Rozdział II

17 6 1
                                    

Szłam super wolno, bo nie chciało mi się, więc droga do domu zajęła mi cholerną godzinę.

Ściągłam buty i kurtkę, i poszłam na górę.

Zdjełam stanik i rzuciłam się na łóżko. Ła! Wolność! Typowa dziewczyna.

Wyciągnęłam swój telefon z zamiarem podgłośnienia piosenki.

Z żalem odkryłam, że jest na cały regulator. Nagle przyszedł mi SMS od blondyny. Odczytałam go.

Od: Blondi
Ej Iko... Oganij, że ten nowy gościu przyszedł do nas i tak o spytał się o Nickol Verd.

Wybrałam numer do niej i zadzwoniłam. Odebrała po jednym sygnale.

- Co jest kurwa? Jak to się o mnie pytał? - Spytałam zdziwiona. Wyciągnęłam słuchawki z uszu i przełączyłam ją na głośno mówiący.

Położyłam się na plecach, a mój telefon dałam na swój brzuch, przymykając oczy.

- No mówię ci. Wparował nam do szatni, przedstawił się i zapytał o ciebie.

- Skąd on mnie niby zna, co?

- A cholera go wie, ale słuchaj: jest mega, ale to mega przystojny. Ja ci mówię. - Uśmiechnęłam się. Czyli musi mieć szpetny ryj jak conajmniej Voldemort. Mamy naprawdę różne gusty jeśli chodzi i chłopaków. - Clara rzuciła w niego szamponem i wyszedł w popłochu.

- Co za frajerrrrrrrrr. - Usłyszałam śmiech w po drugiej stronie.

- Frajerrrrrrrrr.

- Frajerrrrrrrrr. - zaczęłam się śmiać.

- Ale przystojny frajerrrrrrr.

- Dobra koniec.

- Dobra ide! Trener nas woła! - Lia rozłaczyła się.

Ciekawe czego nowy chciał ode mnie, ale pewnie to jakaś bzdura typu ,,Pani kazała ci mnie oprowadzić." Jeśli o to chodzi to ja pasuje.

Niech go ktoś z jego klasy oprowadza, nie jestem służącą. Czułam, że oczy mi się kleją. Była senna, ale co się dziwić? Moja kondycja to dno, a zapierdalałam 3 kilometry.

Szybko wstałam i poszłam się umyć, aby nie śmierdzieć przez całą noc. Szkoda tylko, że dopiero jest po 17.

Nie wiem gdzie tu noc. Dokałdnie piętnaście minut później wyszłam spod prysznica czysta, świerza i pachnąca.

Znów rąbłam się na łóżko. Zamkłam oczy i momentalnie zasnełam.

- Iko? - Czemu jesteś tak późno. Spojrzałam na Felixa. Urusł i wydoroślał. Nie było mnie przecież chwile.

Spojrzałam po sobie. Również nie jestem już dzieckiem. Miła odmiana.

- Tak wyszło. Przepraszam. - Chłopak mnie przytulił. Miłe uczucie. Gdy mnie póścił zaczełam przyglądać się jego twarzy.

Miał śliczne zielone oczy, blond włosy i dość mocno zarysowaną szczękę. Jego palce były długie i chude, a on sam miał chyba z 190 centymetrów wzrostu.

Przy nim wyglądałam tak nisko... Miałam zaledwie 170 centymetrów wzrostu.

Był naprawdę przystojny i nie miałam za cholerę pojęcia co tak zajebisty chłopak robi w moim śnie, a do tego przytulił mnie! Nie. Dobra. Już cicho.

Help me Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz