Czarownica niespotykanie pojawia się w Obozie Aslana.
- No bez jaj no,tylko nie ta jędza...- marudziłam pod nosem.
Nie rozumiem,dlaczego ona chcę rozmawiać z Aslanem?
Przecież sie go boi.
Usiadłam na trawie przy namiocie Potężnego Lwa.
Wszyscy wyczekiwali przybycia Czarownicy do obozu.
Po krótkim oczekiwaniu,w końcu pojawiła się Jadis,siedzaca na tronie.
- Powitajcie Królową Narnii, Cesarzową Samotnych Wysp!-krzyczał jej krasnolud.
Spojrzałam na Czarownice obojętnym spojrzeniem.
Spojrzała na mnie, jej wzrok był zimny, tak, że aż przeszły mnie ciarki.
-Według Narnijskiego Prawa, Syn Adama należy do mnie- wstała ze swojego tronu
- Nie przypominaj mi o prawie,sam byłem przy jego spisywaniu -warknłą Aslan.
Czarownica razem z Aslanem weszli do jego namiotu aby porozmawiać.
Wszyscy czekali na nich w napiętej atmoswerze.
-Co tak długo?- mamrotałam pod nosem.
Przysiadł się do mnie Piotr.
-Nudy, co nie? - rozpoczął rozmowę.
-Yhy... - oparłam głowę o jego ramię.
Chłopak lekko się zarumienił.
Łucja i Zuzanna zachichotały.
-Zakochana para Felicja i Piotrek!-zaśmiał się Edek.
-Edek - syknął Piotr- Cicho...
Chciałam coś jeszcze powiedzieć, lecz z namiotu wyszli Alan i Jadis.
Wszyscy wstali.
-Wyrzekła się krwi Syna Adama.
Gdy wypowiedział te słowa rozległy się gromkie wiwaty.
-Skąd mam wiedzieć że dotrzymasz słowa? - rzekła Czarownica.
Lew ryknął, wystraszona Jadis usiadła na tronie, a jej poddani ruszyli w stronę wyjścia z obozu Narniajczyków.
Spojrzałam na Aslana,wydawał się...smutny...Noc. Środek nocy. Pochodnie. Krzyki.Kamienny Stół. Sztylet. Jadis.
"Wielki lew nie żyje!"Poczułam lekki wiatr na twarzy, uchyliłam oczy.
-Witaj, Felicjo, Posłanniczko Aslana.
Przysyłam ci wieści od sióstr Pavensie.
Aslan nie żyje, wojska Białej Czarownicy zbliżają się do obozu.
Przygotujcie się do wojny- rzekła driada i rozpłynęła się w powietrzu.
Szybko zerwałam się z miejsca i założyłam swoje ubrania.
Wokół bioder zapiełam pas do którego przymocowałam miecz.
Wyszłam z namiotu,wszyscy byli już na nogach i przygotowywali się do wojny.
Szybkim krokiem podeszłam do Oreusa i Piotra którzy stali przy stole i patrzyli na mapę.
Stanęłam za nimi.
-Jaki jest plan, Piotrze? - spytałam niepewnie.
- Ja nie dam siebie rady...nie damy rady bez Aslana...jego już nie ma... - patrzył w ziemię.
- Damy radę, Aslan ci zaufał, wiedział że dasz radę poprowadzić wojska Narnii- zaprotestował Edmund.
- Edmund ma rację, dasz radę- uśmiechnęłam się do blondyna.
On odwzajemnił uśmiech co spowodowało że lekko się zarumieniłam.
Po czasie byliśmy już gotowi.
Całe wojsko stanęło na nie wysokim wzgórzu.
Ja na swoim jednorożcu Eriku, byłam po lewej stronie Piotra.
- Felicja... - Spojrzał na mnie- Uważaj na siebie... Nie chcę cię stracić- nachylił się i musnął moje usta.
Szybko się jednak odsunął.
- Kocham cię- szepnął.
- Ja... Ja nie wiem o powiedzieć... Ja c-chyba ciebie też...-nie wiedziałam co rzec, byłam bardzo zaskoczona.
- Za Narnie i za Aslana!! - krzyknął Piotr i ruszył przed siebie, całe wojsko ruszyło za nim.
CZYTASZ
Za Narnie i za naszą miłość
FanfictionZwykła dziewczyna z Narnii... Utalentowana w walce mieczem... Posłanniczka Aslana... Spotyka czwórkę władców... Co się wydarzy?