II

72 7 0
                                    

Stała w kałuży krwi i patrzyła na martwe ciało kierowcy.

Nie wiedziała co robić a jej myśli biły się ze sobą.
„ Jeśli ucieknę to znajdą mnie po odcisku buta. Jeśli zostanę to policja uzna, że jestem w to zamieszana" 

Łzy lały jej się strumieniami po policzkach, nogi uginały się pod własnym ciężarem a serce waliło jak szalone. Przez chwilę myślała, że wyskoczy jej z piersi.

„Muszę stąd uciec. Jak najszybciej."

Wyszła z autobusu i zobaczyła czarnego Chevroleta z uchyloną szybą. Nie wiedziała czy wcześniej tam stał - jedyne o czym myślała to żeby jak najszybciej oddalić się od autobusu i znaleźć się w bezpiecznym zaciszu własnego domu. Na głowę zarzuciła kaptur i nie oglądając się za siebie ruszyła szybkim krokiem w stronę domu. Nagle usłyszała odpalanie silnika niedaleko. Był to ten sam samochód, ktory stał przy autobusie. Postanowiła skręcić w pierwszą lepszą uliczkę żeby tylko zniknąć z zasięgu wzroku kierowcy.
Przyspieszył kroku kiedy usłyszała, że samochód się zatrzymał. Schowała się za kontenerem i postanowiła przeczekać aż odjedzie. Kiedy do jej uszu doszedł dźwięk odjeżdżającego samochodu odetchnęła z ulgą i wyszłam z ukrycia. Na marne poczuła sie bezpiecznie - w jednej chwili ktoś przyłożył jej do ust chusteczke nasiąkniętą płynem, który zaczął piec mnie jej usta i drażnić nozdrza. Próbowała kopać, szarpać się ale nic to nie dawało. Coraz bardziej opadała z sił a powieki zdawały się być coraz cięższe. Po chwili widziała tylko ciemność.

-Kurwa, czemu musisz być tak głupi żeby nie sprzątnąć ciała? - do uszu Candy zaczęły powoli docierać głosy choć nadal wydawało się jakby słyszała wszystko przez mgłę

-Spanikowałem, zapomnia.. - drugi mężczyzna nagle zamilkł

-Jeszcze raz popełnisz taki błąd, przysięgam zmarnuję na ciebie kulkę - syknął przez zęby a pasażer głośno przełknął ślinę.

Głosy znów stały się mniej wyraźne a po chwili nic więcej nie słyszała.

Obudziły ją hałasy. Otworzyła oczy i miała wrażenie, że to był zły sen. Znajdowała się w łóżku po środku ciemnego pokoju, w którym jedynym źródłem światła była latarnia świecąca za oknem.

-Co jest do cholery? - powiedziała do siebie kiedy próbowała się podnieść ale gdy tylko podniosła się na łokciach poczuła przeszywający ból brzucha.
Podniosła koszulę żeby zobaczyć czy nie wycięli jej żadnych organów. Na szczęście wszystko było na swoim miejscu prócz wielkiego krwiaka na kości biodrowej. Przypomniała sobie, że chcąc wyswobodzić się z uścisku nieznajomego uderzyła w metalowy słupek. Z myśli wyrwały ją głosy za drzwiami.

-Co ma znaczyć, że przywieźliście tu jakąś dziewczynę?

-Szefie nie mieliśmy wyjścia - chłopak zaczął się jąkać - Widziała ciało.

-Tyler kurwa jak to widziała ciało?! - krzyknął uderzając w ścianę, dziewczyna podskoczyła słysząc odgłos pięści robiącej dziurę w kartongipsie.

Rozmowa ucichła a na jej miejsce zabrzmiało przekręcanie klucza w drzwiach. Położyła się, udając, że śpi.

„Spokojnie, wszystko będzie dobrze" powtarzała w myślach jak mantrę próbując opanować lawinę czarnych scenariuszh w swojej głowie.

-Jak się nazywa? - zapytał jeden z mężczyzn, rozpoznała po głosie, że był to głos poprzedzający uderzenie w ścianę.

-Z tego co wyczytałem z jej dokumentów to nazywa się Clary Carter, ma 21 lat i mieszka w Seattle - powiedział chłopak. Po głosie łatwo było stwierdzić, że jest znacznie młodszy od swojego rozmówcy

-Powtórz imię?

-Clary Carter, lat 21, mie..

-Hmm... - mruknął pod nosem. - Idź na dół i powiedz chłopakom, że mają wracać do roboty w fabryce - powiedział mężczyzna bez wyrazu

-Ale..

-Nie będę się kurwa powtarzał -przerwał mu sycząc przez zęby przekleństwo.

Chłopak bez słowa wyszedł z pokoju a chwilę później usłyszała głośny warkot silników.
Poczuła opadający na materac ciężar i skrzypnięcie desek łóżka, na którym leżała. Była skierowana tyłem do mężczyzny dzięki czemu nie widział prawdopodobnego przerażenia na jej twarzy.

-W co ty się wplątałaś -mężczyzna wyszeptał a jego głos zmienił się z poważnego i surowego na ciepły i wręcz smutny po czym wyszedł z pokoju.
Dziewczyna wypuściła powietrze, które miała wrażenie, że wstrzymywała od kiedy dwoje mężczyzn weszło do pokoju.
„Kim on do cholery był? Gdzie ja jestem? Dlaczego tak zmienił nastawienie gdy zostaliśmy sam na sam?" W jej głowie kłębiło się tyle pytań. Chwilę później zasnęła, nie wiadomo czy skutkiem zmęczenia,  substancji, którą została odurzona czy nasilającego się bólu pulsujących skroni.

CANDYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz