Marcelina leżała w mieszkaniu swojego najlepszego przyjaciela, rozkładając się na szarej kanapie, zupełnie jakby była u siebie. Dziewczyna zakosiła jedną z poduszek i wsadziwszy pod nią rękę, ułożyła się wygodnie, bezmyślnie zmieniając kanały w telewizji. Nie żeby szukała czegoś konkretnego. Po prostu nie chciała by w pokoju zapanowała całkowita cisza, a jak dotąd, żaden program nie odpowiadał jej wymaganiom. Czekała aż Marshall wyjdzie z łazienki by oznajmić mu, że musi już lecieć. Choć, gdy pomyślała sobie, że czeka ją jeszcze godzinna przeprawa komunikacją miejską, a to i tak zakładając, że zdąży na nocny, nie napawała jej jakąś szczególną radością. A zrobiło się już naprawdę późno.
W tle słyszała cichy szum wody, który wychwytywała nawet pomimo o wiele głośniejszego telewizora. Marshall zupełnie bez uprzedzenia zdecydował się wziąć prysznic. W sumie nie zdziwiło jej to ani trochę. Po pierwsze, przywykła do nagłych decyzji chłopaka, z których większość zazwyczaj miała o wiele gorsze konsekwencje niż to, że wyjdzie skądś mokry, a po drugie zdawała sobie sprawę z godziny, którą pokazywał elektroniczny zegarek umieszczony tuż pod telewizorem. Było już solidnie po północy, a jutro mieli szkołę.
To tylko sprawiło, że odechciało jej się wracać jeszcze bardziej. Gdyby wstała i się uparła, dałaby radę zobaczyć budynek szkoły z okna na klatce schodowej. Sama zaś mieszkała na dosłownym drugim końcu miasta i wizja pobudki przed szóstą tylko i wyłącznie po to by na ósmą zdążyć do szkoły, która chwilowo znajdowała się tak blisko niej, nie była zbyt przyjemna czy zachęcająca. Gdyby chociaż miała pewność, że trafi na nocny. Doskonale jednak wiedziała, że o tej godzinie jeździły one bardziej tak, jak chciały, niż tak, jak wskazywał to ich rozkład. Westchnęła ciężko.
Marcelina oderwała wzrok od widoku za oknem, a myśli od wielkości własnej niechęci do powrotu i spojrzała na chłopaka wychodzącego właśnie z łazienki. Ciche skrzypnięcie drzwi. Zwyczajny widok. Szare dresowe spodnie i czarna koszulka, chwilowo moczona przez skapującą z mokrych, czarnych włosów wodę i ukrywająca pod swym materiałem naprawdę niezły sześciopak, o którym Marcelina doskonale wiedziała, widząc przyjaciela więcej razy bez koszulki niż w eleganckiej koszuli.
Lekki uśmiech chłopaka, gdy zorientowawszy się, że zapomniał ręcznika by wytrzeć kudły, rozczulił ją. Doskonale wiedziała, jak wygodnie byłoby jej tu zostać, z nim. Jak wiele razy wcześniej i zapewne wiele razy później. Często u niego nocowała, z najróżniejszych powodów. A to mieli jakiś projekt, który zostawili oczywiście na ostatnią chwilę, a to Marsh potrzebował pomocy z nauką, a to najzwyczajniej w świecie chcieli pouczyć się razem, czy po prostu spędzić we dwoje trochę czasu, jak na najlepszych przyjaciół przystało. To nie działało jednak tak, że siedzieli tylko i wyłącznie u niego. Bardzo często przesiadywali także u niej, mimo, że jej mieszkanko było o wiele mniejsze. Mimo zawiłości ich relacji i praktycznego mieszkania u siebie nawzajem, Marcelina czasami miała wrażenie, że narzuca się chłopakowi i za bardzo wchodzi w jego prywatną przestrzeń. Na przykład nocując bez zapowiedzi.
Usiadła na kanapie po turecku, robiąc miejsce dla Marshalla, który na dobre opuścił łazienkę. Chłopak rzucił się na mebel, przymykając oczy i odprężając się.
- Marsh, będę się już zbierać - oznajmiła mu, dźgając go lekko palcem wskazującym w policzek.
Chłopak natychmiast otworzył oczy i przekręcił głowę, by na nią spojrzeć. Nie tego się spodziewał. Jego wzrok jasno sugerował, że Marcelina zachowuje się, jakby właśnie urwała się z choinki i za mocno uderzyła w głowę. Pacnął ją lekko w czoło i z niedowierzaniem pokręcił głową. Dla pewności spojrzał jeszcze na zegarek pod telewizorem.
- Chyba Ci się mózg usmażył, jeśli myślisz, że puszczę Cię samą o tej godzinie do domu - oznajmił z całkowitą pewnością. - A nie chce mi się odwozić Cię do domu i tu wracać. Pewnie spieprzy nam autobus, a potem jeszcze mnie samemu, powrotny. A zarwanie całej nocy przez komunikację miejską to skończony debilizm - oświadczył.
YOU ARE READING
Adventure Time - Pora na Kapelę
FanficPrzenieśmy bohaterów Pory na Przygodę w realia najzwyczajniejszego w świecie ogólniaka i zobaczmy, jak potoczą się ich losy. Książęca para balonów-kujonów, niezbyt ogarnięty w życie nastolatek i dwójka przyjaciół o zdecydowanie ciężkim guście muzycz...