Rozdział 5

368 24 5
                                    

Peter pobiegł po panią doktor, a ja odczuwałam coraz mocniejszy ból.
Rozalką pchała się na świat, a ja nie widziałam co zrobić. W pewnym momencie musiałam, aż się czegoś złapać, bo miałam taki skórcz. Nagle Peter wbiegł do mojego szpitalnego pokoiku i widząc, co się dzieje, objął mnie i zaczął mnie leciutko masować po plecach. Chwyciłam się jego ramienia.

     –– Kochanie to boli –– powiedział, a ja go puściłam.

     –– Przepraszam –– chwyciłam to za rękę –– bardzo mnie to boli –– powiedziałam cicho.

👶👶👶

Leżałam sobie na łóżku szpitalnym, czekając na to, aż przeniosą mi Rozalkę z jakichś badań. Peter siedział na korytarzu, bo lekarze nie chcieli go na razie wpuścić. W końcu drzwi się otwarły, a w nich ujrzałam położną z Rose na rękach.

     –– Dzień dobry –– starsza pani posłała mi miły ciepły uśmiech –– Malutka jest umyta, ubrana, zbadana i jest z nią wszystko dobrze, teraz śpi, ale jak się obudzi, może być głodna –– podeszła do mnie i ostrożnie dała mi Rozi. Była taka malutka, ważyła niecałe dwa kilogramy i miała pięćdziesiąt dwa centymetry. Na główce miała brązową burzę włosków, jej policzki były lekko różowiutkie. Moja malutka księżniczka. –– Coś jeszcze podać?–– wyrwała mnie z zamyśleń, bo chociaż już wcześniej położyli mi ją na klatkę piersiową... nie mogłam jej się dłużej przyjrzeć.

     –– Nie, a mogłaby Pani już zwołać mojego męża? –– zapytałam, a ona z uśmiechem pokiwała głową. Po chwili drzwi się uchyliły i do pokoju, po cichu wszedł Pero. Podszedł ostrożnie i delikatnie mnie przytulił.

     –– Jest śliczna –– powiedział.

     –– Cały ty –– mówię, patrząc się na nią.

     –– Nie, oczy i nosek ma po mamusi –– pochylił się nad nami i najpierw pocałował mnie w policzek, a potem naszą śliczną córeczkę w czółko.Kilka godzin później wysłałam Petera do domu, a sama potrzebowałam snu, ponieważ wszystko mnie bolało.

Następnego dnia po południu odwiedził nas szczęśliwy tatuś z wujkiem Laniskiem oczywiście žaba nie oszczędził siebie i postanowił być najlepszym chrzestnym, jaki istnieje. Przyniósł nam zielone body z żabką i napisem "kum kum kum". Takiego szczęśliwego Petera jeszcze nie widziałam. Odkąd urodziła się Rozi wrócił mój stary ukochany Petek.

You take me to the top || Peter PrevcOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz