0
                                    

O godzinie 15.00 zadzwonił telefon. Tata. Odebrałam

- Cześć tato

- Hej kochanie jak tam ?

- Tak sobie ale nie narzekam A u Ciebie jak sytuacja z mamą?

- Ehh wyszła gdzieś i nie wiem gdzie jest.

- Ouu to słabo.

- Chociaż odpocznę i mogę z Tobą pogadać. A jak tam Juliet? Dobrze zapamiętałem jej imię?

- Tak! Tak, z Juliet jest dobrze ciągle najlepsze przyjaciółki. Słuchaj czyli po jutrze wracacie?

Usłyszałam westchnięcie z drugiej strony słuchawki.

- Niestety tak. Dom stoi na miejscu ?

- Tak już posprzątałam połowę domu.

- To dobrze. Ja kończę muszę coś zjeść papa. Kocham Cię!

Rozlaczyl się. A Ja? Nie wiedziałam co robić. Więc wziąłem swojego psa i poszłam na spacer. Szłam powoli  A mój piesek sobie skakał nagle kogoś zobaczył.
Był to Nicolas, pies urwał się że smyczy i pobiegł do niego szczekając i skacząc. Powoli podeszłam że spuszczonym wzrokiem.

- Oddasz mi psa ?

Nic. Cisza. Spojrzałam na niego. Patrzył na mnie dziwnym wzrokiem i podał mi psa.  Nasze palce  się spotkały a mnie przeszedł przyjemny dreszcz.
Szybko wzięłam psa i położyłam to na ziemi, i chciałam odejść lecz zatrzymala mnie czyjaś  ręka na nadgarstku.

- J-ja... prze-przepraszam, że cię wtedy zostawiłem, nie powinienem się tak zachowywać mogłem ci pomóc a myslałem tylko o moich zachciankach, tak bardzo mi przykro czy kiedyś mi wybaczysz?- Wymówił to wszystko na jednym oddechu. Szczerze? Chciałam mu wybaczyć, ale moje JA nie pozwalało mi na to. Spojrzałam na niego obojętnym spojrzeniem, odwróciłam się i poszłam w swoim kierunku. Lecz nie długo szłam, ponieważ ktoś mnie mocno odwrócił i pocałował. Po zapachu perfum tego ' kogoś' wiedziałam kto to. Zaczełam się szarpać ale to na nic i po chwili oddałam pocałunek. Gdy się od siebie oderwaliśmy Nico oparł czoło o moje.

- Proszę... - powiedział to z taką skruchą, że już nie mogłam się na niego złościć, cmoknełam go w nos uśmiechając się. On dopiero po chwili zrozumiałco się dzieje. Z uśmiechem złapał mnie za rękę i poszliśmy w kierunku mojego domu. Gdy byliśmy obok niego dostałam praktycznie zawału. Już są, matka patrzy na mnie przez okno, widze ją doskonale. Już wiem, że jak wejde do domu bedzie po mnie. Puszczam szybko rękę swojego chłopaka.

- N-nikolas nie możesz do mnie wejść, moi rodzice wrócili, idź już, prosze - Jąkając się szeptem wypowiedziałam słowa.

-Opowiesz mi swoją całą historie-  powiedział i cmoknął mnie w nos

- Okej pa - Szybko poszłam do domu. Spojarzałam za siebie, stał tam, uśmiechnełam się i nagle drzwi z hukiem się otworzyły. W nich stała moja matka, myślałam że podejdzie do mnie i coś mi zrobi lecz nie. Ona mnie omineła i poszła do Nico! Szybko pobiegłam za nią.

- Ty nic nie warty gówniarzu! Odwal się od mojej córki bo pożałujesz! On nie ma czasu na takie nic! Ostatni raz cię obok niej widziałam ! - Wrzeszczała moja matka, a Nico patrzyłna nią z otwartymi oczami.

-  Przepraszam bardzo, ale to nie pani decyduje o losie Diany, może robić co chce.- Moja matka wściekła chciała go już uderzyć lecz ja go zasłoniłam i dostałam w twarz z pięści. Lekko się zatoczyłam lecz później  spojrzałam na matke.

- Zostaw go! Nie masz prawa go dotknąć ! - Krzyknełam przez łzy, jeszcze brakuje mi tego, żeby popsuła mi związek.

- Odejdź niewdzięczna smarkulo! To ja cię wychowałam! Masz się trzymać od niego z daleka !

- Nie ! - Pobiegłam w strone mojego ulubionego miejsca, ale inną drogą. Słyszałam krzyki mamy i Nicolasa, lecz nie chciałam zapomnieć. O wszystkim, jestem beznadziejną córką, dziewczyną, nie nadaje się do niczego. Powinnam zniknąć. Gdy wreszcie dotarłam na miejsce usiadłam i zaczełam płakać. To wszystko jest beznadziejne. Psa na szczęście szybko wniosłam do domu chociaż o to się nie musze martwić. Nagle w krzakach się coś poruszyło... to był... Nicolas. Wstałam i chciałam odejść lecz mi nie pozwolił. Mocno mnie przytulił i nie puszczał. Po chwili poczułam, że moja koszulka robi się cała mokra. Podniosłam głowę. Nicolas płakał. Ten uśmiechnięty mój Nicolas płacze. Zszokował mnie ten widok, ale ja też płakałam. Czułam się winna, bałam się że mnie zostawi przez moją matke.

- Przepraszam za nią, ona jest taka, to nie ma sensu... Nie uda nam się ona nas zniszczy. Ciebie zniszczy. - Płakałam ciągle- Jestem beznadziejna, zasługujesz na kogoś lepszego.

Odsunełam się.

- Nawet tak nie mów! To nie prawda . Poradzimy sobie razem. Proszę, nie zostawiaj mnie. Nie chce nikogo innego. Chce ciebie.- Powiedział cicho... Podeszłam do niego i go lekko przytuliłam.

- Musze wracać...
-Odprowadzę cię księżniczko- Pocałował mnie krótko w usta.

Gdy byliśmy pod domem, dałam mu buziaka w policzek i poszłam. Weszłam tylko do domu, i już słyszałam jak się kłócą. Tata mnie bronił, uśmiechnełam się. Poszłam do siebie kładąc się na łóżku i odrazu zasypiając.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 15, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

On/OnaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz