My.

40 4 0
                                    

Kiedy dojechaliśmy. On ściągnął mnie z motoru, zabezpieczył go i wniósł mnie na górę po schodach do domu. Mieszkaliśmy w bloku na 2 piętrze. Sami.
To mieszkanie, dostaliśmy od jego babci, która nas czasem odwiedza. Kochana kobieta, nigdy wcześniej się nie zajmowała Ernestem tak jak teraz. Nie zwracała na niego zbyt dużej uwagi, dopóki nie poznała mnie. Nie jest może mi jakoś super bliska ale dzięki mnie zrozumiała kim tak naprawdę jest jej wnuk, którego do tej pory uznawała za ulicznego chuligana, który nie miał litości dla nikogo.
- dziękuje kochana... już nigdy więcej nie pomyśle tak o nim... musisz mi wybaczyć ale ja nigdy wcześniej nie patrzyłam na czyjeś wnętrze.. dzięki Tobie już wiem, że nie warto oceniać ludzi po pozorach.Cieszę się, że ma kogoś takiego jak ty. Proszę opiekuj się nim najlepiej jak umiesz... opiekuj się nim tak jak on Tobą - mówiła.
Babcia Ernesta przynosiła nam głównie pieniądze a czasem książki, które akurat czytałam ja. Ernest nie przepadał za czytaniem, wolał inne rzeczy.
Zawsze wiedziała co lubię czytać. Zawsze dostawałam książki o... kwiatach.. kocham kwiaty a w szczególności ich znaczenie, o którym wie mało ludzi... bardzo mało...
Czasem też przynosiła nam ciuchy ale to była rzadkość, bo nigdy nie wiedziała co nam będzie pasować.. ale starała się, widziałam to po jej oczach.. ta kobieta była matką ojca Ernesta. Widziałam też że jej na nas zależy, choć ja nie należałam do jej rodziny. Byłam dla niej kimś zupełnie obcym a mimo to traktowała mnie jak swoje dziecko.. byłam jej za to bardzo wdzięczna.
Otworzył drzwi. Wszedł do środka i jednym kopnięciem zamknął je za nami. Postawił mnie na ziemi i zdjął swój kask, który położył na wysokiej szafce w przed pokoju. Poczułam niesamowity chłód na całym ciele, kiedy zdejmowałam jego kurtkę. Pomógł mi jeszcze zdjąć kask, który później położył na tej samej szafce obok swojego. Zdjął szybko swoje buty i powędrował w stronę kuchni.
- Ernest, ja idę się umyć teraz.. - powiedziałam słabo, kierując się w stronę łazienki.
- okej. - odpowiedział szybko wstawiając wodę na herbatę.
Łazienka znajdywała się obok kuchni, więc widziałam jak Ernest krząta się po kuchni. Powoli poszłam do łazienki i się w niej zamknęłam. Spojrzałam w duże lustro, które zajmowało większą część ściany wzdłuż. Miałam sine usta, które mi delikatnie dygotały z zimna, moja skóra była cała blada a moje niebieskie oczy wyglądały jakby były ze szkła.. w skrócie wyglądałam jakbym była martwa. Usiadłam na toalecie i zaczęłam się rozbierać. Ociężale zdjęłam buty i skarpetki, bo całą robotę utrudniały mi dłonie, które były sine i trzęsły się niesamowicie. Kiedy zdjęłam dolną partie ubioru ( nie licząc rzecz jasna bielizny ) zaczęłam napuszczać ciepłej wody do wanny. Dolałam tam również płyn do kąpieli, który pachniał różami.. z małej szafki pod zlewem znajdującej się pod lustrem wyciągnęłam zapachowe świeczki i zapalniczkę. Rozłożyłam świeczki po całej łazience aby narobiły klimatu, każdą po kolei odpalałam przy okazji. Lubiłam to robić, kochałam robić taki klimat, czułam się wtedy... bezpiecznie..
Zakręciłam wodę gdy wanna była już pełna na tyle abym mogłam wejść. Woda była gorąca. Nagle rozległo się pukanie do drzwi.
- Juli.. mogę? - mówił z troską, miał bardzo spokojny i kochany głos.
Podeszłam bez słowa do drzwi, odkręciłam zamek i podeszłam do szafki szukając w niej swoich ręczników. Ernest wszedł do łazienki z kubkiem miętowej herbaty, którą uwielbiałam. W drugiej dłoni trzymał jakieś ciuchy, które były odziwo ładnie złożone przez niego. Nigdy nie umiał ich składać. Postawił herbatę na zlewie obok świeczek a ciuchy położył na toalecie.
- pomóc Ci? Nie wyglądasz zbyt dobrze Juli.. - mówił z troską
- dam sobie rade sama nie martw się.. - mówiłam podchodząc do niego i całując go delikatnie w policzek - dziękuje -
Spojrzał na mnie z ogromnym uczuciem, mimo to nie dałam mu się i odpowiedziałam mu tylko miłym uśmiechem, prosząc aby wyszedł z łazienki. Wyszedł z łazienki z niezbyt przekonującą miną.
- jak coś to...-
- tak wiem, zawołam Cię - przerwałam mu
W końcu wyszedł. Zostałam sama. Przekręciłam drzwi do łazienki po czym rozebrałam się do końca i ostrożnie weszłam do wanny. Położyłam się w niej i zamknęłam oczy, wracając do tej chwili.. kiedy Ernest mi tak pomagał...
Rany były świeże.. bolały mnie okropnie, nie ważne czy stałam, czy leżałam czy siedziałam.. ból był nie do zniesienia.
Pod wpływem wody miałam wrażenie jakby płonęły, jakby żywcem pożerały moją delikatną skórę. Pamiętam, Ernest był wtedy załamany ale tego nie pokazywał, nie chciał abym to widziała, bo starał się napełniać mnie optymizmem..
- wszystko będzie dobrze maleńka... obiecuje.. jeszcze będziesz się uśmiechać tak jak dawniej - mówił zapłakany, gładząc mnie po włosach podczas kąpieli.
Kiedy nie byłam w stanie chodzić, to on mnie wszędzie nosił. Również do łazienki, gdzie mnie kąpał. Zawsze był delikatny, zawsze się starał wszystko robić tak aby nie bolało. Abym jak najmniej cierpiała z powodu tej sytuacji. Byłam z niego dumna... bardzo dumna.. zawsze wycierałam mu łzy, które delikatnie spływały mu po policzkach, kiedy już nie mógł patrzeć na moje zniszczone ciało. Najbardziej byłam z niego dumna kiedy dowiedziałam się, że nie ruszył Kuby.. choć wiem, że nie było to dla niego łatwe. Nie jest do łatwe do tej pory a minął od tej sytuacji już rok.
Teraz jak Kuba próbuje do mnie podejść, ( a ostatnio robi to często ) to zawsze w tym momencie pojawia się Ernest, który zawsze odgania go ode mnie najbardziej jak może... zawsze z upragnionym skutkiem.
Otworzyłam oczy, kiedy do głowy wrócił mi Kuba, lekko się podniosłam. Zebrałam piane na bok i spojrzałam na swoje ciało, które było całe w cięciach. Byłeś tu... tylko ty tu byłeś skarbie...

Skazani na siebieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz