Dzisiaj był jego dzień.
Wujek jak zwykle spędzał dzień w pracy a ciotka pojechała do swojej ukochanej mamy. Mógł w spokoju patrzeć w sufit nie przejmując się niczym, to jest właśnie ten dzień, w którym przez chwilę zapomniał o wszystkich troskach. Najchętniej nie wstawałby z łóżka, gdyby nie te okropne parcie na pęcherz, cóż miał zrobić wstał i załatwił potrzebę po czym udał się do kuchni po to żeby popatrzeć w lodówkę, nie mógł sam wyciągać z niej jedzenia bo jak wszystko w tym domu, miał wyliczone.
Okazało się, że nie ma na czym zawiesić wzroku ponieważ lodówka była pusta. Znudzony usiadł przy stole od razu zauważając ciekawy przedmiot jakim były klucze i mała karteczka.
"W barku są pieniądze, weź je i zrób zakupy według listy. Jeśli dowiem się, że z kimkolwiek zamieniłeś chociaż jedno słówko licz się z konsekwencjami"Przez chwilę nie wierzył w to co się właśnie stało, po 16 latach pierwszy raz sam wyjdzie gdziekolwiek. Przeczytał notatkę jeszcze kilka razy, wszystko się zgadzało. Pismo i sposób układania zdań był taki sam jak u wujka.
Chociaż wiedział, że pójście na zakupy jest normalną czynnością rozpierała go energia oraz dziwne zaniepokojenie.
Wręcz w podskokach znalazł się w salonie otworzył barek i wyjął banknot z małej szkatułki, w której znajdowały się zazwyczaj pieniądze. Włożył je do kieszeni wraz z karteczką oraz listą. Odgłos obijających się kluczy był muzyką dla jego uszu. W ułamku sekundy znalazł się poza domem, starannie zamknął drzwi i odwrócił się do nich plecami.
Powietrze było niczym narkotyk, gdy wypełniało jego płuca czuł się wolny.
Nie tracąc czasu udał się do pobliskiego supermarketu, znał to miejsce dość dobrze, czasem chodził tam z ciotką lecz tym razem czuł się inaczej, bał się interakcji z innymi ludźmi ale nie mógł zaprzepaścić takiej szansy. Szedł spacerkiem nie zwracając uwagi na mijający czas. W końcu drzwi się przed nim otwalorzyły a muzyka sklepowa wprowadziła go w błogi stan."mleko, pieczywo, jajka, ramyeon, mięso na obiad, warzywa te co zawsze"
Przeczytał karteczkę z artykułami kilka razy, robiąc to czuł się dorosły i odpowiedzialny, rozejrzał sie po sklepie i na samym przodzie znalazł dział z pieczywem. Stanął przed rządem przezroczystych półek i zastanawiał się jaki chleb będzie odpowiedni na dzisiejszy wieczór.
-Przepraszam czy mogę Panu w czymś pomóc?
Delikatny głosik pomógł chłopakowi wyjść z transu w jakim się aktualnie znajdował.
-Nie dziękuję.
Młody chłopak wziął pierwszy lepszy chleb i szybkim krokiem udał się w głąb sklepu. Cały entuzjazm z niego zszedł, zrozumiał że boi się podstawowych interakcji nawet z obsługą sklepową.
Czarnowłosy udał się na dział z nabiałem, schylił się w celu znalezienia swojego ulubionego mleka, które jak na pecha znajdowało się na najniższej półce.
Kiedy w końcu udało mu się dogrzebać szybko wstał i otrzepał kolana z kurzu.
Usłyszał za sobą śmiech i rozmowy, odruchowo się odwrócił i stał tam on:
chłopak z sąsiedztwa.
Jest średniego wzrostu, jego włosy chociaż rozjaśnione wyglądają na zdrowe. Niezbyt znam się na modzie i panujących trendach ale wygląda świetnie. Sprawia wrażenie wyróżniającego się wśród tej całej szarej masy ludzi w sklepie chociaż tak naprawdę jest ubrany normalnie. Ma sobie to coś czego mu zazdroszczę, może chodzi o styl bycia?
Naprzeciw niego stoi drobna dziewczyna, ich zagorzała rozmowa wypełniła cały dział. Nawet do końca nie rozumiem o czym mowią po prostu miło jest popatrzeć z boku na to jak osoby spędzają czas, rozmawiają. Przez chwilę poczułem się jakbym to ja z nimi tam stał i wsluchiwał się w każdy szczegół ich dyskusji.
W pewnym momencie blond włosy przerwał swoją wypowiedź i spojrzał w moją stronę, zorientowałem się że właśnie perfidnie im się przyglądam.
Szybko odwróciłem wzrok lecz chłopak zawołał za mną:-Ej! Chcesz się do nas dołączyć? Rzadko cię gdziekolwiek widzę oprócz tego jak przyglądasz mi się w twoim oknie.
Poczułem jak mój żołądek zaczyna wykręcać się w inną stronę. Chcę zniknąć, teraz.
-Ja muszę wracać do domu.
Nie spojrzałem mu nawet w oczy,
szybkim ruchem udałem się prosto w stronę wyjścia i nie zastanawiająć się wręcz wybiegłem ze sklepu. Nie patrząc za siebie pobiegłem prosto do domu.-W końcu- westchnąłem pod nosem. Udałem się w stronę salonu i rozłożyłem się na kanapie, jeszcze niegdy nie była taka wygodna.
Nagle się ocknąłem, nie zapłaciłem za chleb, kurwa mać. No tak debil ze mnie, ok prostu wybiegłem że sklepu z chlebem.
Nie wiem jak ja się wytłumaczę cioci. Mógłbym sobie wziąć te kilka złotych na chociażby coś słodkiego ale nie mam paragonu, więc nawet nie mają jak przeliczyć reszty czy się zgadza.Mam dość życia, nie dość że boję się ludzi a ten chłopak działa na mnie jak magnes. Z jednej strony odpycha a z drugiej przyciąga. Przynajmniej mam darmowy chleb.
_______________________________________
W sumie dawno niczego nie pisałam więc zobaczymy jak to się przyjmie.
Jeśli macie jakieś uwagi śmiało piszcie! Enjoy.
CZYTASZ
Apocalypse •HunHan•
FanfictionJak szybko osoby, które się nienawidzą w obliczu śmierci mogą sobie zaufać albo nawet pokochać siebie nawzajem? A może jedna z tych osób już od dawna ukrywa swe uczucia i tylko zgrywa nie rozumiejącego miłości? Wiele pytań, niewiele odpowiedzi...