IV

31 4 0
                                    

Drzwi bagażnika otworzyły się wpuszczając powiew świeżego powietrza do środka. Mężczyzna podał mi rękę żeby pomóc mi wyjść z bagażnika. Wyszłam z niego ostrożnie.

-Candy pamiętasz mnie? - spojrzałam się na niego i pokręciłam głową

-Skąd znasz moje przeswisko? - zmarszczyłam brwi patrząc na niego zmieszana.

Mężczyzna westchnął i spojrzał się na mnie z góry. Dosłownie, z góry. Gość miał chyba ze 2 metry.

-Jestem Jason Cook, przyjaciel Dana - po wymówieniu jego imienia spuścił wzrok.

-Jason... To dlatego mi kogoś przypominałeś, ta...

-Blizna? Wiedziałem, że będziesz pamiętać. - uśmiechnął się słabo

-Jak mogłabym nie pamiętać? Nieźle wtedy oberwałeś - zaśmiałam się pod nosem

-Tak się płaciło za podrywanie siostry Daniela Cartera - uśmiech Jasona urósł na jego twarzy - Mniej gadania. Nie mamy czasu, Clary. Włóż to na siebie i wsiadaj do samochodu

Dostałam od Jasona parę dresów, tenisówki i okulary przeciwsłoneczne. Nawet nie chciałam pytać skąd to wszystko ma. Wsiadłam szybko do czarnego Mustanga i w momencie zamknięcia przeze mnie drzwi ruszyliśmy. Około 10 minut zajęło nam wyjechanie z gęstego lasu liściastego.

-Pojedziemy do mnie. Nie możesz teraz wrócić do mieszkania bo oficjalnie jesteś...

-Trupem? - dokończyłam za niego na co Jason przytaknął

-Nie masz się czego bać. Nie zrobię Ci krzywdy ani nie pozwolę by coś ci się stało. - powiedział z kamiennym wyrazem twarzy

Nie odpowiedziałam na to. Nie wiem dlaczego ale w tej sytuacji słowo "dlaczego?" nie mogło przejść mi przez gardło. Na pewno miał powód. Jechaliśmy już przez miasto. Zbliżała się 21. Czas tak szybko płynie kiedy tyle się dzieje. Chociaż czas, który spędziłam w pokoju wydawał się płynąć milion razy wolniej.
W samochodzie panowała grobowa cisza, słychać było jednak głośne Ryki silnika podczas wyprzedzania.

-Dlaczego to robisz? - powiedziałam żeby przerwać milczenie

-Bo jesteś siostrą Dana. Był moim najlepszym kumplem, Clary. - westchnął ciężko jakby te słowa ciążyły mu ogromny ciężar.

Postanowiłam nie ciągnąć tematu Daniela. Był bardzo poruszający dla mnie i nie tylko. Teraz była kolejna osoba, która go znała. Od razu poczułam się raźniej kiedy usłyszałam jak mówi o nim ktoś inny niż ja.

Podjechaliśmy pod oświetlony na fioletowo kompleks apartamentów. Jason wysiadł a ja zostałam tak jak powiedział mi przed wyjściem. Podszedł do furtki i rozejrzał się. Machnął ręką a ja wyszłam z samochodu i dołączyłam do niego. Zbliżaliśmy się do budki stróża. Jason objął mnie ramieniem, strąciłam mu ją nie wiedząc o co mu chodzi.

-Tam jest stróż. Daj mi robić swoje i nie odzywaj się przez chwilę tylko ładnie uśmiechaj. Ok? - spojrzał na mnie i znów objął mnie ramieniem.
Doszliśmy do budki stróża.

-Dobry wieczór Panie Cook, a kto to taki? - starszy pan zmruzyl oczy próbując mi się przyjrzeć

-To moja dziewczyna, Candace - uśmiechnął się i przybliżył do siebie. Uśmiechnęłam się i pomachałam stróżowi.
Ucieli sobie krótką pogawędkę, po której razem z Jasonem skierowalismy się w stronę windy. Kiedy jej drzwi się otworzyły weszłam do środka razem z Jasonem.

-Wybacz za to ale nie mogę pozwolić żeby pomyślał co chce. Musi wiedzieć to co ja chcę żeby myślał rozumiesz? - Jason spytał unosząc lekko brew. Przytaknęłam lekko

Jason wcisnął piętro 13, ostatnie. Winda była cicha i szybka. Drzwi otworzyły się i Jason poszedł przodem. Podążałam za nim aż do ostatnich drzwi po lewej. Numer 624, taki jak numer rejestracyjny w starym motocyklu Dana... To musiał być przypadek. Ostatnie piętro, ostatnie mieszkanie, ostatni motocykl. Clary nie myśl o tym.

-Masz zamiar tam tak stać? - Jason spytał trzymając otwarte drzwi. Musiałam się zamyślić.

-Nie, wybacz, zamyśliłam się - zaśmiałam się sztucznie i weszłam do środka.

Mieszkanie było ogromne i nowoczesne. Było w nim bardzo dużo roślin i drewna, którego woń mieszała się z zapachem piżma z perfum Jasona. Idąc dalej zobaczyłam ogromne akwarium, którego światło oświetlało niemal cały salon.

-Jesteś głodna? - Jason spojrzał na mnie zaglądając do wielkiej lodówki

Podeszłam do wyspy kuchennej i usiadłam na jednym z wysokich stołków.

-Nie, dzięki - rzuciłam ioparłam głowę o dłoń rozglądając się po oświetlonej fioletowym światłem kuchni.

Jason odwrócił się, trzymając w ręku masło orzechowe i dżem. Postawił słoiki przede mną i odwrócił się szukając czegoś w szafce nad sobą. Spojrzałam na obydwa słoiki i momentalnie mój brzuch zaczął wygrywać melodie. Przypomniałam sobie, że nie jadłam nic od wczoraj. Przez wszystkie sytuacje, które spotkały mnie ostatnio nie odczuwałam głodu. Złapałam się za swój brzuch odruchowo, gdyby to miało stłumić jego burczenie. Jęknęłam cicho. Jason zamknął szafkę i położył przede mną chleb.

-Coś nie tak? - spojrzał na dłoń na moim brzuchu

-Nie, to nic takiego - powiedziałam z lekkim grymasem na twarzy, który próbowałam zakryć słabym uśmiechem

Jason pokręcił głową I podszedł do mnie. Delikatnie dotknął mojej dłoni próbując ją odciągnąć. Mimowolnie przycisnęłam ją do brzucha i znów poczułam ból, tym razem mocniejszy.

-Nie walcz ze mną Clary, staram się tylko pomóc - spojrzał na mnie z troskliwy wyrazem twarzy.

Odsunęłam rękę a Jason podwinął bluzę razem z satynową podkoszulką od piżamy, w którą zostałam przebrana. Jason zaklął pod nosem i opuścił moje ubranie. Kiedy oddalił się w głąb mieszkania zeszłam ze stolika i podeszłam do lustra, które minęłam w przedpokoju. Podwinąwszy ubranie zobaczyłam ogromnego siniaka. Dlaczego nie zobaczyłam tego wcześniej? To pewnie przez napływ adrenaliny.

-Clary?! - Jason zawołał mnie, poszłam do kuchni i podeszłam do blatu, o który się oparłam.

-Mam tu maść z ketanolem, która powinna złagodzić ból - podał mi maść.

Podziękowałam mu skinięciem głowy. Znów usiadłam na stołku i wycisnęłam trochę maści na palec, przyłożyłam dłoń do brzucha ale od  razu poczułam jakby ktoś dźgnął mnie w to miejsce.

-Pozwól - Jason podszedł do mnie i wziął ode mnie maść - chodź, położysz się a ja posmaruję ci to

Jason poprowadził mnie do pustej sypialni z pościelonym łóżkiem. Położyłam się na nim a on usiadł obok mnie. Jason podał mi malutką poduszkę, którą przycisnęłam do siebie. Wzięłam głęboki wdech a Jason zaczął smarować mi obolałe miejsce. Łzy cisnęły mi się do oczu, przycisnęłam poduszkę do twarzy.

-Gotowe - Jason zakręcił maść i odwrócił ode mnie wzrok - Dam ci coś do przebrania na noc. Będziesz spała tutaj a ja położę się na kanapie - powiedział wciąż nie patrząc na mnie, wstał i skierował się do komody.
Wręczył mi czarną koszulkę z zielonym kaktusem przy rogu. Wzięłam ja od niego, siadając przy brzegu łóżka. Jason skierował się w stronę drzwi.

-Dziękuję Ci za wszystko - powiedziałam zanim zdążył otworzyć drzwi.

Odwrócił głowę przez ramię i w końcu na mnie spojrzał.

-Jestem Ci to winien Clary - powiedział ściszonym głosem  - dobranoc Carter, śpij dobrze - rzucił przelotnie, zamykając za sobą drzwi.

-Dobranoc Jason - szepnęłam kiedy już wyszedł.

Westchnęłam i zaczęłam zdejmować powoli ubranie. Bluzę, satynową bluzkę i spodenki. Założyłam na siebie koszulkę Jasona. Powąchałam jej kołnierzyk. Pachniał piżmem i bzem. Od zawsze lubiłam zapach perfum Jasona. Od lat ich nie zmieniał... Cholera, Clary uspokój sie. Może poukładał sobie życie na nowo a ty ciągle żyjesz przeszłością i masz nadzieję na coś co nie ma racji bytu.
Położyłam się i zgasilam lampkę. Nie miałam nawet siły zarzucić na siebie kołdry. Zamknęłam oczy i czując przyjemną miękkość materaca zasnęłam.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 12, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

CANDYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz