Koniec Fazbear Fright

187 11 3
                                    

Obudziłam się o 11 rano. Jakoś krótko spałam jak na mnie. Wciąż w głowie mam tego chłopca. Czy to rzeczywiście był Gabriel? Ale myślałam ,że on jedyny odszedł w pokoju. Ale skoro widziałam ducha, to pewnie ma coś do załatwienia. Muszę powiedzieć Michaelowi. Ale czemu pojawił mi się dopiero teraz? Przecież zginął wieki temu. Sięgnęłam po zdjęcia. Spojrzałam na Gabriela. To rzeczywiście był on. Jeszcze trzeba by było odnaleźć Elizabeth. Ale ona może być wszędzie. Spojrzałam na rudowłosą
- Znajdziemy cię Eli, niedługo wszyscy będziemy razem- odłożyłam zdjęcie i zeszłam coś zjeść. W tej chwili do domu wrócił tata cały pobrudzony.....krwią
- T-tato... Co się stało?
- Alice?...myślałem że śpisz...
- Ale co się stało?
- Napadli na mnie, pokaleczyli i pobrudziłem się krwią. To nic takiego...
- Trzeba to zgłosić na policję, ci wandale mogą ci potem coś zrobić, albo komuś innemu
-Ali spokojnie nic mi nie jest, tylko muszę wziąść prysznic
- Jesteś pewien ,że nic ci nie jest?
- Tak, nie martw się- mężczyzna ruszył do łazienki. Ta, napewno go napadli....już w to uwierzę. Pewnie kolejne dziecko zabił. Musimy z Mikem znaleźć nasze rodzeństwo i zemścić się na ojcu za to co zrobił.
Postanowiłam, że pójdę do domu strachów. A co mam robić? Zabrałam torbę i opuściłam dom. Pół godziny później byłam na miejscu. O dziwo w budynku byli ludzie. Robili właśnie zdjęcia. Pewnie turyści, chcieli pozwiedzać dom strachów. Ominęłam ich i poszłam poszukać Mike'a. Znalazłam go przy starych automatach
- Buu- skoczyłam królikowi na plecy, ten natychmiast się odwrócił
- Alice! Chcesz abym zawału dostał?
- Nie, a z resztą i tak nie żyjesz. Nie możesz dostać zawału.
- Ale to była przenośnia
- Mówiąc o zawale, to przyszli właśnie turyści, którzy chcą się pobać
- Serio? Więcej ludzi? Super- wyczułam od niego lekki sarkazm
- Mam pomysł. Oni chcą się bać no to ich tu przyprowadzę a ty nagle wyskoczysz za automatu
- Mam nadzieję, że nie umrą na zawał
- E tam... nic im nie będzie. Nawet nie musisz wyskakiwać. Straszysz samym wyglądem
- Dzięki wiesz- powiedział z sarkazmem- ciekawy jestem co by było jakbyś to ty siedziała 18 lat w kostiumie..
- Przepraszam, nie chciałam cię urazić
- Wybaczam. To straszymy?
- Jasne, idę po ludzi- Mike schował w ciemnościach a ja poszłam po ludzi. Doszłam do większego tłumu
- Witam w Fazbear Fright, chcą państwo narobić sobie strachu? Zapraszam, tam czeka nasza główna atrakcja- ludzie zainteresowani poszli za mną. Zaprowadziłam ich tam gdzie chował się Springtrap. Było tu bardzo ciemno. W ciemnościach ujrzeliśmy świecące straszne oczy. Ludzie się trochę się cofnęli. Po chwili było słychać mroczny, straszny robotyczny śmiech. Z ciemności wyszedł animatron, ukazując swój wygląd. Ludzie zaczęli krzyczeć, niektórzy uciekli
- O to moi drodzy Springtrap- wskazałam na robota. Ludzie się nie ruszali, po chwili ktoś się odezwał
- To..było...EKSTRA! Nigdy w życiu tak się nie bałem!- odezwał się pewien nastolatek
- Tak, to było takie creepy!- odezwała się dziewczyna
- Cieszę się że się spodobało, nie Springtrap?
- Tak- odezwał się swoim robotycznym głosem
- Super! Nawet umie mówić!- odezwał się jakiś blondyn
- Adrian!- po chwili przyszła moja przyjaciółka Emma, łapiąc za rękę chłopaka
- Hej Emi- odezwałam się do dziewczyny
- Alice? Co ty tu robisz? Jeszcze obok Tego czegoś?!- wskazała na królika
- Ee..pracuje? Nie widać?
- A czasem nie pracujesz w nocy?
- Może i tak, a To to jest Springtrap
- Mniejsza o to, Adrian wracajmy
- Ooo to jesteście parą? Nie wiedziałam
- Tak, jesteśmy. My już idziemy
- Czekaj kochanie, może by tak się przywitać- blondyn podszedł do mnie i pocałował w rękę
- Jestem Adrian, a to miejsce jest super! I ten animatron Ekstra! To prawdziwa krew?- chłopak chciał dotknąć wnętrzności robota, a Spring się odsunął
- Lepiej go nie dotykaj. A przy okazji jestem Alice
- Miło było poznać
- Mi również- Emma z blondynem opuścili budynek, a zaraz po nich reszta ludzi
- W końcuu...Jeśli tak ma wyglądać moja "praca" to dzięki nie. Nie lubię jak mnie dotykają
- A jak ja cię dotykam to ci nie przeszkadza
- Ale nie lubię jak obce łapy mnie dotykają. Jeszcze ten koleś chciał grzebać w moich wnętrznościach
- Mike spokojnie, chodź może do biura- Poszliśmy do biura, a tam Michael mnie podsiadł ,założył sobie czapkę stróża i położył nogi na biurku
- Mike złaź! To moje miejsce!
- Nie- chciałam go zepchnąć, lecz był za ciężki
- Ile ty ważysz?!
- Dużo. Pamiętaj że jestem animatronem zrobionego z ciężkiego metalu, futra plus zwłoki w środku
- No weź no
- Dobra zejdę- robot zszedł leniwie z fotela, a sama na niego usiadłam
- To masz coś ciekawego dla mnie?
-Tak trochę mam- spojrzałam królikowi w oczy
-Jak wróciłam, to rzucił się na mnie ojciec z nożem..
- CO? NIC CI NIE ZROBIŁ?
- Nie. Dopiero zobaczył, że to ja i powiedział mi że myślał że oni po niego idą...
- Jacy oni?
- Sama nie wiem. Potem spytał co się działo. Oczywiście skłamałam. Potem znów gdzieś wyszedł. Poszłam do łazienki, umyłam się, przebrałam się i spojrzałam w lustro. Po chwili ujrzałam w nim płaczącego chłopca, odwróciłam się a tam nikogo nie było, znów spojrzałam w lustro a na nim był napis ,,To ja". Pomyślałam tylko o jednym..
- Gabriel?... Ale jak ci się pokazał? Przecież on.....to moja wina- animatronik ukrył twarz w dłoniach. Przytuliłam królika do siebie
- Cii Mike to nie twoja wina, wiem że nie chciałeś tego. Byłeś młody i głupi. Każdy popełnia błędy
- A-al-le ja zabiłem swojego własnego brata. Jestem mordercą! Jak ojciec!- usłyszałam jego szloch
- Michaelu Aftonie! Posłuchaj mnie. To co się stało, to się nie odstanie. Nie zwrócisz mu życia. Jak go znajdziemy to jedynie co możesz zrobić to przeprosić- Mike słysząc te słowa wtulił się we mnie jak małe dziecko, płacząc. Przytuliłam go mocniej
- D-dziękuje Ali. J-jak tylko go znajdę to p-przeproszę. Ale i tak nic to nie zmieni. Jestem jak ojciec..
- Nawet tak nie mów! Ojciec zabił z zemsty i z przyjemności! A ty....to był wypadek. Nie wiedziałeś że tak się stanie...Nie płacz- animatronik wytarł czerwone łzy i się oddemnie odczepił
- Rozpłakałem się jak dziecko...
- Każdy tego potrzebuje. Aaa jeszcze nie dokończyłam opowiadać. Jak się obudziłam i zeszłam do kuchni wtedy wrócił tata. Ubrania miał brudne od krwii. Spytałam co się stało, a on powiedział że na niego napadli i pokaleczyli ,dlatego jest w krwii.
Powiedziałam by zadzwonić na policje, ale mi zakazał, mówił że to nic takiego i poszedł do łazienki. I wtedy odrazu poszłam do ciebie
- Ten sukinsyn znów zabił dziecko!
- Nie tylko jedno. Parę dni temu też zginęło dziecko. Te jego spacery to tylko przykrywka dla morderstw. Nic dziwnego że potem siedzi w łazience z pare godzin
- To nie może tak dłużej trwać. Im szybciej znajdziemy Eli i Gabriela tym lepiej. I muszę załatwić jeszcze jedną rzecz..
- Jaką?
- Pamiętasz jak podczas drugiej nocy coś ci wyskoczyło na twarz?
- Tak, to chyba misiek, ale o co chodzi?
- To jedna z dusz dzieci zabitych przez ojca. To one opętywały animatrony. Teraz tutaj straszą i mnie nękają. Trzeba je uwolnić.
- Ale jak?
- Zrobić im najszczęśliwszy dzień życia. Zrobić tort, zaśpiewać sto lat i dać balony. Każdemu po jednym. I w ten sposób się uwolnią i pójdą do nieba
- To tutaj są duszę małych dzieci?
- Tak, nękały mnie przez te lata, mówiły że to przezemnie, powtarzały że jestem mordercą...
- To kiedy to zrobimy?
- Najlepiej dzisiaj w nocy. Przynieś tort z świeczkami, zapalniczke i balony.
- Dobrze, a potem co dalej?
- Poszukamy Elizabeth. Nawet wiem gdzie może się chować.
- Serio? Gdzie?
- Wróciła pewnie do cyrku
- A co z...Gabrielem?
- Ten...no nie wiem
- A może wrócił do miejsca swojej śmierci?
- Do starej pizzeri! Ty to masz głowę
- Wiem, ta ja pójdę do sklepu po wszystkie rzeczy i muszę wrócić do domu po coś
- Mam nadzieję że wszystko się uda
- Ja też. Czekaj na mnie- pomachałam królikowi
- Niedługo wróć
Opuściłam budynek w pośpiechu i szybko wróciłam do domu. Drogę zastawił mi ojciec
- Hej Alice, gdzie się śpieszysz?
- Ja..ten...umówiłam się z Emmą na zakupy i wróciłam po pieniądze
- A gdzie byłaś tak długo? Nic mi nie mówiłaś
- Musiałam być na dziennej zmianie, bo...James zachorował..
- Ok rozumiem. Pamiętaj by uważać, a jak coś to masz łom i nóż. Jeśli trzeba to rozwal na kawałki.
- Tak pamiętam
- To miłej zabawy
- Dzięki
Szybko weszłam do pokoju i zabrałam zdjęcia i pieniądze. Jeszcze poszłam do kuchni po zapalniczkę i opuściłam dom. Poszłam do najbliższej cukierni i kupiłam tort. Potem jeszcze balony i świeczki. Wróciłam do domu strachów. Była 20 .Poszłam do biura gdzie czekał Mike
- Już jestem!- położyłam tort na biurku
- Super! Teraz świeczki podpalić i jeszcze zawołać phantomy
- Phantomy? To te duchy?
- Tak. One mnie nienawidzą, a ciebie jeszcze nie widzieli, chyba że Freddy.
- Dobrze to idź po nich
- Idę
Była już 23. Michael jeszcze nie przyszedł. Chyba nic mu nie zrobiły. Po chwili było słychać głosy
- I czego ty od nas chcesz?! Mało ci tego, że nas zabiłeś?!
- Mamy gdzieś to co chcesz nam powiedzieć! Jesteś zwykłym śmieciem!
- No weźcie mnie posłuchajcie, mam coś dla was- słyszałam głos Mike'a
- To samo mówiłeś zanim nas zabiłeś
- Ale to nie j...
- A ja jestem ciekawa, co chce nam dać-
Po chwili do biura wszedł Springtrap z jakimiś animatronicznymi zjawami
- Kim ty jesteś?
- To jest ta strażniczka o której mówiłem- odezwał się misiek
- Ja i Michael przygotowaliśmy dla was to wszystko- pokazałam na tort
- To dla nas?- spytał kurczak
- Chcemy dać wam wolność
- Naprawdę! Ten morderca chce dać nam wolność!?
- To nie on was zabił. Pomyliliście go z ojcem. Jest niewinny
- I ty wierzysz w jego niewinność?!- spytał lis
- Tak wierzę mu. Bo ja wiem kim jest naprawdę morderca. On wciąż żyje i jest moim ojcem- duchy popatrzyły na mnie
- Jesteś córką mordercy?! To kim jest on?- wskazali na robota
- To mój brat Micheal. Pomimo tego, że to wy go zaciągneliście do kostiumu ,to on i ja chcemy was uwolnić. Chcemy wam pomóc.
- A co z mordercą?
- Zajmiemy się nim. Wy wycierpieliście się dość dużo, możecie odejść w pokoju
- To zaczynamy
Zaśpiewaliśmy sto lat a duchy zdmuchnęły świeczki a, potem daliśmy każdemu duchowi po baloniku. Stało się coś niezwykłego. Duchy animatroników zmieniły się w małe dzieci. Każde wzięło balonik i przytuliły nas
- Dziękujemy- duszyczki zaczęły odlatywać. Zrobiły się białe, a na niebie otworzyło się przejście. Niebo. Pomachały na pożegnanie i zniknęły w przejściu. Popłakałam się i przytuliłam się do brata
-To takie...smutne..i wzruszające... a jednocześnie...wesołe...i słodkie...wreszcie są wolne...po tylu latach...teraz są w niebie
- Tak...tak...są wolne
- To teraz idziemy szukać?
- Tak, ale najpierw coś zróbmy- Spring zaczął rozwalać papiery
- Co ty robisz?
- Spalimy tę ruderę. Chwila...gdzieś tu była benzyna- po chwili wrócił z benzyną
- Bierz rzeczy i uciekaj, za chwilę wrócę
- Ale Mike...
- Za chwilę wrócę...obiecuje...idź- zabrałam torbę i szybko uciekłam do wyjścia. Po paru minutach wszystko zaczęło się palić, sufit zaczął się walić a Mike jeszcze nie wrócił
- Michael! Michael!
Po chwili z budynku wyszedł uśmiechnięty królik
- Mike idioto już myślałam, że cię spaliło!
- Jestem cały. Mówiłem że wrócę. Ale była zabawa- pokazał na płonący budynek
- Eh...Dobra a teraz uciekajmy bo nas dorwą
- Racja, ja prowadzę. Bo tylko ja wiem gdzie jest ten cyrk- Ruszyliśmy w stronę lasu
- Chyba nie myślałaś, że będziemy chodzić na widoku. Już widzę te nagłówki na gazetach ,,Wielki mechaniczny królik chodzi po ulicach miasta".
- Słusznie
Szliśmy tak przez 20 minut, co chwila zahaczałam o jakieś gałęzie lub się potykałam. Nigdy nie lubiłam chodzić po lesie. Jeszcze po ciemku. Nagle mi się przypomniało, że mam latarkę. Jaka ja głupia. Wyjełam ją z torby i włączyłam. Od razu jaśniej
- Ja się dziwie jak ty możesz chodzić tak po ciemku, jeszcze o nic nie zahaczasz
- Przypomnę ci że oczy mi się świecą, i dlatego że jestem tym...to widzę w ciemności
- A daleko jeszcze ten cyrk?
- Jeszcze trochę. Wieki temu tam nie byłem. I mam raczej nie za dobre wspomnienia
- No cóż. Mike?
- Tak?
- Ja...nadal...nic prawie o was nie wiem
- W jakim sensie?
- Co lubiliście, czy mieliście przyjaciół, jacy byliście itp.
- Um... no to:
Elizabeth była bardzo wesołą dziewczynką, uwielbiała śpiewać i się bawić. Najbardziej lubiła jeść lody. Miała tylko jedną przyjaciółkę, która kiedyś zniknęła.

Gabriel był bardzo strachliwy i płaczliwy co uważałem za śmieszne. Bardzo bał się animatroników. Nie miał przyjaciół. Miał tylko swojego pluszowego misia Freadbera, z którym się nie rozstawał.

Ja byłem typowym nastolatkiem, miałem swoich kolegów, wygłupialiśmy się, a najbardziej lubiliśmy straszyć Gabriela. Zawsze się ciekawiłem pracą ojca. Zacząłem mu pomagać. Nawet nie zauważyłem kiedy się zmienił...L-lepiej przestańmy o tym mówić
- Dobrze skoro prosisz-
Szliśmy dalej przez las, gdy Michael mnie zatrzymał
- To tutaj...

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 14, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Odnalezieni- Historia rodziny Aftonów Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz