Wyskoczyłam z wanny, spuszczając wodę. Sięgnęłam po ręczniki, które przygotowałam sobie wcześniej. Wytarłam się do sucha i ubrałam rzeczy, które dał mi Ernest. A dokładniej to jego koszulkę, która sięgała mi do połowy uda i moje bokserki, w których zazwyczaj śpię. Spojrzałam w lustro. Widziałam w nim całą siebie. Podeszłam bliżej do zlewu i złapałam za herbatę, upiłam łyk i nagle poczułam niesamowity ból w miejscach gdzie miałam blizny. Miałam wrażenie, że ktoś mi je rozrywa.. lub tnie czymś bardzo ostrym Podniosłam koszulkę i spojrzałam na ręce oraz na inne części ciała, na których widniały owe blizny.Nic ani śladu.
Podniosłam wzrok i spojrzałam w lustro. Stanęłam jak wbita w ziemie i upuściłam kubek na ziemie, który po uderzeniu rozbił się na kawałki.. w lustrze zobaczyłam jak z moich wszystkich ran spływa krew.. płynęła szybko i miałam ciemny kolor... spojrzałam znów na siebie, odrywając wzrok od lustra.. nic tam nie było... ani śladu.. poczułam jak po moich polikach płyną łzy, czułam też jak uginają mi się nogi i trzęsą ręce. Zakręciło mi się w głowie, chwytając się szafki za mną usiadłam na ziemi, zwalając przez przypadek kilka butelek na ziemie. Rany znów zaczęły mnie piec i swędzieć, podniosłam koszulkę i spojrzałam na swój pocięty brzuch... widziałam na nim krew. Szybko podniosłam głowę kierując odrazu wzrok na ręce. Krew była wszędzie..
Nagle rozległo się mocne pukanie do drzwi. To był Ernest.
- Juli co się stało? Nic Ci nie jest? - mówił pukając do drzwi i naciskając na klamkę, która była przekręcona - Juli.. powiedz coś proszę Cię...
Nie byłam w stanie nic zrobić. Zaczynałam płakać coraz bardziej, straciłam kontrole nad sobą. Krew była wszędzie.
Nagle Ernest wywarzył drzwi od łazienki. Spojrzał na mnie i zaklął coś pod nosem. Był bardzo niespokojny, był wręcz oszołomiony strachem..
Przeskoczył przez rozbite szkło do mnie. Podniósł mnie i szybko wyniósł z łazienki. Podnosząc mnie zahaczył o kawałek szkła i przeciął sobie rękę. Kładąc mnie poczułam jak odpływam i jak zaczynam mieć drgawki.
- Juli gdzie widzisz krew? - zapytał niespokojnie kładąc mnie na swoim łóżku.
- wszędzie.. wszędzie tam gdzie są linie proste i krzywe.. -odpowiedziałam mu martwo.
Spojrzał na mnie przestraszony, chciał mnie przytulić... chyba.. ja nagle zaczęłam krzyczeć i szybko podniosłam się z łóżka stając na przeciwko niego. Krzyczałam, że ma mnie nie dotykać. Próbował mnie uspokoić a ja zaczynałam krzyczeć coraz bardziej. Nagle poczułam, że upadam. Nogi mi się ugięły.. poczułam tylko silne uderzenie o podłogę na całym moim ciele....
CZYTASZ
Skazani na siebie
RandomHistoria dwojga nastolatków, dla których los okazał się zbyt okrutny.