Koniec i początek...

12 4 6
                                    

No nie!... Koniec wakacji=całe dnie spędzone na nauce. Chociaż szczerze to nie wiem, czy będę musiała się, aż tak uczyć, bo i tak w klasie od 1 do 4 miałam masakryczne oceny. No ale cóż... koniec wakacji czyli nowa klasa. Zapisałam się do klasy językowej, gdzie skupiamy się głównie na języku angielskim. Angielski 5 razy w tygodniu, po prostu NIEBO. Oczywiście kilka osób już wpadło mi w oko na początek roku.


-Ej.. ona na prawdę jest od Ciebie niższa.-powiedział jakiś koleś do tego stojącego obok mnie, oczywiście to było o mnie.

-Noo... -odpowiedział ten obok mnie.

Spojrzałam się na nich, jeden miał na imię Nikodem, ten który stał obok,a  ten który stał za mną miał na imię Maks. Do tej klasy chodziły jeszcze osoby, które znałam z młodszych klas: Oliwia, która też jest koniarą. Nikola też jeździ konno (ma mega poczucie humoru, jest wysoka i świetnie się z nią gada), to moja kol z przedszkola. Amelka-moja kuzynka, jeździ także konno, mieszka pode mną (mieszkamy w jednym domu). Karolina- psiapsi Nikoli, chodziły ze mną tez do 4. klasy.  Margo, którą też znałam z przedszkola, Gabrysia, która chodziła ze mną do 3. klasy. Miłosz- jest bardzo negatywnie nastawiony do życia, nie nawidzi szkoły, choć ma najlepsze oceny. Tomek- też z przedszkola (jego twarz jest dosłownie kwadratowa). Dawid- od pierwszej klasy, próbuje żeby ktoś go polubił, ale to na nic, jak się na niego patrzy to chce się uciekać jak najdalej. Reszty nie znałam. Czyli tych których nie znałam wcześniej to właśnie Maks i Nikodem, Kewin, Kaja, Dawid (są dwa Dawidy),Kuba, Nikolas (powtarza piątą klasę, nie wiem który raz), i to chyba wszyscy.


Wszyscy weszliśmy do klasy, obok mnie usiadł Nikolas i zaczęliśmy wszyscy zapisywać plan lekcji. Zapoznaliśmy się z nową wychowawczynią, uczyła mnie kiedyś w pierwszej klasie. Nazywała się Sibora... Ania Sibora. Kiedy zrobiliśmy już to wszystko, pani Ania rozdała rodzicom jakieś karteczki, nie mam pojęcia co to było. Potem dostaliśmy książki, którymi będziemy posługiwali się przez cały rok szkolny. Więcej tych podręczników nie dało się nam dać ! Oczywiście tak jak zawsze plecaki będą ważyć więcej od nas czyli około tony...


Kiedy wszyscy się zapakowaliśmy i wyszliśmy z klasy, oczywiście był tłok w szkole większy niż na koncercie Justina Biebera. W końcu udało nam się wyjść ze szkoły więc z rodzicami wsiadłam do samochodu i wracaliśmy do domu.  Gdy tak jechaliśmy, wyciągnęłam telefon, podłączyłam słuchawki i zaczęłam słuchać "Heartbeat-nightcore". Pod domem byłam na tyle zmęczona i nie chciało mi się nic robić, że walnęłam się do łóżka i zasnęłam.

Obudziłam się jakoś o 21 i przypomniałam sobie, że muszę się spakować. Wyciągnęłam książki z torby i zaczęłam pakować do plecaka według planu lekcji. No pięknie ! Już jutro od rana mam na ósmą do szkoły... Wspaniale ! Ale na szczęście pierwszy jest Angielski... Spakowałam swój nowy piórnik z koniem i jedzenie na jutro i dalej poszłam spać.


-Julka, wstawaj. Budzik Ci nie zadzwonił czy co ?- obudziła mnie tymi słowami moja mama.

-Co ?! co ?! Która godzina ?!- wyrwałam się z łóżka i rzuciłam na telefon, żeby zobaczyć czy nie zaspałam na pierwszy dzień szkoły.

-Co? 7.01 ? Mamo ! przecież to nic strasznego, że wstałam minutę później !!!

-No tak, ale uznałam, że budzik Ci nie zadzwonił więc postanowiłam obudzić Cię od razu.- powiedziała mama z uśmiechem na ustach.- szykuj się, dzisiaj pierwszy dzień, nie spóźnij się.

Odetchnęłam z ulgą. Przygotowałam sobie ładne ciuchy na pierwszy dzień, buty na koturnie( jak to ja zwykle lubię nosić) i poszłam na śniadanie. Mój tata rzadko jest z rana w domu, a teraz stoi przy kuchence i robi śniadanie. Bardzo lubię, jak czuć zapach ciepłego śniadania z patelni, z rana, to mnie rozbudza i już nie jestem śpiąca. Po tym jak zjedliśmy wspólne śniadanie, poszłam się ubrać w ciuchy, które sobie naszykowałam. Uczesałam włosy w wysoką kitkę która po bokach rozdzielała się na dwie części i wyglądało to fajnie. Założyłam buty i wyszłam z domu. Mieszkałam całkiem blisko szkoły więc tak jak zazwyczaj szłam na pieszo.


Już w szkole pod klasą nie wiedziałam do końca co mam zrobić, ale na szczęście zobaczyłam Amelkę rozmawiającą z Oliwią więc się do nich dołączyłam. Gadałyśmy głównie o koniach i o nowej klasie, jak się przedstawimy itd.  Mega polubiłam Oliwie, zresztą tak jak Amelka. Gdy zadzwonił dzwonek weszliśmy do klasy. Ja usiadłam w pierwszej ławce, środkowym rzędzie, a za mną Oliwia z Amelką. Zapoznaliśmy się wszyscy trochę lepiej z Panią Anią i zaczęliśmy wypisywać te głupie zasady PSO... Skończyliśmy kilka minut przed dzwonkiem, więc mieliśmy 2 minuty na pogadanie z dziewczynami (Oliwią i Amelką).  następna lekcja to matma, gdzie też zapisywaliśmy ten regulamin, tak jak na pozostałych lekcjach.

W powrocie do domu całkowicie zapomniałam ! Dzisiaj jadę do stajni ! Tak zaczęłam się cieszyć, że aż biegłam do domu. Już na miejscu weszłam do domu i szykowałam się na konia. Bryczesy, bluzka do jazdy, kask, rękawiczki, buty do jazdy itp.

-Jesteś gotowa ?-zapytała moja mama- za 5 minut wyjeżdżamy.

-wiem. Zakładam jeszcze tylko kamizelkę i idę.


W drodze do stajni słuchałam muzyki i patrzyłam przez okno, wyobrażając sobie, że siedzę na koniu i przeskakuję wszystkie drzewa. Za niedługo będę w stajni. Nie mogę się już doczekać kolejnego galopu i wiatru we włosach...!


-----------------------------------------------------------------

DOPISEK AUTORA

Mam nadzieję, że się spodobało. Bardzo przepraszam ze wszelakie błędy, czy mylenie czasu teraźniejszego z przeszłym... Piszę pierwszy raz, więc proszę o wyrozumiałość <3

Forever SmileWhere stories live. Discover now