Gdy tylko dotarłam do pałacu, zaproponowano mi zmianę wizerunku. Chociaż nienawidziłam mojego wyglądu, to chciałam, aby książęta poznali mnie taką, jaką jestem naprawdę, a nie sztuczną mnie. Zgodziłam się więc jedynie lekko przyciąć moje włosy tak, żeby końcówki były proste, bo dotychczas obcinała je sama i nie zawsze mi to wychodziło. Zrobiłam sobie też kreskę i pomalowałam usta szminką. Założyłam czarwoną, koronkową sukienkę, bo chociaż wolę kolor niebieski, to czerwona jest moja sukienka do tańca i ten kolor przypomina mi dom.
Niepewna siebie i przytłoczona przepychem zamku wybrałam pokój. Niestety, większość została już najęta, więc wniosłam swoje rzeczy do pokoju drugiego, który był bardzo surowy. Uznałam, że sama go ozdobie, więc na ścianach rozwiesiła moje rysunki i zdjęcia, na stoliku nocnym postawiłam zdjęcie swojej rodziny oraz położyłam tom bukiet polnych kwiatów, który zebrałam po wyjściu z pociągu. Otworzyłam na oścież wszystkie okna i nagle to miejsce stało się jakby przytulniejsze. Westchnęłam i rzuciłam się na łóżko. To będzie długi...dzień...tydzień? Sama nie wiem, ile zostanę.
*********
-sanguis-